Kania Polcopper Gostyń wygrała rywalizację w leszczyńskiej klasie okręgowej. W fotelu lidera zespół Krzysztofa Michalskiego zasiadł po 21. kolejce spotkań i nie oddał tego miejsca do końca rozgrywek.
Artykuł opublikowany w numerze 28/2014 Życia Gostynia
- Nie wiem w czym mieliśmy przewagę nad Rawią, bo nie wiem jak nasz najgroźniejszy przeciwnik przygotowywał się do rundy rewanżowej. Jednak naszym atutem była atmosfera w szatni i sumiennie przepracowany okres przygotowawczy – mówi trener Kani Poclooper Gostyń Krzysztof Michalski.
Po nieudanym ataku na czwartą ligę w sezonie 2012/2013 i rezygnacji z funkcji trenera pierwszego zespołu Kani Zbigniewa Kordusa zarząd postawił na dobrze znającego realia gostyńskiej piłki Krzysztofa Michalskiego. Sam trener, a także zarząd jasno sprecyzował cel przed nowym trenerem. W czerwcu 2014 roku Kania miała się cieszyć z awansu do wyższej klasy rozgrywkowej.
Jesień dobra, ale wpadki były
Po 16 spotkaniach rozegranych jesienią, Kania Poclopper miała taki sam dorobek punktowy jak Rawia Rawicz. Ponieważ na boisku w Gostyniu w rywalizacji tych zespołów padł remis, to lepszym bilansem bramkowym pierwsze miejsce zajmowała Rawia. Choć pozycja do ataku na czwartą ligę była dobra, to zespołowi Krzysztofa Michalskiemu nie udało się uniknąć wpadek, które drużynie aspirującej do czwartej ligi nie powinny się przytrafić. Bez wątpienia największą był walkower z Pogonią Śmigiel. Zawodnicy Kani Polcopper nie mieli ważnych badań lekarskich i mecz na własnym boisku musieli oddać walkowerem. - Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Punkty które straciliśmy w tym meczu mogły okazać się niezwykle ważne, dlatego Włodek długo o tej sytuacji musiał myśleć. Po meczu z Rawią mógł jednak odetchnąć – stwierdził trener Michalski. Niepokojąca była też porażka z Sokołem Kaszczor 1 : 5. Nie trwała też długo z rozgrywkami pucharowymi. Kania przegrała w serii rzutów karnych z późniejszym finalistą rozgrywek, Krobianką Krobia. - Zagraliśmy tam dobry mecz. Szansę dostali zawodnicy którzy mniej grali w lidze. Zresztą takie było założenie tych rozgrywek. Najważniejsza była liga, a puchar miał dać możliwość gry piłkarzom, którzy mniej minut mieli w lidze – stwierdził trener Kani Polcopper Gostyń.
Mistrzowska runda wiosenna
Do wiosennych spotkań Kania Polcopper przygotowywała się bardzo solidnie. Trener mógł być zadowolony z frekwencji na treningach. Była ona bliska 100%. - Wszyscy sumiennie podchodzili do zajęć. Nieobecności były jedynie spowodowane pracą lub innymi ważnymi obowiązkami zawodników – mówi Michalski. Równie mocno trenowano w Rawiczu. Lider leszczyńskiej klasy okręgowej pozyskał też w przerwie zimowej kilku piłkarzy, którzy mieli poprowadzić ich do czwartej ligi. Rawia rozpoczęła od mocnego uderzenia. W pierwszych czterech meczach odniosła komplet zwycięstw, a bilans bramek 19 : 1 na każdym musiał zrobić wrażenie. Zespół Sławomira Żmudy potknął się dopiero w 21. kolejce w pojedynku z „mistrzem remisów”, czyli KS Ludwinowo. Kania Polcopper uzyskała dwupunktową przewagę i miała wszystko w swoich nogach. Rundę wiosenną Kania Polcopper miała rewelacyjną, bo wygrała wszystkie spotkania, jednak czasami o punkty było bardzo ciężko. - Kania ma uznaną markę w regionie, dlatego każdy chciał nam punkty urwać. Byliśmy w czubie, a na taki zespół łatwo się zmobilizować. Bardzo słabo rozpoczęliśmy mecz we Włoszakowicach, bo przegrywaliśmy 0 : 2, ale wygraliśmy. W Śmiglu wygraliśmy 1 : 0, ale gospodarze mieli w końcówce piłkę meczową. Wybronił ją Mariusz Molka. Łatwo nie było też z Orlą Jutrosin, bo goście prowadzili w tym meczu. Ciężki gatunkowo był też pojedynek z Rawią, ale po trzecim naszym golu przeciwnikowi opadły skrzydła – mówi trener Krzysztof Michalski.
Nie było momentu zwątpienia
Gdy przejąłem zespół wiedziałem, że tę drużynę stać na awans. Na papierze wyglądaliśmy bardzo dobrze. Musieliśmy to jeszcze udowodnić na boisku – stwierdził Michalski. Na początku sezonu w czołówce utrzymywało się kilka zespołów, ale z czasem było widać, że to Kania Poclopper i Rawią będą się liczyły do końca w walce o czwartą ligę. Zespoły te toczyły korespondencyjną walkę, aż do 29. kolejki. Kania pokonała Rawię na boisku rywala i mogła świętować awans. Przez cały ten czas trener wierzył w swój zespół. I nie zmąciła tego kontuzja Krzysztofa Pakosza w meczu z Krobią. - Oczywiście była to dla nas duża strata. Musiałem na szybko ułożyć to inaczej. Z perspektywy czasu spodziewałem się, że będzie nam trudniej. Bardzo dobrze wtedy wkomponował się w zespół Mateusz Micha. Większy ciężar zdobywania bramek wziął na siebie Jakub Chwaliszewski. Gdy zespołowi nie szło, to zespół mógł liczyć na bramki „Robsona” - mówi trener Michalski. W tak wyrównanej walce o końcowym sukcesie decydują niuanse. Bardzo dobre przygotowanie do sezonu było jednym z atutów Kani. Zdaniem Krzysztofa Michalskiego ważna była też atmosfera. - Przed sezonem ustaliliśmy sobie w szatni pewne zasady i obowiązywały one do samego końca. Atmosfera w szatni była bardzo dobra i przekładało się to na boisko. Jeśli komuś coś nie szło, to zawsze mógł liczyć na pomoc kolegów. Nie mieliśmy problemów między zawodnikami i mogliśmy się skupić na grze. Szatnię mieliśmy wyjątkową. Jeden za drugim mógł wskoczyć w ogień – powiedział trener.
Wzmocnień nie będzie
Mimo awansu do czwartej ligi w drużynie seniorów nie są przewidywane wzmocnienia, co zresztą wcześniej zapowiedział prezes Arkadiusz Krzyzostaniak. - Spokojnie sobie poradzimy w czwartej lidze – mówi odważnie trener Kani. - Ciężko powiedzieć w tej chwili czy będziemy na 1, 5, czy 8 miejscu. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy plasowali się z tyłu stawki. Mamy dobrą drużynę, w której są zawodnicy o doświadczeniu czwartoligowym. Dużym plusem będą nasi młodzieżowcy. Mógłbym tu długo wymieniać nazwiska, ale nie chciałbym nikogo pominąć. Inne zespoły mogą mieć problem z młodzieżowcami, my nie. Nie widzę większych potrzeb, żeby kogoś pozyskać. No chyba że ktoś sam się zgłosi – stwierdził trener. Krzysztof Michalski będzie miał do dyspozycji ponad 20 zawodników i liczy, że do składu powrócą kontuzjowani Krzysztof Pakosz, Marcin Tomczak i Narcyz Gendera. Kania będzie niewiadomą w rozgrywkach czwartoligowych, ale jedno jest pewne, że dużo będzie zależeć od startu. - Początek rozgrywek będzie bardzo ważny. Chciałbym rozpocząć od trzech zwycięstw, ale to będzie trudne. Najważniejsze jednak żeby chłopakom gra sprawiała jak najwięcej przyjemności, a kibice żeby chętniej przychodzili na stadion, bo minionych rozgrywkach nie frekwencja nie była zbyt duża – mówi trener.
Strzelcy bramek dla Kani Polcopper Gostyń
17 – Krzysztof Pakosz
9 – Jakub Chwaliszewski
7 – Dominik Baziór, Krzysztof Strugała
6 – Robert Przewoźny
4 – Adrian Muszyński, Maciej Bujak, Jakub Żywicki, Mateusz Mucha
3 – Bartosz Wabiński,
2 – Damian Krzyżostaniak, Marcin Tomczak, Adam Danielczyk, Przemysław Pawlaczyk
1 – Hubert Krajka, Mateusz Tomczak,