Dyrektor popiera decyzję dyspozytora z centrali Lotniczego Pogotowia Ratunkowego

- Podtrzymuję w pełni decyzję dyspozytora medycznego, który poinformował lekarza dyżurnego o braku możliwości wykonania transportu z Gostynia do Poznania, w związku z brakiem posiadania przez szpital w Gostyniu lądowiska przyszpitalnego - powiedział wczoraj Robert Gałązkowski - dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego podczas konferencji prasowej. W gostyńskim szpitalu i Falcku trwa kontrola Narodowego Funduszu Zdrowia. Dyrektor Gałązkowski uznał, iż decyzja Warszawskiej centrali LPR była jak najbardziej prawidłowa. Zauważył, że gdyby wydarzył się wypadek, to wtedy śmigłowiec przyleciałby i wylądował tam, gdzie się da, przy odpowiednim zabezpieczeniu. Natomiast w przypadku transportu pacjenta z jednego szpitala do drugiego, procedura jest bardziej skomplikowana. Robert Gałązkowski przyznaje, iż zdarzają się takie sytuacje, jak w Gostyniu w 2010 r., ale to nie znaczy, że muszą one być codziennością. Na takim „innym miejscu lądowania”, na które wyznaczono stadion miejski, można by lądować w nocy, ale w dzień - niekoniecznie. W gostyńskim szpitalu kontrolę prowadzi wojewódzki oddział NFZ. Poproszono dyrekcję powiatowej placówki ZOZ o szczegółowe informacje, jak wyglądała obsada szpitala w momencie przyjmowania 5-letniego Adasia do szpitala w sobotę, jakie świadczenia zostały udzielane chłopcu. Sprawdzanie trwa. Kolejna kontrola jest prowadzona przez NFZ w firmie Falck, która realizuje świadczenia w zakresie ratownictwa medycznego na terenie powiatu gostyńskiego. Te działania trwają od 9 sierpnia, ale po sobotnim zdarzeniu rozszerzono ich zakres. Wstępne wyniki będą znane 22 sierpnia. (AgFa)