reklama

Święta z tradycją czas zacząć!

Opublikowano:
Autor:

Święta z tradycją czas zacząć! - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Masz dosyć spędzania Świąt Wielkanocnych w  mieszkaniu, gdzie jajko smakuje, jak każdego innego dnia, tradycje jakoś umknęły w  zgiełku różnych pilnych spraw i  coraz mniej czujesz, że to święta? Przyjedź do Soplicowa - miejsca, w  którym miesza się teraźniejszość z  przeszłością, współczesne trendy kulinarne ze staropolskim jadłem. Jeśli to cię nie skusi, z  pewnością przypadną ci do gustu sokół, który przekomarza się z  indorem i  nadlatujący kruk mający ochotę na twój sernik.


Artykuł opublikowany w nr 16/2014 “Życia Gostynia”


Siedząc na drewnianej ławie przy starodawnej stodole, czując zapach kwitnącej jabłoni i  obserwując przelatującego nad głową sokoła – tak spędza się święta w  Soplicowie Filmowym w  Cichowie, koło Krzywinia. Błogi spokój na łonie natury zakłócany jest niekiedy przed gromadę w  zagrodzie, której nie powstydziłby się żaden dbający o  tradycję gospodarz. Jest indor - tak brzydki, że aż intrygujący, są małe świnki, beczące kozy, kilkutygodniowe owieczki, uwielbiane przez dzieci króliki i  czerwone kurki. Wrażenie robi osioł Roman, nazwany przez właściciela zwierzęcej czeredy – podkomorzego Marka Pinkowskiego - dyrektorem departamentu zwierząt. Nie mniej interesująca jest 19 - letnia Bukietka, która 8 kwietnia okrzyknięta została najprawdopodobnie najstarszą krową w  Polsce. – Taki tytuł przyznała jej Polska Federacja Hodowców Bydła i  Producentów Mleka – mówi Marek Pinkowski, właściciel Skansenu Soplicowo Filmowe. Łagodna krasula przykuwa uwagę nie tylko przez swój wiek, ale także dość bogate i  popularne życie. – W  wieku 8 lat zagrała w  “Bożej Podszewce”. Miała dość poważną pierwszoplanową zwierzęcą rolę u  boku Karoliny Gruszki – opowiada właściciel Soplicowa. Na życzenie gości Bukietka pozwala wsadzać na swój grzbiet najmłodszych i  oprowadza ich po terenie. Wszystkie zwierzęta są często wypuszczane. Można je obserwować i  pogłaskać, gdy przy stajni skubią trawę. Dość ostrożnie trzeba jednak obchodzić się z  krukiem o  imieniu Koleś, któremu nie każdy od razu przypada do gustu. Ptak ten lubi się uczyć i  psocić. Można go czasem zobaczyć latającego nad skansenem. Wypuszczany z  woliery jest jednak tylko wtedy, gdy jest najedzony. W  innym przypadku niektóre pyszności szybko znikałyby z  talerzy. – To jest nasz bandzior. Zwykle penetruje, co mają ludzie na stołach. Jego głównym przysmakiem jest sernik, ale nie gardzi też schabowym z  kością. Zdarzyło się, że, ku zdziwieniu gości, po wypuszczeniu z  klatki, nadleciał i  ukradł kawałek jedzenia – mówi Marek Pinkowski, który nie tylko z  zamiłowania, ale i  z  wykształcenia jest zoologiem. Kruk to nie jedyny dziki ptak, którego można zobaczyć w  Soplicowie. Z  bliska można przypatrzyć się sokołowi, którego rozpiętość skrzydeł wynosi 130 cm i  nadlatującemu kilka razy dzienne bocianowi Kuba, a  raczej Kubusiowej, bo to samiczka. – Ptak ten grał w  Panu Tadeuszu. Dwa lata zimował w  naszej stajence, a  na trzecią jesień sobie poleciał z  kawalerem i wiosną wrócił. Była próba lęgu w  gnieździe na maszcie oświetleniowym w  Soplicowie. Niestety, nie wyszła. Inne bociany przepędziły naszą parę, jaja się zmarnowały. Kubusia z  partnerem przeniosły się na słup napięciowy, przy plaży głównej Cichowa, i  tam od lat 13, co roku, ma młode. Kubusia pojawia się również w  Soplicowie po jedzenie. Podchodzi do ludzi na odległość 2 - 3 metrów – opowiada Marek Pinkowski.

Śniadanie wielkanocne, jak tradycja każe, musi być bogate w  potrawy staropolskie. Tak też jest w  Soplicowie. Na stole pojawiają się biała kiełbasa, różnego rodzaju potrawy jajeczne z  nadzieniem, pasztety, bejcowane i  pieczone mięso, szynka. A  każdy świąteczny obiad zaczyna się od rosołu z  hodowanej na miejscu kury z  domowym makaronem, a  kończąc na roladach wołowych i  panierowanym schabie z  kością. Każdy, kto zjawi się w  Soplicowie w  drugi dzień świąt, powinien pamiętać, że w  tym miejscu szanuje się tradycję. - Śmingus Dyngus jest, ale w  sposób starodawny i  kulturalny. Jeśli na licu jakiejś panny widać, że chce być wiadrem wody oblana, to będzie. I  zdarzało się tak. To jest zresztą tradycja pobytowych gości. Miałem kilka razy mniejsze lub większe grupy berlińczyków, którzy nie znali tego zwyczaju. Mimo to przyłączyli się i  bardzo aktywnie wzięli udział w  śmigusowej bitwie polsko – niemieckiej – opowiada Marek Pinkowski. Świąteczny czas gościom umila muzyka na żywo.
Dorota Jańczak

Do Soplicowa warto przyjechać nie tylko ze względu na ciekawe miejsce, otoczone starodawnymi wozownią, stajnią, spichlerzem, stodołą, kurnikiem, żurawiem i  studnią, po którym przechadzają się zwierzęta ze staropolskiej zagrody. Organizowane są tutaj także warsztaty kulinarne i żywe lekcje epoki romantyzmu z  wykorzystaniem kostiumów filmowych. Skorzystać można również z  Pensjonatu Gerwazy i  Dworu Sopliców.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE