Wolni Jeźdźcy Piaskiz z pomoca dla powodzian. Związek dał im wybór
Piaskowscy motocykliści przyznają, że pierwsza akcja dla powodzian zorganizowana została w "celach rozpoznawczych", dzięki inicjatywie Polskiego Ruchu Motocyklowego, w którym skupionych jest prawie 100 klubów motocyklowych z całego kraju, w tym Wolni Jeźdźcy Piaski.
- Decyzja PRM była taka, że wszyscy członkowie "zrzucają się" na powodzian: wysyłając pieniądze albo przekazując dary. My zdecydowaliśmy, że zawieziemy najpotrzebniejsze rzeczy, czyli chemię, środki czystości i ochronne oraz narzędzia, przy okazji rozejrzymy się, jak sytuacja wygląda i co możemy dalej zrobić - tłumaczy M. Marciniak.
"Na parterze kukurydza, na pierwszym piętrze siano"
Wśród członków klubu udało się zebrać 2500 złotych i całość tej kwoty ludzie wielkiego serca na motocyklach wydali na pomoc powodzianom. Dzięki stałemu kontaktowi z klubem motocyklowym "Sami swoi" z Bystrzycy Kłodzkiej ich piaskowscy koledzy nie jechali "w ciemno", ale w sobotę, 22 września, o godzinie 14.00 wyruszyli w dokładnie zaplanowaną trasę.
- "Towar" szedł prosto z naszego samochodu na ich, a oni mieli już porobioną listę, gdzie, co i komu zawieźć. Wszystko rozwozili "na gorąco" - tłumaczy prezydent klubu Wolni Jeźdźcy Piaski.
Relację dotyczącą skali zniszczeń po przejściu powodzi, które zobaczyli motocykliści, można streścić jednym słowem: "porażająca".
- Tego się nie da opisać słowami. Dopiero, jak się zobaczy na własne oczy, wtedy człowiek może próbować zrozumieć, co ci ludzie przeszli. Dostaliśmy się do centrum Kłodzka, ale dalej policja nas nie chciała puścić, bo miasto było zablokowane. Tam jest po po prostu ruina, gdzieniegdzie woda sięgała wysokości 7 metrów. Przystanęliśmy na chwilę i rozmawialiśmy z jednym człowiekiem. Mówił, że miał takiego większego citroena, to woda zabrała mu wszystko, został tylko... przedni zderzak. Reszta poszła w świat, nawet nie wie, gdzie to się zatrzymało. A dom? Miał tam całe... pole. Na parterze kukurydza, na pierwszym piętrze siano. Obok jego domu, dosłownie 15 metrów od budynku, stała figurka Matki Boskiej - nietknięta. Kwiaty przy niej też nienaruszone - opisuje Marian Marciniak.
DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD ZDJĘCIEM - KLIKNIJ GRAFIKĘ, żeby PRZECZYTAĆ ARTYKUŁ
W pierwszej kolejności zrobili użytek z... placka
Wkrótce po powrocie z terenów objętych powodzią w klubie narodził się kolejny pomysł pomocy dla poszkodowanych.
- Czy byśmy wśród gospodarzy nie zorganizowali zbiórki sianokiszonki dla bydła? Tym bardziej, że członkowie klubu "Sami swoi" powiedzieli nam, że żywności dla ludzi nie chcą, ale dla zwierząt jak najbardziej, bo woda wszystko zabrała - zdradza prezydent Wolnych Jeźdźców Piaski.
Apel i zbiórka wśród gospodarzy z Bodzewa spotkał się z niesamowitym odzewem, którego efektem był cały TIR z paszą dla zwierząt.
- Załadowaliśmy 42 baloty sianokiszonki i 8 balotów suchego siana, do tego paszę w big bagach. I to wszystko w sobotę, 28 września, o godzinie 8.00 dotarło na miejsce. Tam już jeden z lokalnych weterynarzy powiatowych zajął się rozdysponowaniem wszystkiego - dodaje M. Marciniak.
Ale to nie wszystko, co pojechało jako wsparcie dla powodzian.
- Gospodynie upiekły też sześć blach placka "z kruszynkami" na drożdżach z wielkimi śliwkami. Dzwoniłem w sobotę do tego lekarza, żeby spytać, czy wszystko dotarło, to powiedział, że najpierw zjedli placek, a później wszystko rozładowali. Tak się z tego cieszyli - relacjonuje piaskowski motocyklista.
KLIKNIJ ZDJĘCIE, żeby PRZECZYTAĆ ARTYKUŁ
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.