Gdzie parkuje burmistrz Gostynia?

Pytali o to zdenerwowani mieszkańcy, po tym, jak Lidl wprowadził regulamin parkingu, gdzie dotychczas parkowali za darmo. Właściciel terenu nałożył obowiązki na korzystających. Najważniejszy to taki, że korzystać można z niego tylko w czasie dokonywania zakupów. Jeżeli właściciel się nie dostosuje, auto zostanie usunięte na jego koszt. Skąd taka decyzja? Po wprowadzeniu w centrum miasta płatnych parkingów, kierowcy wykorzystali ostatnie wolne miejsce postoju - przed Lidlem. Właściwie każdego dnia większa część placu zastawiona jest samochodami osób, które nie robią zakupów w tym markecie. Mieszkańcy miasta nie są jednak z tego zadowoleni i dali temu upust przychodząc i telefonując do naszej redakcji. Pytali, dlaczego w centrum miasta nie ma bezpłatnego parkingu, który umożliwiłby zostawienie auta pracownikom okolicznych zakładów i sklepów? - Zarabiam najniższą krajową. Nie stać mnie na zostawianie samochodu przez cały dzień na płatnym parkingu, nawet za 2 złote. Miejsca do zaparkowania bezpłatnego nie da się w mieście na ulicach znaleźć, bo wszystkie są zajęte. Z osiedlowych też nas wyrzucają. Ciekawe, gdzie parkuje burmistrz, jak jest w pracy i czy płaci wtedy za postój? - pytali. Burmistrz Gostynia podkreśla, że stosuje się do przepisów i jeśli stoi na miejscu płatnym, uiszcza opłatę. - Ze względów oszczędnościowych jestem zmuszony do wykorzystywania prywatnego samochodu w celach służbowych, ale nie mam z tego tytułu żadnych przywilejów. Jeżeli staję na miejscach płatnych wykupuję bilet - odpowiedział Jerzy Kulak. Swego czasu, kiedy w mieście rozgorzała dyskusja w związku z planami zlikwidowania miejsc do parkowania na rynku, włodarz obiecywał, że będzie swoje auto zostawiał dla przykładu przy ul. Łąkowej. W czwartek jednak stało ono na dziedzińcu gostyńskiego ratusza, gdzie jest kilka miejsc (zdjęcie). Szerzej w Życiu. (iza)