reklama

Przytulisko dla psów w Krobi przestaje istnieć. Co dalej z bezdomnymi zwierzętami?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Przytulisko dla psów w Krobi przestaje istnieć. Co dalej z bezdomnymi zwierzętami? - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
20
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościPod koniec zeszłego tygodnia ostatnie psiaki wyjechały z przytuliska dla psów w Krobi do schroniska dla zwierząt w Rawiczu. Od tego czasu w czternastu kojcach pozostały budy, w niektórych miski, ale przede wszystkim na placu przy ulicy Miejsko-Góreckiej 25 nie słychać jednego dźwięku nieodłącznie wiążącego się z tym miejscem: szczekania. – To właśnie do tej ciszy najbardziej jesteśmy nieprzyzwyczajeni – mówią wolontariusze, którzy przez lata zaopiekowali dziesiątki, jeżeli nie setki najlepszych czworonożnych przyjaciół człowieka. Teraz pozostaną im tylko wspomnienia.
reklama

Bez niej łańcuch wolontariatu został... przerwany

Gdy mowa o przytulisku dla psów w Krobi jedno nazwisko od razu przychodzi na myśl: Longina Pietrzak. To właśnie dzięki wieloletniej nauczycielce biologii w Szkole Podstawowej imienia profesora Józefa Zwierzyckiego w Krobi azyl dla czworonogów w ogóle powstał. Przed kilkunasty laty to ona zainicjowała wolontariat przy krobskim przytulisku i niemal do samego końca nad nim czuwała.

reklama

Jak mówią osoby, które przez długi czas współpracowały z „dobrym duchem, twarzą oraz głównym opiekunem” tego miejsca: „bez jej zaangażowania i niebywałej miłości do zwierząt niejeden psiak wiódłby dzisiaj przysłowiowe "pieskie życie".

– Pani Longina zrobiła jednak coś równie wielkiego jak opieka nad zwierzakami. "Zaraziła" bardzo wielu młodych ludzi - najczęściej swoich uczniów, miłością do zwierząt, ucząc ich szacunku i empatii względem istot, które same o siebie nie mogły zadbać, niejednokrotnie będąc skrzywdzonymi przez człowieka. Szacunek i miłość do zwierząt przekładały się jednak również na wrażliwość względem potrzeb drugiego człowieka, uczyły społecznej solidarności i altruistycznej postawy. To również dzięki wolontariatowi pod okiem pani Longiny wielu młodych ludzi, często zamkniętych w sobie i niedowartościowanych, zyskiwało pewność siebie, a także nowe kompetencje społeczne i znajomości – zdradzają krobscy wolontariusze.

reklama

Kiedy Longina Pietrzak przestała być pracownikiem szkoły podstawowej w Krobi przechodząc na emeryturę, a przede wszystkim, kiedy fizycznie z powodów osobistych zabrakło jej w przytulisku, zabrakło także szerokiego grona wolontariuszy.

To głównie z tego powodu azyl dla psów Krobi przestaje istnieć w formie, w jakiej dotychczas go znaliśmy.

Zabrało rąk do pracy

W początkach działalności opiekę nad krobskim przytuliskiem dla psów sprawowała czwórka pełnoletnich wolontariuszy i  - dzięki Longinie Pietrzak - grupa dzieci, kilkunasto- czy nawet kilkudziesięcioosobowa.

– Naprawdę gwarne były te nasze początki – słyszymy od jednej z zaangażowanych osób.

reklama

W ostatnich tygodniach również cztery osoby dorosłe pracowały w przytulisku, ale do pomocy pozostała już tylko dwójka dzieci. „Od wielkiego dzwonu” pojawiał się ktoś jeszcze.

– Dotknęła nas bardzo prozaiczna sprawa: brak rąk do pracy. Mieliśmy problemy z zapewnieniem opieki zwierzętom. Niektórzy z wolontariuszy, którzy do tej pory się angażowali, ze względu na swoje zobowiązania zawodowe, musieli zrezygnować z dotychczasowej intensywności w opiece. A dodatkowo przy systemie zmianowym w pracy cztery osoby do obsługi piesków, to było za mało. Być może gdyby to było sześć osób, trochę by nam to pomogło. Naprawdę dołożyliśmy wszelkich starań, żeby znaleźć wolontariuszy. Pojawiały się apele z naszej strony, były prowadzone rozmowy z dyrekcją szkoły podstawowej, w które włączył się burmistrz Krobi. Niestety nie znalazły się osoby chętne, które zaangażowałyby się w znacznym stopniu w opiekę nad zwierzętami. Stąd mamy sytuację, jaką mamy – tłumaczy Adam Sarbinowski z Urzędu Miejskiego w Krobi, jednocześnie od wielu lat wolontariusz przytuliska dla psów w Krobi.

reklama

„Problemy kadrowe” miały wpływ choćby na dyżurowanie w przytulisku, które wraz ze zmniejszającą się liczbą wolontariuszy stawało się coraz większym wyzwaniem.

- Staraliśmy się unikać sytuacji, gdzie jeden dorosły wolontariusz byłby sam podczas dyżuru w przytulisku. Więc zazwyczaj były to dwie osoby. Mówimy tutaj o godzinie do półtorej w ciągu dnia. Czasami jednak, zwłaszcza, gdy były nowe psy, przychodziliśmy dwa razy dziennie. To była praca przy liczbie psów od 8 do 10, bo ostatnimi miesiącami tyle zwierząt mieliśmy. Natomiast coraz częściej zdarzało się, że tylko jedna osoba była na dyżurze i godzina nie wystarczała. Bo opieka oznaczała posprzątanie kojców, nakarmienie i podanie leków psom oraz ich wypuszczenie i zwyczajne pobawienie się na zewnątrz. A do tego dochodziły sytuacje, gdy nie wszystkie psy mogły razem biegać, bo wiadomo, że nie zawsze ze sobą „współgrają” – wylicza A. Sarbinowski.

Aby (po)ratować funkcjonowanie azylu zdecydowano się na zlecenie usługi opieki na zwierzętami Spółdzielni Socjalnej „ECOSS”. Niestety rozwiązanie to nie sprawdziło się, gdyż wystąpił problem, między innymi z zapewnieniem opieki nad zwierzętami w weekendy.

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD ZDJĘCIEM - KLIKNIJ GRAFIKĘ, żeby PRZECZYTAĆ REPORTAŻ

Przepisy też nie pomagają

Gmina Krobia ma program opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt, do uchwalenia którego zobowiązuje ustawa o ochronie zwierząt. Jednym z głównych zadań jest: „zapewnienie bezdomnym zwierzętom miejsca w schronisku dla zwierząt”. Kluczowe jest tutaj słowo „schronisko”, którego nie można mylić z przytuliskiem.

– Przytulisko zawsze miało być miejscem, gdzie pies miał pozostawać przez chwilę. Najlepiej po kilku dniach trafiać z powrotem do swojego właściciela, a jeżeli ten się nie znalazł, to do schroniska i szukano mu nowego domu. Niestety z różnych względów niektóre z psiaków, które były w Krobi przebywały u nas dość długo. I niestety taki model funkcjonowania wymuszają przepisy nakładane na samorząd przez ustawę o ochronie zwierząt – objaśnia wolontariusz, a zarazem urzędnik krobskiego magistratu.

Tylko interwencyjnie, i "góra" na dzień lub dwa

Co dalej? Jak już wspominaliśmy, pond koniec ubiegłego tygodnia przytulisko dla psów w Krobi opustoszało. Część psów trafiła do schroniska dla zwierząt w Rawiczu, z którym krobski samorząd ma podpisaną stosowną umowę.

Obecnie pięciu najlepszych przyjaciół człowieka: Elvis, Diana, Rudzia, Ferdek oraz Aleks czeka tam na adopcję, podobnie jak inne potrzebujące psy i koty.

– Oczywiście bardzo dbaliśmy o psiaki. Były wypuszczane, miały do dyspozycji cały plac, wybieg i tak dalej, ale mimo wszystko warunki rawickiego schroniska są dużo lepsze niż krobskiego przytuliska. Trzeba też pamiętać, że Rawicz jest większą miejscowością, a media społecznościowe prowadzone przez schronisko mają większe zasięgi niż nasze przytulisko. I nowi właściciele dla psów znajdują się. To jest zawsze tak, że serce musi podpowiedzieć. Czasami jest dużo psów, ale przychodzi osoba spojrzy na tego jednego i ona już wie, że to jest jej nowy przyjaciel  – opowiada Adam Sarbinowski.

Ponadto dzięki pomocy Fundacji SOS Beagle cztery krobskie „bezdomniaki” trafiły do swoich właścicieli albo do domów tymczasowych.

Psów fizycznie już nie ma, ale pozostały kojce oraz cała „infrastruktura”, gdyż jest oczywistym, że problem bezdomności wśród zwierząt nie zniknie wraz z zamknięciem przytuliska.

Od teraz przy ulicy Miejsko-Góreckiej 25 azyl mają znajdować tylko zwierzaki przyjmowane w trybie interwencyjnym. Jeżeli w ciągu jednego czy dwóch dni nie znajdzie się właściciel, zwierzę trafi do schroniska w Rawiczu, gdzie od tego roku gmina Krobia wynajmuje dodatkowy kojec - w sumie są ich trzy. 

Dbać, sterylizować i nie robić ze zwierząt prezentów

Wolontariusze przytuliska cały czas deklarują swoją pomoc między innymi w roli „łączników" pomiędzy osobami, które znajdą bezdomnego psa czy szkołami i instytucjami, które pragną zorganizować zbiórki karmy, z tym, że już nie dla czworonogów z przytuliska w Krobi, ale schroniska z Rawiczu.

Funkcjonować będzie także profil krobskiego azylu dla zwierząt na Facebooku, dzięki któremu miłośnicy zwierząt będą mogli m.in. znależć porady czy nawiązać kontakty z niektórymi instytucjami.

– Ale przede wszystkim apelujemy do ludzi, właścicieli zwierząt, żeby odpowiednio się nimi zajmowali. Nie dopuszczali to tego, żeby samowolnie opuszczały posesje. Żeby postawić na kastrację i sterylizację zwierząt. Jako gmina mamy program, ktory podobnie, jak w poprzednich latach za chwilę ruszy, gdzie mieszkańcy będą mogli nieodpłatnie wysterylizować psa czy kota. To jest właśnie jeden ze sposobów zapobiegania bezdomności. Prosimy też o nie kupowanie zwierząt jako prezentów, bo niestety okazują się często nietrafionymi „niespodziankami”. Zresztą taki przypadek mieliśmy prawdopodobnie ostatnio, gdyż krótko po minionych Świętach Bożego Narodzenia został znaleziony szczeniak. Szczęśliwie szybko znalazł nowy dom, ale można domniemywać, że był właśnie takim „prezentem”. Więc odpowiedzialność ludzi jest kluczowa – podkreśla krobski urzędnik.

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD ZDJĘCIEM - KLIKNIJ GRAFIKĘ, żeby PRZECZYTAĆ REPORTAŻ

Uciekł z nowego domu i czekał pod swoim kojcem

Gdy wolontariusze wywozili ostatniego psa z przytuliska, w ich oczach pojawiły się łzy. Drugi najtrudniejszy moment to powrót i widok pustych kojców, a może przede wszystkim cisza, do której od kilkunastu lat nie byli w tym miejscu przyzwyczajeni. Przytulisko dla psów w Krobi zawsze będzie się dla nich wiązało z masą radosnych wspomnień.

Nawet teraz, gdy informacja o tym, że azyl przestaje istnieć trafiła do wiadomości publicznej pod facebookowym postem pojawiły się komentarze wsparcia, między innymi ze zdjęciami byłych czworonożnych mieszkańców, którzy znaleźli nowe domy.

– To nas raduje. Można tylko żałować, że nie znalazł się kontynuator tego, co pani Longina zapoczątkowała. Można się też obawiać, że edukacja w zakresie opieki nad zwierzętami, empatia, zrozumienie, że zwierzęta to nie rzeczy, ale żywe istoty, że ona nie będzie już w tak dużym stopniu kontynuowana, jak do tej pory. Bo jednak kiedy dzieci przychodziły z karmą, to mogły usłyszeć historię psiaków, zobaczyć je, pogłaskać, wziąć na smycz i wyprowadzić. A dzisiaj, skoro nie ma psów, nie będzie już wizyt – podsumowują wolontariusze przytuliska.

A co na to wszystko najlepsi przyjaciele człowieka? Niech sam za siebie „da głos” ostatni z nich, który trafił do adopcji z przytuliska dla psów Krobi.

– Na drugi dzień czmychnął gdzieś pod bramą swoim nowym właścicielom i czekał pod swoim kojcem w przytulisku. Śmialiśmy się, że naprawdę miał tutaj dobrze, skoro chciał do nas wrócić – mówią miłośnicy zwierząt.

Fakt odnalezienia bezdomnego zwierzęcia na terenie gminy Krobia można nadal zgłaszać pod numerem tel. 722 323 393.

Zgłoszenia dotyczące znalezionych psów czy kotów przyjmowane są także przez całą dobę pod numerem dyżurnym Urzędu Miejskiego w Krobi - 512 356 356.

Koszty posiadania przez gminę Krobia kojców w schronisku dla zwierząt w Rawiczu

  • koszt utrzymania trzech kojców w schronisku – 2 310 złotych miesięcznie
  • koszt utrzymania każdego kojca ponad wspomniane trzy stanowiska – 39 złotych za dzień
 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo