reklama
reklama

Wyszli na ulice. „Nie mogłyśmy siedzieć w domu”. Gostyński marsz dla Izy z Pszczyny

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości „Tak nie może być”, „Ani jednej więcej” - to hasła dzisiejszego „spaceru milczenia”, na który zdecydowali się wyjść mieszkańcy Gostynia. Była ich garstka. Ale w solidarności z rodziną zmarłej kobiety, przeszli z gostyńskiego rynku na planty, pod tablicą upamiętniającą Karola Marcinkowskiego, patrona gostyńskiego szpitala.
reklama

Marsze, pikiety nawiązujące do śmierci 30-letniej pacjentki szpitala w Pszczynie organizowane były w sobotę. Gostyń dzisiaj dołączył się do protestów. Niewielu mieszkańców przyszło na rynek, by w milczeniu deptakiem i chodnikiem wzdłuż ul. Kolejowej przejść na planty. Grupę pikietujących osób zabezpieczali policjanci.

"Ani jednej więcej", „Tak nie może być” - to hasła wypisane na tabliczkach i pokazywane podczas spaceru milczenia, jaki odbył się dziś w Gostyniu. Uczestnicy mieli ze sobą też znicze i świeczki. 

Marsz milczenia zorganizowano dla 30-letniej Izy, która zmarła 22 września w szpitalu w Pszczynie z powodu sepsy, która dostała się do organizmu kobiety po obumarciu płodu. Pacjentka zgłosiła się do lekarzy w 22 tygodniu ciąży, po odejściu wód płodowych. Personel medyczny nie zdecydował się na zabieg aborcji, tylko czekał na obumarcie płodu. Dopiero wówczas podjęto decyzję o cesarskim cięciu. Jednak wcześniej Izabela zmarła na sepsę. Kobieta nie musiała umrzeć. Organizacje walczące o prawa kobiet nie mają wątpliwości, że doprowadziło do tego ubiegłoroczne zaostrzenie przepisów, które praktycznie uniemożliwiają teraz aborcję.

Przypomnijmy, 22 października ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny uznał za niekonstytucyjne przepisy dopuszczające w Polsce aborcję w przypadku wysokiego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. To była jedna z trzech przesłanek pozwalających na legalne dokonanie aborcji w Polsce. Zabieg był możliwy, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego oraz właśnie w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Zezwalała na nie obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, tzw. kompromis aborcyjny. 

Decyzja Trybunału wywołała natychmiastowy sprzeciw części społeczeństwa oraz opozycji. Protesty przeciwko orzeczeniu TK rozpoczęły się wieczorem w dniu wyroku i ze zmienną intensywnością trwały przez następnych kilkanaście tygodni. 

Niemal rok po wydaniu wyroku w szpitalu w Pszczynie umarła młoda kobieta. 

- Emocje mnie rozpierają. Myślę, że Iza z Pszczyny mogła żyć. Nie znamy szczegółów, ale to, co się stało w szpitalu w Pszczynie przeważyło szalę. Nie mogłyśmy siedzieć w domu - powiedziała jedna z uczestniczek marszu.

- To my mamy prawo decydować o swoim ciele, mamy prawo wyboru. Nie może o tym decydować za nas rząd. To jest nienormalne. Kobieta chciała żyć, miała dla kogo. A lekarze nic nie zrobili. Pozostawili samą sobie. Ona wiedziała, co się szykuje. Kiedy słuchałam informacji na temat tej kobiety, kiedy oglądałam reportaże, byłam wzruszona. Łzy miałam w oczach. Mam 28 lat, mam dwie córki i nie wyobrażam sobie, aby w przyszłości ktoś za nie decydował, co maja zrobić w takim przypadku. Rok temu też pikietowaliśmy, też były marsze, ale nic to nie zmieniło. Mam nadzieję, że w końcu coś pęknie - mówiła inna kobieta, biorąca udział w pikiecie.

Grupa osób zatrzymała się na plantach, pod tablicą pamiątkową, poświęconą Karolowi Marcinkowskiemu. Dlaczego akurat w tym miejscu?

- Karol Marcinkowski był lekarzem, filantropem i wielkim działaczem. Działał przede wszystkim zawsze na korzyść ludzi. Nawet dla tych najbardziej ubogich kupował lekarstwa za swoje pieniądze, a  poza tym ich leczył. Jako lekarz praktykował chirurgię i ginekologię. Bardzo dobrze się składa. Ten apel „Tak nie może być”  pod tablicą upamiętniającą postać Karola Marcinkowskiego, jest tym bardziej jednoznaczny, jak symbol oddana czci i hołdu dla Izy - wyjaśniła jedna z pikietujących kobiet, położna.

Uczestnicy po zapaleniu zniczy przy tablicy pamiątkowej uczcili pamięć 30-letniej Izy minutą ciszy.

- Oby pani Iza była tą ostatnią Polką, mamą, która umierając w ciąży zostawiła męża, córkę, całą rodzinę - powiedziała pani Ela.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama