Wymalowali sprayem hasła, pochodzące z utworów rap i w ten sposób zniszczyli budki dla piłkarzy rezerwowych oraz obiekt magazynu na stadionie miejskim w Borku Wlkp. Tomasz Marszałek - trener Wisły Borek chciał sprawę załatwić polubownie i dał wandalom drugą szansę. Nie zgłosili się, więc sprawą zajęła się policja.
Nie było do śmiechu trenerom, piłkarzom i innym osobom, korzystającym z miejskiego stadionu w Borku Wlkp. Nie byli też zadowoleni administratorzy obiektów sportowych, kiedy we wtorek (15 czerwca) zobaczyli, jak wygląda pomieszczenie magazynowe na sprzęt sportowy. Na zielonych ścianach obiektu wykonanego z blachy pojawiły się czerwone napisy. Podobnie potraktowane zostały budki, które stanowią ochronę dla ławek piłkarzy rezerwowych. Hasła wymalowano farbą w sprayu. Pierwsi na napisy natknęli się nauczyciele Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Borku. Przypuszczalnie wandale zniszczyli obiekty w nocy z poniedziałku na wtorek.
- To musiało się stać już po godzinie 22.00. W poniedziałek, 14 czerwca mieliśmy o tej porze trening seniorów na miejscowym stadionie, wtedy jeszcze nikogo nie było. We wtorek rano zniszczenia zauważyli nauczyciele, którzy prowadzili lekcje wychowania fizycznego i poinformowali, co się stało - wyjaśnił Tomasz Marszałek, trener piłkarski w klubie Wisła Borek.
Podkreślił, że rok temu magazyn na sprzęt sportowy rok temu był odnawiany.
- Jakby nie patrzeć wydaliśmy na farbę mniej więcej 500 zł. Zebraliśmy grupę do malowania - dodał trener.
Pomalowane sprayem zostały również mury prywatnych budynków w przejściach - łącznikach między szkołą w Borku a stadionem.
Zniszczenia na stadionie w Borku Wlkp.
Trener Marszałek zauważa, że zniszczony magazyn obecnie nadaje się tylko do odnowienia. Zamalowanie napisów niewiele da.
- Na odmalowanie całych ścian wydamy na około 500 zł, a jeszcze robocizna wchodzi w grę. Musimy zamalować hasła na magazynie, bo wzbudzają duże zainteresowanie dzieci, które trenujemy. Niepotrzebnie zniszczone mienie stało się atrakcją. Nie wiem, jak będzie wyglądało odnowienie budek z ławkami, które stanowią ochronę dla piłkarzy rezerwowych - przyznaje.
Tomasz Marszałek miał nadzieję, że wandali ruszy sumienie i przyjdą naprawić szkody, jakie bezmyślnie wyrządzili. Dał im szansę, umieszczając następnego dnia po zdarzeniu post na portalu społecznościowym.
- Czekam do godz. 19.00 na termin naprawienia wyrządzonych szkód na obiektach sportowych (...), następnie przekazuję info i monitoring na policję - napisał.
Niestety, nikt się nie stawił w określonym czasie, dlatego informację o zniszczeniach zgłoszono do urzędu miejskiego, gdyż to gmina jest administratorem obiektu.
- Wnioskowaliśmy, żeby przekazać sprawę policji. Na stadionie jest monitoring, do którego mają dostęp urzędnicy. Mam nadzieję, że nie będzie trudno zidentyfikować sprawców - stwierdził Tomasz Marszałek.
Zniszczenia na stadionie w Borku Wlkp.
Nieoficjalna „borecka wieść niesie”, że farbą w sprayu „bawiły się” miejscowe dzieci. Tak przypuszczają niektórzy mieszkańcy.
- Rodzice nie mają dla nich czasu. Dopóki policja nie zapuka do drzwi, nie będą zdawali sobie sprawy, co ich podopieczni zrobili - komentowali.
W boreckim urzędzie miejskim dowiedzieliśmy się, że akt wandalizmu został zgłoszony na policję. Jeszcze w ubiegłym tygodniu planowano przegląd monitoringu z udziałem funkcjonariusza, aby sprawdzić czy w ten sposób można ustalić sprawców.
- Mamy kontakt z administratorem obiektu, z właścicielem tego uszkodzonego mienia. Nie zostało jeszcze złożone oficjalne zawiadomienie, ponieważ trwa szacowanie strat. Kiedy to nastąpi, wtedy będę mogła powiedzieć jaka jest kwalifikacja czynu - wyjaśniła asp. sztab. Monika Curyk, oficer prasowy KPP w Gostyniu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.