reklama

Możemy być z nich dumni - druhowie z OSP Gostyń zrobili to dla chorego chłopca

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: OSP Gostyń

Możemy być z nich dumni - druhowie z OSP Gostyń zrobili to dla chorego chłopca - Zdjęcie główne

foto OSP Gostyń

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościStrażacy, zwłaszcza druhowie z jednostek OSP z całej Polski kilka dni temu znaleźli się na górskim szlaku, by nagłośnić i wesprzeć akcję dla małego Kazika, cierpiącego na groźną chorobę - dystrofię mięśniową Duchenne'a. W licznej grupie strażaków z ogromnym sercem, znaleźli się także przedstawiciele OSP Gostyń. Po raz kolejny pokazali, że zawsze można na nich liczyć.
reklama

Brać strażacka, spotkała się 9 sierpnia, dokładnie o godzinie 9.00, by wystartować na szlak, wiodący na Ślężę, od strony Przełęczy Tąpadła. Druhowie z jednostki OSP w Gostyniu wyruszyli, w pełnym umundurowaniu, z aparatami powietrznymi na plecach, aby zdobyć szczyt góry w szlachetnym celu. 

- Chłopiec walczy z groźną chorobą - dystrofią mięśniową Duchenne'a. Mięśnie w jego ciele słabną i powoli umierają. Potrzebuje leku, który dostępny jest tylko w Stanach Zjednoczonych i jest bardzo drogi, tata chłopca jest strażakiem-ochotnikiem, działa w OSP w Bystrej. Nawet się nie zastanawialiśmy,  po prostu postanowiliśmy przyłączyć się do akcji - wyjaśnił dh Jakub Wichliński, wiceprezes jednostki OSP w Gostyniu. 

Dystrofia mięśniowa Duchenne'a powoduje powolne umieranie mięśni, co zmierza do tego, że Kazik niedługo może przestać ruszać nóżkami, rączkami, może przestać połykać, mówić, oddychać. Chlopiec jest podopiecznym Fundacji Siepomaga. W opisie czytamy, że chorzy z dystrofią skazani są na wózek inwalidzki, respirator, umierają przedwcześnie.

reklama

- Łzy same napływają do oczu, kiedy myślimy, że to spotka naszego Kazia... Nie możemy pozwolić, by nasz synek odszedł - musimy go ratować! - pisza zrozpaczeni rodzice.

O dystrofii mięśniowej mówi się, że jest to choroba neuleczalna, jednak jest lek, który mógłby ją powstrzymać. Niestety, jego cena jest gigantyczna, dostepny jest tylko w USA. Na platformie internetowej siepomaga.pl utworzono zbiórkę na lek dla chłopca. Liczy się każda złotówka wpłacona przez ludzi o dobrych sercach na ratowanie życia Kazika. 

Wspólne wejście strażaków na niewysoką górę, jaką jest Ślęża (718 m) miało być huczne, spektakularne.

Ktoś wyszedł z taką inicjatywą, żeby właśnie cała brać strażacka, ktora jest bardzo liczna, weszła na tę górę, aby wieść o zbiórce dla Kazika rozniosła się echem po całej Polsce. Taki był zamysł, żeby akcja stała się medialna, co spowoduje szum wokół zbiórki dla Kazika i przyciągnie ludzi. Dotychczas uzbierano ponad 6.5 miliona złotych, potrzeba jeszcze ponad 9 milionów - mówił o idei marszu na Ślężę dh Jakub Wichliński. - Motywacją do wsparcia rodziców Kazika była wplata pieniędzy na leczenie chlopca, a celem integracyjne wejście na szczyt Ślęży, wykonanie pamiątkowego zdjęcia - dodał Jakub Wichlinski. 

reklama

Biorący udział w akcji z własnej woli, zamierzali pokazać, że solidarność i serce potrafią czynić cuda. Zastępca prezesa OSP w Gostyniu uważa, że w sumie w marszu wzięło udział około 800 osób. Ekipa z jednostki OSP w Gostyniu składała się  6 osób, w tym 5 strażaków-ochotników. Druhowie postanowili, że oprócz mundurów zabiorą także sprzęt. Taki rynsztunek był dobrowolny, gostyńscy ochornicy podchodząc do sprawy zdroworozsądkowo uznali, że są w stanie unieść kilkadziesiąt kilogramów na plecach.

- Stwierdziliśmy, że pomagając Kazikowi - możemy się też sprawdzić, przekonać się na własnej skórze, jak to jest wejść na górę w pełnym umundurowaniu, w chełmach, ze sprzętem strażackim. Druhowie, którzy ne czuli się na siłach, weszli w koszulkach, byłyu też drużyny, których przedstawiciele wchodzili tylko w mundurach, bez sprzętu. Po wejściu na Ślężę wszyscy strażacy wykonali sobie pamiątkowe zdjęcie - wspomina Jakub Wichliński. 

Radość, satysfakcja i duma, to pierwsze z emocji, które odczuli gostyńscy druhowie na szczycie Ślęży. Szybko pojawiło się wzruszenie.

- To było to dla nas ogromne wyzwanie. Pogoda zrobiła swoje, lato w tym roku deszczowe i chłodniejsze niż dotychczas, a 9 sierpnia - w dniu ogromnego wydarzenia, słońce, grąco. Tym bardzoej jesteśmy bardzo zadowoleni - mówi Jakub Wichliński.

reklama

Kazik również był na szlaku. Na górę wnosił go tata, na plecach. Wśród nich najmłodszym był strażak z MDP - Szymon Duda, który jeszcze nie ukończył 18 lat. Założył na siebie umundurowanie bojowe i sprzęt. Sam przyznał, że na plecach miał chyba ze 20 kilogramów. Cieszy się, że bardzo dobrze sobie poradził.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo