Reklama lokalna
reklama

Mieszkańcy powiatu gostyńskiego na Marszu Wolnych Polaków. "Tego dnia w Warszawie zabiło serce naszego narodu"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Mieszkańcy powiatu gostyńskiego na Marszu Wolnych Polaków. "Tego dnia w Warszawie zabiło serce naszego narodu" - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
8
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościKilkunastoosobowa grupa mieszkańców naszego powiatu wzięła udział w Marszu Wolnych Polaków, który przeszedł ulicami Warszawy w czwartek, 11 stycznia 2024 roku. – Możemy się spierać o różne sprawy, rządzący mają prawo do zmian, ale muszą to robić zgodnie z prawem i z konstytucją. Jedynie w kwestii suwerenności i niepodległości musimy być jak jedna rodzina, bo w przeciwnym razie przestaniemy istnieć jako naród. Ten marsz był właśnie w celu podkreślenia tego faktu – wyjaśnia jeden z uczestników wydarzenia z naszego regionu.
reklama

Marsz Wolnych Polaków - nie było żadnych rewizji, a marsz rozpoczął się hymnem

Gostyńscy manifestujący, wśród ktorych znaleźli się m.in. mieszkańcy Gostynia, Piasków, Pudliszek czy Bodzewa połączyli się z liczniejszą grupą leszczyńską i w czwartek rano o godzinie 8.30 wyruszyli autobusami do stolicy.

– W czasie jazdy odmówiliśmy modlitwę za ojczyznę, atmosfera była bardzo poważna, podniosła, ale też przyjemna. Do Warszawy dotarliśmy bez żadnych komplikacji. Ostrzegano nas, że policja będzie zatrzymywać autobusy i robić rewizje, ale nic takiego nie miało miejsca. Policjanci zachowywali się bardzo kulturalnie – opisuje jeden z naszych mieszkańców.

Początek Marszu Wolnych Polaków zaplanowano na godzinę 16.00.

reklama

– Rozpoczął się od odśpiewania hymnu. To był bardzo wzruszający moment, gdy przy wiejącym wietrze, mrozie i śniegu, wszyscy śpiewali „Mazurka Dąbrowskiego”. Aż łza się w oku zakręciła i człowieka dreszcze przeszły, jak to widział i słyszał – opisuje uczestnik.

Uczestnik Marszu Wolnych Polaków: "Mieli dwa programy, teraz realizują ten gorszy scenariusz"

Mężczyzna relacjonuje przebieg protestu z 11 stycznia jako odbywający się w bardzo pokojowej atmosferze, bez żadnych ekscesów, prowokacji czy obraźliwych transparentów.

reklama

– Nasz gostyński był na tym tle chyba jednym z ostrzejszych, ale i tak nie można powiedzieć, że był wulgarny – słyszymy od gostyńskiego manifestanta.

Z jakimi hasłami mieszkańcy naszego powiatu udali się na Marsz Wolnych Polaków?

– Po pierwsze protestowaliśmy przeciwko łamaniu prawa i konstytucji przez rząd Donalda Tuska. Uważamy, że nie może być tak, że podwładni ministrów Sienkiewicza i Kierwińskiego siłowo wchodzą do telewizji i do pałacu prezydenckiego. „Koalicja 13 grudnia” miała dwa programy wyborcze. Jeden był bardzo dobry, pozytywny i mówił o kwocie wolnej od podatku do 60 000 złotych, dobrowolnym ZUS-ie czy akademiku „za złotówkę”. Niestety był też drugi, ukryty, na wskroś negatywny, który dziś realizują. W myśl tego programu przeprowadzane są bezprawne działania polegające na podejmowaniu uchwał w Sejmie z pominięciem Senatu i prezydenta. Pojawiają się tam także takie postulaty, jak aborcja na życzenie, ale przede wszystkim chodzi o sprzeciw wobec podporządkowania Polski Niemcom i Francji poprzez federalizację Unii Europejskiej, co de facto - uważamy - doprowadzi do zrobienia z Polski landu niemieckiego – opowiada protestujący.

reklama

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD ZDJĘCIEM - KLIKNIJ GRAFIKĘ, żeby PRZECZYTAĆ

Ilu było uczestników Marszu Wolnych Polaków? "Chyba z pół godziny ludzie szli jeden przy drugim"

Marsz Wolnych Polaków miał być także reakcją na wydarzenia na szczytach władzy, do których doszło w ostatnich kilku dniach i protestem przeciwko bezprawnemu, zdaniem uczestników, zatrzymaniu ministrów Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego.

– Mówili, że PiS łamał konstytucję, ale oni mieli być lepsi, a co robią? Wchodzą do pałacu prezydenckiego i aresztują gości prezydenta. Przecież to się w głowie nie mieści – stwierdza nasz rozmówca.

Na koniec podkreśla, że nie zgadza się z oceną, co do liczby uczestników manifestacji w stolicy, która jego zdaniem jest celowo zaniżana przez obecne władze.

– Stałem na ulicy, która miała z 20 metrów szerokości i nagrywałem filmik. Chyba z pół godziny ludzie szli jeden przy drugim, było morze biało-czerwonych flag. W końcu zrezygnowałem, bo musiałem iść na autobus, a ludzie nadal płynęli. Było nas ponad 300 tysięcy ludzi zatroskanych o losy ojczyzny, a nie tak, jak niektórzy podają 50-60 tysięcy. Nie było chuliganów, ale mężczyźni, kobiety, dzieci - tego dnia w Warszawie zabiło serce naszego narodu – podsumowuje nasz mieszkaniec. 

 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama