Z okazji urodzin, w imieniu mieszkańców i władz samorządowych gminy, dostojnej jubilatce życzenia złożył zastępca burmistrza, Grzegorz Skorupski. Wizyta włodarza z kwiatami u pani Teresy miała miejsce w miniony czwartek (12.09.2024).
Teresa Świtalska jest rodowitą gostynianką. Urodziła się 12 września 1924 roku, jako najstarsza z siedmiorga rodzeństwa. Wraz z wybuchem wojny, jako nastoletnia dziewczyna, została skierowana do pracy przymusowej u niemieckiego rolnika w Pępowie. Mieszkała i pracowała tam przez prawie cały okres wojny. Pół roku przed zakończeniem działań wojennych została zwolniona z przymusowego zatrudnienia. Dlaczego? W związku ze schorzeniem, którego nabawiła się w następstwie ciężkiej pracy fizycznej, została skierowana na operację chirurgiczną.
- Wojna zastała mnie jako 15-latkę. Zostałam skierowana do pracy przymusowej u niemieckiego rolnika. Dopiero po wojnie można było pomyśleć o sobie. W bardzo trudnych latach powojennych wyszłam za mąż i założyliśmy rodzinę - wspomina stulatka z Gostynia.
Teresa Świtalska urodziła pięcioro dzieci. Pracę zawodową zakończyła w 1977 roku.
- Oboje z mężem pracowaliśmy żeby utrzymać rodzinę. Mieszkaliśmy w 7 osób w niewielkim, 50-metrowym mieszkaniu. Gdy mąż zmarł, trójka dzieci jeszcze się uczyła. Ale wszystko się ułożyło. Wszystkie dzieci się wykształciły i pracowały. Dzięki Bogu, widziałam jak dorastają, zakładają rodziny, jak radzą sobie w życiu. A życie niesie radosne, ale i trudne chwile. Starałam się być jak najbliżej dzieci i być pomocną, kiedy te trudniejsze chwile przychodziły i wydawało mi się, że pomoc by im się przydała. Widziałam jak wychowują swoje dzieci i jak przechodzą na emeryturę! To chyba nie każdemu się zdarza - opowiada pani Teresa.
Jubilatka doczekała się 12 wnucząt i tyleż prawnucząt.
Teresa Świtalska całe życie spędziła w Gostyniu i jest z tego bardzo dumna. Mogła obserwować, jak jej miasto się zmieniało, rozwijało, jak się rozrastało i piękniało.
- Zawsze chciałoby się żyć lepiej, ale przez całe moje dorosłe życie ludziom żyło się coraz lepiej - i łatwiej! Myślę, że nikt, kto nie widział na własne oczy czasów sprzed 90-80 lat, nie jest sobie w stanie wyobrazić jak bardzo życie stało się łatwiejsze i bezpieczniejsze. Wszyscy traktujemy jako oczywistość to, że mamy co jeść i ciepłe mieszkanie. Choć oczywiście chciałoby się mieszkanie większe i wygodniejsze. Ale pamiętam czasy, kiedy to nie było oczywiste! Kiedy nie było pralek, zmywarek, lodówek i cały dzień trzeba było pracować, gotować, prać albo sprzątać. Nie było czasu dla siebie - opowiada o niełatwych czasach z ubiegłego wieku.
Dzisiaj czerpie radość z tego, że ma czas w zasadzie tylko dla siebie - na przemyślenia, co było i jest ważne, a co nie miało znaczenia i nie było warte wysiłku.
- I tak sobie myślę, najkrócej mówiąc, że warto podchodzić do życia tak, jakbyśmy wszystko co mamy mieli pożyczone i trzeba o to dbać. I powinno się w życiu oddać doświadczoną życzliwość, ciepło, pomoc, każde dobro. Jeśli sami tego nie oddamy to i tak przyjdzie czas obrachunku - rozmyśla jubilatka z Gostynia.
Po przeżyciu 100 lat, pani Teresa podziękowania kieruje również do gostyńskich lekarzy. Szczególnie wdzięczna jest jednemu z nich.
- Dzięki Bogu i lekarzom gostyńskim zaliczam kolejne lata życia przy zdrowych zmysłach i w miarę samodzielnie. Nie byłoby to możliwe jeszcze 20-30 lat temu. Dzisiaj lekarze są dostępni dla ludzi, mają dużą wiedzę i są bardzo pomocni. Kiedyś nie do pomyślenia! Pamiętam jak dr Krawiec rozpoczynał pracę tuż po studiach, byłam już wtedy w zaawansowanym wieku. I tak mnie prowadzi do dzisiaj. Jak widać po mnie, ma dobre wyniki. W końcu to setka! - mówi z przekonaniem Teresa Świtalska.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.