Przytulisko dla psów w Poniecu. Większość została adoptowana lub zgłosili się po nie właściciele
Obecna grupa wolontariuszy działa w ponieckim azylu dla zwierząt od listopada 2020 roku. Dzięki ich pracy z roku na rok warunki bytowania zwierząt znacznie się poprawiły. A było dla kogo działać.Przez ostatnie trzy lata przez przytulisko przewinęło się 85 psów, z czego
- 48 zostało adoptowanych,
- 28 odebranych przez dotychczasowych właścicieli,
- 2 zmarły (Borys i Edek),
- 5 przebywa obecnie w domach tymczasowych.
- W 2020 roku przytulisko było pełne, gdyż przebywało w nim 11 - 12 psów. Dziś cieszymy się bardzo, bo mamy tylko dwa, które nie są z nami długo, bo jeden od lutego, a drugi od lipca tego roku. To wielka zasługa naszych dwóch koleżanek Natalii Chojnackiej i Wiktorii Spornej, które zajmują się adopcją i wyszukaniem im nowych domów poprzez naszego Facebooka - tłumaczy A. Glonek-Busz.
Po odłowieniu trafiają do "szeregowca", a potem do wygodnego kojca z wybiegiem
Jednocześnie w przytulisku może przebywać 15 psów. To właśnie „Groszek” i „Reksio” są obecnie jedynymi mieszkańcami przytuliska w Poniecu. Dzięki rozbudowie ci dwaj najlepsi przyjaciele człowieka mają do dyspozycji własne kojce z wybiegami (w sumie jest ich 6).
- W nich każdy pies może biegać luźno po wybiegu i wszelakie potrzeby załatwia na trawce. Psy mają znacznie lepsze warunki na wybiegach, nam odchodzi choćby konieczność sprzątania - tłumaczą wolontariusze.
Do tego dochodzi 9 kojców szeregowych, gdzie zazwyczaj umieszczane są psy po bezpośrednim odłowieniu w terenie. Jest to spowodowane względami zdrowotnymi, gdyż często są to zwierzą chore, zarobaczone i bez kwarantanny istnieje ryzyko przeniesienia pasożytów na czworonogi już zaszczepione i wyleczone. Taka izolacja trwa dwa tygodnie i jeżeli po tym czasie nie znajdzie się właściciel, pies trafia do kojca z wybiegiem i jest zgłaszany do adopcji.
Psy mają także specjalny wybieg rekreacyjny, m.in. z kanapą i basenikiem.
Wolontariusze z przytuliska w Poniecu kotami też chcieliby się zająć
Ponieckim wolontariuszom marzy się także kociarnia. Liczą, że tak, jak dobra współpraca z gminą ma miejsce obecnie, tak pozwoli ona na rozwój przytuliska w kierunku opieki nad innymi gatunkami zwierząt.
- Mamy obiecane z urzędu, że takie miejsce, murowany budynek na terenie Ponieca zostanie nam oddany do użytku. Tam bezpańskie chore koty będą wyłapywane, leczone i doprowadzane do takiego stanu zdrowia, że będą mogły pójść do adopcji albo po prostu będą wypuszczane na wolność. Co ważne, wszystkie będą sterylizowane, żeby się nie mnożyły, bo ich populacja jest obecnie bardzo duża - tłumaczy Anna Glonek-Busz.
DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD GRAFIKĄ - KLIKNIJ ZDJĘCIE, żeby PRZECZYTAĆ
Ta "armia" bezinteresownie walczy o dobro swoich podopiecznych na czterech łapach
Z jednej strony człowiek jest największym problemem zwierząt, bo to przecież my porzucamy psy i koty, które później trafiają choćby do ponieckiego przytuliska. Paradoks polega jednak na tym, że to właśnie działalność ludzi daje największe szanse na znalezienie nowego domu przez czworonoga.Takimi wyjątkowymi ludźmi są Natalia Chojnacka, Monika i Wiktoria Sporne oraz Dariusz Toczek, Monika Kijak, Ada Perska, Anna Glonek-Busz czy pozostali wolontariusze, którzy bezinteresownie angażują się w prace dla schroniska i pomoc bezdomnym zwierzętom. Mają codzienne dyżury, żeby czworonogi był nakarmione, wyprowadzone na spacery i wracały do wysprzątanych wybiegów. Mówią o sobie, że są „armią, machiną, w której każdy trybik pracuje na to, żeby w przytulisku wyadoptować, jak największą liczbę psów”.
Panią Monikę do ponieckiego przytuliska przyprowadziła koleżanka. Pani Ada zajmuje się w azylu przede wszystkim kotami. Pan Darek od trzech lat, co niedzielę przyjeżdża z małżonką i zajmuje się najlepszymi przyjaciółmi człowieka mieszkającymi w przytulisku.
- W tej chwili mam w domu pięć adoptowanych psów. Jednego adoptowałem właśnie przez panią Natalię i ona mnie poinformowała, że jest taka możliwość żeby wyprowadzać pieski. A akurat psom nigdy nie odmawiam. Ludziom czasami tak, ale psom nigdy - mówi pół żartem pół serio wolontariusz.
„Magia” mediów społecznościowych jest "wielka"
Osoby działające w przytulisku dla psów w Poniecu nie ukrywają, że fakt, iż większość zwierząt, które trafiły do azylu znalazła nowe domy lub wróciła do poprzednich właścicieli, to zasługa mediów społecznościowych.
- Nasza wolontariuszka nakręciła film z jednym z psów, „Rockim” i puściła na TikToka. Przez dwa tygodnie mieliśmy ponad 1 200 000 wyświetleń. Momentalnie pojawiło się kilkanaście osób, które chciały go zaadoptować. Wybraliśmy najlepszą rodzinę, najlepszy dom i „Rocky” zamieszkał w Warszawie. Ale przede wszystkim magia Facebooka jest wielka - podaje A. Glonek-Busz.
Psy z azylu w Poniecu znajdują domy dosłownie w całej Polsce.
- Przyjechało do nas kiedyś małżeństwo z Poznania i chciało wziąć pieska, który im się na zdjęciu podobał. Ale że pani biega to mówimy: „Ten pies to kanapowiec, on nie jest do biegania. Lepiej weźcie państwo Aresa, bo to „wyścigowiec”. Po miesiącu dzwonili do nas i dziękowali, że to był dobry wybór. Zakochali się w Aresie i teraz biega ze swoją panią - mówią osoby działające w przytulisku.
Media społecznościowe pozwalają także na pozostawanie w kontakcie z osobami, rodzinami, które adoptowały zwierzęta z Ponieca. Tym samym wolontariusze wiedzą, co się dzieje z adopciakami?
- Pani „Rockiego” systematycznie przesyła pozdrowienia i zdjęcia. Tak samo jest w przypadku Mii z Poznania. Pani Ola z Bojanowa, która adoptowała od nas Arię, wysyła bardzo dużo zdjęć. Dzięki temu wiemy, że jest ona teraz psem wyluzowanym, pełnoprawnym członkiem rodziny i czuje się obrończynią stada. A do nas trafiła bardzo wystraszona: był to pies, który trząsł się na widok człowieka. Bała się wyjść z budy, spacerów, smyczy, praktycznie wszystkiego się bała. Aria w domu jest zupełnie inna. Dom bardzo zmienia każdego psa, właściwie chyba nie ma takiego, którego by nie można adoptować. Są tylko psy, do których trzeba mieć większe doświadczenie - mówi Ada Perska.
"Noe" będzie im służyło radą i pomocą
Prowadzone przez wolontariuszy przytulisko dla psów w Poniecu ma status gminnego. Samorząd finansuje m.in. opiekę weterynaryjną czy wyżywienie dla czworonożnych mieszkańców.
- Od sierpnia działamy też pod patronatem Gostyńskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt „Noe”. Będą nam pomagać w zakresie, na przykład sterylizacji kotów - już otrzymałyśmy od nich w zeszłym roku i w tym roku pomoc finansową, jeżeli chodzi o te zabiegi. No i chodzi też o pomoc merytoryczną, zawsze możemy się do nich zwrócić, ponieważ mają o wiele większe doświadczenie - wyjaśniają wolontariusze.
Jeżeli ktoś chciałby adoptować przebywających obecnie w przytulisku dla psów w Poniecu „Groszka” lub „Reksia” może to zrobić kontaktując się z wolontariuszami poprzez profil na Facebooku - link TUTAJ.
Poniżej znajdziesz także linki do innych schronisk i przytulisk z powiatu gostyńskiego opiekujących się bezdomnymi psami i kotami:
Schronisko w Dalabuszkach - TUTAJ
Przytulisko dla psów w Krobi - TUTAJ
Przytulisko dla zwierząt w Smogorzewie - TUTAJ
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.