Reklama lokalna
reklama

Szkoła to nie prywatny folwark

Opublikowano:
Autor:

Szkoła to nie prywatny folwark - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

- Sekretarka nie jest tylko od tego, aby dyrektorowi kawę robić. Czasem zdarzało się, że miałem 2 kawy, dwa razy napisane dokumenty, na biurku dwa razy pocztę z komputera wydrukowaną. I panie zostały postawione na baczność - wyjaśniał Władysław Hałas, dyrektor szkoły podstawowej w Borku Wlkp. Na ostatniej sesji boreckiej rady miejskiej został „wywołany do odpowiedzi” przez Florencjusza Gościniaka, który przyszedł na posiedzenie w imieniu córki. Mieszkaniec Borku Wlkp. odezwał się w punkcie „Wolne głosy i wnioski”. Początkowo z jego wypowiedzi wynikało, że chodzi o weryfikację etatów w administracji szkoły podstawowej. - Przez kogo i dlaczego utrzymywane jest stanowisko BHP-owca? To trwa już ponad 10 lat. Mnie się wydaje, że nie ma tam tyle pracy, aby był etatowy pracownik - mówił Florencjusz Gościniak. Po czym obrzucił pomówieniami pracowników szkoły podstawowej w Borku Wlkp. Miał żal do dyrektora, że nie obchodziły go kłótnie pomiędzy personelem, wypominał mu też to, że nie dał jego córce zatrudnienia na stałe. Szybko okazało się, dlaczego tak bardzo chce, aby pracownik ten „zniknął” z boreckiej „podstawówki”. - W ramach „przepracowania” (...)próbuje ze szkoły zrobić prywatną własność. Nie tylko on, bo szkolna sekretarka również. A są to ludzie z układu, kiedy dyrektorem była pani Przybylak - żona BHP-owca. W tym czasie stanowisko to było utworzone - stwierdził mieszkaniec Borku. Zaproponował, aby Przybylak otworzył biuro obsługi BHP z konkurencyjnymi cenami, aby miał zlecenia z przedsiębiorstw prywatnych i placówek gminnych. Później Florencjusz Gościniak przyznał, że na sesję wybrał się w zastępstwie córki, która pracowała do końca 2012 r. w sekretariacie szkoły podstawowej w Borku. - Przyszedłem w jej sprawie, aby oszczędzić jej przeżyć, które już przeszła - usprawiedliwiał się. Po czym zaczął rzucać oskarżeniami - początkowo pod adresem BHP-owca. - W bardzo głupi i chamski sposób odpowiedział jej, kiedy przyszedł do pracy i podpisał się na liście obecności za dni, w których nie był obecny. To się odbyło w obecności sekretarki Elżbiety Kordus - mówił Gościniak. Miał żal, że kobieta z biura, z długoletnim stażem pracy w szkole, stanęła w obronie BHP-owca. Następnie poruszył sprawę nieodpowiedniego traktowania córki w szkole, między innymi przez starszą stażem sekretarkę Elżbietę Kordus. Według niego zmieniała hasła w komputerze, aby nie było do niego dostępu, zamykała kluczem szafy. - To uniemożliwianie pracy. A jeśli potrzebowała osobę do pomocy, to przywoływała stażystkę z działu księgowości. Robiła to celowo, żeby moja córka nie miała zajęcia, aby ją denerwować - opowiadał. Obecni na sesji później usłyszeli zarzuty wobec dyrektora placówki Władysława Hałasa. Według Gościniaka część opisanych wcześniej sytuacji i rozmów odbywała się przy nim. - Najgorsze, że w ogóle nie zareagował, jakby bał się pana Przybylaka i pani Kordus. Nie wiem, czy tak się od nich uzależnił? Coś trzeba zrobić - zwrócił się do samorządowców. Co na to dyrektor „podstawówki” Władysław Hałas? Czytaj w jutrzejszym „Życiu Gostynia”. (AgFa)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE