Sikają grupami w bramach

- Chcę mieszkać przede wszystkim bezpiecznie i żeby gmina zadbała o porządek publiczny, moje bezpieczeństwo, prywatność, spokój i mienie - mówi mieszkanka kamienicy niedaleko gostyńskiego rynku. Takich opinii jest więcej. Ludziom chodzi przede wszystkim o to, aby bywalcy, bawiący się na zmodernizowanym rynku wieczorem i w nocy, nie oddawali moczu na elewacje domów i w korytarzach budynków. - Naszym celem nie jest zamknięcie ogródków wiedeńskich, bo miasto musi się rozwijać. Ale wymagam od miasta jakiś działań - zauważają gostyniacy. Mieszkanka ulicy Kościelnej napisała w tej sprawie list do burmistrza. Prosi także o zainstalowanie lamp, które być może onieśmieliłyby sikających. Magistrat odpowiedział, że zainstalowana zostanie jedna lampa. Zdaniem kobiety, to za mało, ulica nadal będzie niebezpieczna. - Zwrócenie uwagi pijanym zawsze kończy się wyzwiskami i groźbami pod naszym adresem. Czujemy się bezradni, gdyż policja nie jest w stanie reagować w każdej sytuacji i nie wynika to z nieudolności funkcjonariuszy tylko z ogromu problemu - zauważa kobieta. Potwierdzają to inni mieszkańcy okolic rynku. Twierdzą, że w piątek, sobotę i niedzielę nie mogą normalnie żyć. - Chodzą wycieczki, żeby się wysikać. Sprzątamy to, ale i tak widać ślady na elewacjach. Śmierdzi niemiłosiernie. Gdzie jest staż miejska, która zwłaszcza nocą powinna kontrolować porządek? - pytają. Ich zdaniem niekulturalnie zachowują się klienci ogródków wiedeńskich, a także osoby, które alkohol przynoszą ze sobą i piją na rynku.

Zaczyna dochodzić do wandalizmu: kilka dni temu próbowano zerwać plandekę z jednego z samochodów. Gostyniacy przyznają, że sprawa jest trudna, bo powodem całej sytuacji jest brak kultury mieszkańców - nie ma co ukrywać - przede wszystkim miasta. Jak ich jej nauczyć? - Karać mandatami. Straż miejska powinna się tym zająć - przyznają zgodnie. O problemie wiedzą właściciele ogródków wiedeńskich. Jak mówi jeden z nich, starają się robić wszystko, aby ich działalność była jak najmniej uciążliwa dla sąsiadów, starają się włączać też w życie rynku, współorganizując imprezy razem z urzędem. Jednak na niekulturalne zachowanie wpływu wielkiego nie mają. Również oni wzywają policję do awanturujących się osób.

Policja przyznaje, że ruch w okolicach rynku zwiększył się znacznie po jego modernizacji. Wzrosły też interwencje mieszkańców dotyczące właśnie oddawania moczu w miejscach do tego nieprzeznaczonych. - Proszę wierzyć, że patroli jest zdecydowanie więcej, właśnie w takie dni jak piątek, sobota, szczególnie w godzinach popołudniowych i wieczornych - wyjaśnia Grzegorz Błaszczyk, oficer prasowy KPP w Gostyniu. Policjant obiecuje jednak, że zwiększona zostanie liczba patroli pieszych. - Sposób zachowania się to kwestia kultury osobistej. Dotyczy to zarówno klientów lokali gastronomicznych, ogródków wiedeńskich czy punktów handlowych, jak i zwykłych spacerowiczów czy przechodniów – po prostu nas wszystkich - zauważa Elżbieta Palka, zastępca burmistrza Gostynia. I dodaje, że konsumenci w ogródkach wiedeńskich na rynku mogą korzystać bezpłatnie z toalet mieszczących się w lokalach. Wkrótce zakończy się remont szaletów przy ul. Łaziennej. (...) Oddanie ich do użytku i możliwość korzystania przez całą dobę na pewno ułatwi możliwość skorzystania z toalet osobom niebędącym klientami lokali. - (...) Nie możemy patrzeć na funkcję tego placu wyłącznie przez pryzmat nieobyczajnych zachowań grupy nieodpowiedzialnych osób. Nie możemy odbierać możliwości miłego spędzania czasu tym, którzy umieją się kulturalnie bawić - podkreśla. Elżbieta Palka przypomina, że zachowania, na które zwracają uwagę mieszkańcy rynku i okolic, są przykładami łamania prawa. - Czyny te są karalne i w związku z tym ich sprawcy będą karani. Patrole policji na rynek zaglądają bardzo często. Ponadto działa również system monitoringu (...), co ułatwia identyfikację sprawców - mówi zastępca burmistrza. Więcej w "Życiu". (iza)