Dziś OSP Pogorzela posiada dwa wozy strażackie z nowoczesnym sprzętem do ratownictwa drogowego. Jednak kiedyś było zupełnie inaczej. Aż trudno pomyśleć, że na początku za alarm przeciwpożarowy służyła trąbka, a za wóz strażacki - sikawka konna. Początki Ochotniczej Straży Pożarnej w Pogorzeli datuje się na rok 1887. Powstała zapewne za sprawą utworzenia w 1867 roku „Związku Towarzystw Pożarnych i Ratunkowych”, który objął okręg poznański. Kilka lat po tym wydarzeniu, do Pogorzeli przybył burmistrz Koźmina, który uznał, iż warto byłoby powołać jednostkę straży pożarnej. Należy pamiętać, że w ówczesnym okresie częściej dochodziło do zapaleń. Wiele obiektów było drewnianych. Używano także, częściej niż teraz, otwartego ognia, na przykład lamp naftowych. Jak wspomina Włodzimierz Kulski, obecny prezes OSP Pogorzela, kiedy na przełomie XVIII i XIX wieku dochodziło do pożarów, ludność powiadamiana była o tym trąbkami alarmowymi. - Kiedy się paliło, jeden strażak biegał wkoło rynku z trąbką. Do dziś ją mamy - opowiada. Prędkość, z którą podążali strażacy na akcję, nie była zbyt duża. Czasu wymagały zarówno samo zaprzęgnięcie koni, jak i dojazd wozem. Pierwszy samochód strażacki Pogorzela kupiła dopiero po 60 latach od momentu powstania jednostki. Angielski „Forcung” trafił w 1948 r. Więcej we wtorkowym numerze "Życia". (doti)
Sikawką konną i z trąbką pod pachą
Opublikowano:
Autor: Redakcja
Przeczytaj również:
Wiadomości
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ
Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM
e-mail
hasło
Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ