reklama

Pasję życiową ma się tylko jedną

Opublikowano:
Autor:

Pasję życiową ma się tylko jedną - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Hodowla gołębi przesłoniła mu praktycznie całe życie. Robert Dubisz, mieszkaniec Gostynia twierdzi, że z takim hobby trzeba się urodzić.  

Artykuł opublikowany w numerze 27/2014 Życia Gostynia

Mam te ptaki od dziecka. Najpierw zaczynałem łapać dachowe. Moje pierwsze stado liczyło około 20 sztuk. Mieszkałem wówczas w Pogorzeli i tam to wszystko rozkręcałem – mówi hodowca.  Jego prawdziwa przygoda na tym polu zaczęła się  gdy wstąpił w 2007 r. do  Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych. Obecnie, posiada gromadę liczącą 200 sztuk z młodymi. W stadzie napotykamy rasy: Koopman Janssen, Guenter Prange i stare Kotyrby. – Ogółem my kupujemy różne gołębie. Przeważnie krzyżujemy najlepszego z najlepszym i powstaje taka „nasza rasa”. Ja już raczej wyhodowałem coś swojego i mam kierunek wybrany. Posiadam ptaki po rodzicach niemieckich, holenderskich i belgijskich. Staram się kupować takie, które mają pewne osiągnięcia. Podczas olimpiady nabyłem gołębia od mistrza Włoch – stwierdza pasjonat. Jako dziecko traktował je raczej rekreacyjnie, a teraz głównie skupia się na lotach. W tym roku okres lotowy rozpoczął się 29 kwietnia. Jest to cykl 14 lotów trwający 14 tygodni. To ogromny wysiłek dla ptaków, ponieważ ciągle zwiększa się ilość kilometrów, jakie muszą przebyć. Zaczynają najczęściej od Torzymia w Polsce, przez Słubice, Finsterwalde, 2 razy Geithain, Nienburg i Apeldoorn w Holandii. Kilometraż jest zwiększany co tydzień.

Zdrowie gołębi najważniejsze

Chcąc stworzyć stado z prawdziwego zdarzenia, najpierw hodowca sprowadzał gołębie od Piotra Ebelewicza z Książa Wielkopolskiego, bardzo dobrego, czołowego hodowcy. Jednak, jak mówi, najwięcej zawdzięcza Piotrowi Pigło z oddziału Kluczbork, który przede wszystkim nauczył go lotowania. Sprowadza on ptaki głównie z Niemiec, z szybkich i dobrych ras. Dzięki niemu zaczął robić wyniki. To ważne, bo kiedyś, jego pupile nie siadały nawet w pierwszej trzysetce. Jednak, na lepsze wyniki składa się wiele czynników, przede wszystkim zdrowie gołębi, motywacja, praca przy nich oraz ciągła obserwacja. Im mniej chorują, tym mają lepsze osiągnięcia sportowe.


Ciężka praca przynosi efekty

Ptakom najtrudniej leci się, gdy wieją silne wiatry wschodnie, a zazwyczaj z zachodu wracają. Musi być idealna pogoda, żeby w ogóle szybko się zjawiły. Pupile Roberta Dubisza kwalifikują się w czołówce w oddziale Gostyń, który zrzesza blisko150 hodowców. – To jest tak, że wypuszczają na przykład 3,5 tys. ptaków, co stanowi bazę 1:5, czyli 5 gołębi robi jeden konkurs. Zasada jest jedna – muszą przylecieć w określonym czasie. Gdy przylecą później, to nie wchodzą w ogóle do konkursu. Tylko pierwsze 700 sztuk bierze w nim udział. W zeszłym tygodniu ładowałem 74, a do konkursu weszło 39 sztuk. Gdy ponad 50% hodowli się zakwalifikuje, to można ją określić jako dobrą. W ubiegłym roku uzyskałem  II wicemistrza i mistrza oddziału, 2 lata temu miałem też mistrza oddziału -  stwierdza pasjonat. W swoim dorobku posiada około 200 dyplomów i 60 pucharów, głównie z sekcji oddziału, ale z okręgu też ma. Gołębie do powrotu skłania głównie motywacja. Objawia się to tęsknotą przede wszystkim za hodowcą, za sobą i za gołębnikiem. Są to inteligentne i wytrwałe ptaki.  - One głównie do mnie wracają, bo się nimi zajmuję, karmię, odżywiam, czują, że jest im w tym miejscu bezpiecznie i dlatego przylatują - mówi hodowca. Gdy zbliża się sezon lotowy zabiera ptaki na treningi. Przeważnie wywozi je na odległość 40 km, głównie do Wschowy robi to 5, 6 razy. Zaczyna od bliższych tras, a kończy na coraz dalszych.

Ograniczenia czasowe smucą pasjonata

Robert Dubisz ma już 2 gołębniki, ale przymierza się do zaadoptowania jeszcze jednej części budynku gospodarczego na cele dla ptaków. Do takiej hodowli potrzeba dużo miejsca, ponieważ gołębie muszą być rozdzielone. W oddzielnych celach są samiczki i samczyki, młode oraz rozpłodowe. Tylko w okresie rozrodu przebywają razem. Do karmienia ptaków używa gotowych pasz. Jednak, jak mówi, żeby zajmowały wysokie miejsca w lotach i miały dietę bogatą w witaminy, podaje im różne naturalne odżywki, jak na przykład czosnek z cebulą, dodając do tego drożdże piwne, robi też różne mikstury i herbatki. Twierdzi, że domowymi sposobami można najwięcej osiągnąć. Pasjonat jest tak przywiązany do gołębi, że najchętniej całe dnie spędzałby z nimi. Niestety, nie może sobie na to pozwolić, ponieważ na co dzień pochłania go praca zawodowa. Jest ogrodnikiem, zajmuje się zielenią. Lubi swoją pracę, dlatego że ciągle przebywa na świeżym powietrzu zarówno zawodowo, jak i zajmując się pupilami. Na swoją pasję może poświęcić przez to zaledwie 4 godziny dziennie.

Marzenia na przyszłość

Ptakami zajmuje się sam, nikt z domowników mu raczej nie pomaga. - Do gołębi trzeba mieć zamiłowanie i chęć osiągnięcia czegoś. Ciągle staram się stawiać wyżej poprzeczkę. Na razie mi się udaje, w oddziale jakoś zabłysnąłem, ale zawsze chciałoby się coś więcej osiągnąć. Mam jednak cichą nadzieję, że kiedyś syn mi w tym wszystkim pomoże i będzie tylko lepiej - dodaje hobbysta.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo