Z prezesem UKS Kaniasiatka Gostyń Wiesławem Urbańskim rozmawiał Sławomir Hajduk
Zakończyliście sezon halowy seniorski. Jak go można podsumować?
W porównaniu rokiem poprzednim był na pewno gorszy. W tamtym sezonie mieliśmy trzy drużyny w rozgrywkach ogólnopolskich i to był niewątpliwy sukces. Za to trzecia liga zrobiła nam niespodziankę w tym roku i awansowała do finału rozgrywek. Myślę, że od wielu lat mamy dobre wyniki, że nie musimy martwić się drobnymi wahaniami w różnych kategoriach wiekowych.
Dwa poprzednie sezony były dla was faktycznie najlepsze w historii klubu. W tym roku osiągnęliście dobry wynik w seniorach i nie skorzystaliście z okazji walki o drugą ligę.
To jest kwestia wyborów. Nasze cele są inne niż zespołów, które są budowane w oparciu o zawodników - studentów, którzy zbierają się i chcą sobie pograć. I oni nie mają nic do stracenia. W tym roku mogą zagrać w barażach, a w przyszłym sezonie nie przystąpić do rozgrywek. I taka jest różnica między nami a zespołami, które zajęły miejsca od pierwszego do czwartego w trzeciej lidze. My chcąc dobrze zajmować się szkoleniem młodzieży musieliśmy z czegoś zrezygnować.
Patrząc na zespoły, które grały w pierwszej rundzie baraży była szansa na przejście tego etapu.
Szansa jest zawsze. Wydaje mi się, że decyzja podjęta w początkowej fazie tego tematu jest mniej bolesna niż decyzja, która zostałaby podjęta w momencie gdyby te nadzieje urosły. Kiedy szansa awansu byłaby większa. W Gostyniu nie mamy takich zawodników, żeby grać równorzędne zawody w drugiej lidze. Dobitnym przykładem jest tego Ostrów Wielkopolski, który ma tylko seniorską siatkówkę. Zrezygnowali ze wszystkiego, stypendium itp.. Grali własnymi chłopakami i zdobyli jeden punkt przez cały sezon w drugiej lidze.
Czyli w najbliższych latach nie ma widoku na drugą ligę?
Sam jako zawodnik doświadczyłem podobnej sytuacji, gdy mieliśmy grać baraże. Ale nie zagraliśmy, bo zarząd stwierdził, że nie ma na to środków. Wiem, że to jest przykre. Odpowiedzialność finansowa spoczywa na zarządzie i będzie się on kierował takimi zasadami, aby klub nie był zadłużony. Niekiedy podejmuje decyzje kontrowersyjne. Kontrowersyjne dla kibiców, ale według nas słuszne.
I pan będzie pierwszą osobą, która tą zasadą się będzie kierowała zważywszy na swoje doświadczenia w MKS Kania Gostyń?
Przyrzekłem sobie, że nie zostawię członków w takiej sytuacji, z której będą odpowiadali za jakieś zaległości.
Czyli nie jest tak jak krążą plotki, że macie jakieś problemy finansowe?
My w tej chwili mamy zabezpieczenie finansowe do grudnia. Wszystko jest zapłacone. Nie ma zaległości. Środki są zapewnione. To są środki z dotacji, Urzędu Marszałkowskiego czy innych źródeł. My nie musimy martwić się w tej chwili o nic. Dlatego pisanie o upadku klubu, wykończeniu klubu jest śmieszne. Tym bardziej, że w styczniu, lutym nikt nie zainteresował się skąd będziemy mieć środki na udział w rozgrywkach. Nigdy nie byłem u pana burmistrza o przyspieszenie dotacji. Tak staram się dysponować środkami, by w styczniu i lutym mieć środki na wszystko. Mieliśmy trzy zespoły, które wyjeżdżały w Polskę, a dotacji jeszcze nie było. Nigdy nie było tematu, że zespół nie pojedzie na rozgrywki centralne, czy Mistrzostwa Wielkopolski.
Dla was udział w rozgrywkach centralnych mają podwójną korzyść. Pierwsza to możliwość podnoszenia swoich umiejętności przez zawodników, a druga to możliwość zarobienia pieniędzy.
Oczywiście. Przy odpowiednich wynikach jest możliwość zarobienia pieniędzy. W przypadku juniorów jest to półfinał Mistrzostw Polski, z kadetach ćwierćfinał MP, a w młodziku Mistrzostwa Wielkopolski.
Zatem w jaki sposób rozkładają się źródła finansowania klubu?
Dotacja z miasta jest to 50-60% naszego budżetu, a reszta są to środki, które pozyskujemy od sponsorów, za punkty w rozgrywkach czy też środki za organizację turniejów Mistrzostw Wielkopolski. W tym roku dostaliśmy taką kwotę dotacji jaką chcieliśmy, ale nie na zasadzie, że my wymyśliliśmy sobie tą kwotę, tylko wynikała z tego co osiągnęliśmy w roku ubiegłym.
A ile kosztuje utrzymanie drużyny seniorów. Skoro nie interesuje was druga liga rozgrywek, to może za te środki można by inaczej zadbać o ogrywanie zawodników młodzieżowych?
System rozgrywek juniorskich w Wielkopolsce jest taki, że są to turnieje. Najpierw eliminacyjne, później półfinał i finał. I mogłoby się tak złożyć, że drużyna juniorów odpadając w eliminacjach od września do czerwca zagrałaby jeden turniej i w tym dwa mecze. A to wiązałoby się najprawdopodobniej z tym, że młodzi zawodnicy przestaliby trenować, bo nie byłoby motywacji do treningu. Trzy lata temu, gdy mieliśmy już 100% pewność finansową zaprosiliśmy chłopaków do “Żurawinki” z prośbą o deklarację gry w trzeciej lidze. I tam powiedzieliśmy, że naszym zadaniem jest gra juniorami, a seniorzy są tylko wzmocnieniem. Koszt utrzymania zespołu w drugiej lidze to 50 tys. złotych. To jest goły koszt. Jednak żeby mieć jakiś związek z zawodnikiem należałoby nagrodzić go jakimś stypendium czy nagrodą. Stypendia w drugiej lidze wynoszą nawet 2 tys. złotych, ale wtedy każda nieobecność na treningu czy na meczu drastycznie to obniża. Słyszałem, że w Gnieźnie klub za same dojazdy w tym sezonie płacił po 500 zł, bo większość zawodników była z innych miejscowości. Byłem na meczu w Gnieźnie i mogę powiedzieć, że pod względem organizacyjnym samego meczu nie wyglądało to dobrze. Brakowało piłek itd. Nasza polityka doprowadziła do tego, że my na każdej sali na której trenujemy mamy komplet piłek. Sprzętu mamy na najbliższe pięć lat. Ale to jest efekt pracy od 2006 roku.
I nie chcielibyście tego psuć kosztem drugiej ligi?
Mówiąc o perspektywie gry w drugiej lidze, to w większości przypadków gra zespołów w drugiej lidze wynikała z tego, że rodzic jednego z zawodników posiadał środki na grę w drugiej lidze. W naszym przypadku wyglądałoby to tak, że musielibyśmy już w czerwcu pozyskać takiego sponsora. Wygrać trzecią ligę, baraże i po roku zagrać w drugiej lidze. Według mnie tak to powinno wyglądać. Może są osoby które myślą inaczej.
Czyli trzecia liga to najlepsza forma ogrywania zawodników. A może lepiej byłoby ogrywać juniorów w turniejach towarzyskich?
To najtańsza forma ogrywania zawodników. Koszt udziału w trzeciej lidze to kwota w granicach 8-10 tys. złotych. Nie wiem czy byłaby możliwość ogrywania chłopaków z lepszymi zespołami, bo większość klubów ma zgłoszone zespoły w trzeciej lidze. W przypadku turniejów towarzyskich ciężko dograć terminy. Zebrać zawodników i sędziów nie jest takie proste. Myślę, że w tym wypadku byłoby to o połowę mniej spotkań niż w trzeciej lidze.
Co najwięcej kosztuje w prowadzeniu takiego klubu jak UKS Kaniasiatka?
W naszym wypadku duża cześć to wydatki na pensje do trenerów. Pochłania to około 30% budżetu. Podobnie wyglądają koszty transportu, które ostatnio poszły w górę. Sędziowie to 20%. Pozostałe to koszty księgowości, opieki medycznej i bieżących zakupów. Reszta środków zostaje na styczeń i luty. Nie ponosimy kosztów związanych z badaniami lekarskimi zawodników, gdyż robione są one w ramach NFZ. Płacimy tylko za zawodników powyżej 21 roku życia.
Klub finansowany jest z dotacji, przez sponsorów czy też z punktów za wyniki. W ostatnich latach kilku zawodników odeszło do lepszych klubów. Czy dzięki temu wasz klub pozyskał środki za transfery?
W przypadku naszego klubu przejścia do innych zespołów dotyczą głównie zawodników młodzieżowych. Tak było w przypadku Artura Ratajczaka, czy też przejścia Krzyśka Zapłackiego do Jastrzębskiego Węgla. W obu przypadkach są to kwoty rzędu 6 tys. złotych. To pieniądze za wyszkolenie zawodnika i są to maksymalne kwoty jakie mogliśmy za nich uzyskać. W przypadku wypożyczeń zawodników dostajemy jakiś sprzęt, bo wiemy, że tysiąca, który obieca nam klub pozyskujący możemy nie zobaczyć. A blokować rozwoju nikomu nie chcemy. Tak jak w przypadku Marcina Ernastowicza, który został wypożyczony na rok.
Jesteście zespołem, który w rozgrywkach młodzieżowych ma najwięcej medali Mistrzostw Wielkopolski ciągu ostatnich 10 lat. Jednak w tym sezonie nie zgłosiliście młodzików? Kryzys?
Nie. Zgodnie z zasadą niżu demograficznego i konkurencyjnością klubów w Gostyniu nastąpił delikatny regres zawodników, którzy mogliby reprezentować w tych rocznikach. Dlatego podjęliśmy decyzję, że zgłosimy druga drużynę kadetów, bo w tym roczniku mamy więcej chłopaków. Bardzo mocno za to wchodzimy w rozgrywki dziewcząt.
I to jest dla waszego klubu szansa?
Myślę, że tak. Dziewczyny nie mają zbyt dużej alternatywy jeśli chodzi o uprawianie sportu w Gostyniu. Powoli szkolenie przynosi pozytywne efekty. W tym roku zajęliśmy 12 miejsce na prawie 30 zespołów. Grając dziewczynami, które wcześniej nie grały w żadnych ligach. Myślę, że jest to pozytywne.
Skoro w tym sezonie nie mieliście młodzików, to nie obawia się pan, że za kilka lat zabraknie tych zawodników?
Oczywiście, że się obawiam. Nikogo nie zmusimy do trenowania. Siatkówka jest trudną dyscypliną sportową. Tego trzeba się nauczyć. Łatwiej przyjść na trening piłki nożnej niż siatkówki. Nie twierdzę, że piłka nożna jest gra prostą, tylko mam tu na myśli samą obawę pójścia na zajęcia. Dlatego chcemy jak najbardziej promować siatkówkę już w najniższych rocznikach.
A ilu zawodników w tej chwili trenuje w klubie.
Liczbę zawodników ustalam zawsze na bazie opłacanych składek. Składka wynosi 5 złotych i dajemy dużo więcej niż jest warte to pięć złotych. W zeszłym roku składki opłaciło około 140 dzieci. Wiadomo, że to nie jest odpowiednik tego, że 140 dzieci systematycznie, co poniedziałek uczestniczy w zajęciach. Nie będę kwestionował tego, że ktoś mówi, że tyle dzieci nie ma. Ta liczba ciągle się zmienia.