Dla pacjentów onkologicznych, ze względu na rodzaj schorzenia, bardzo liczy się czas. Najistotniejsze jest szybkie wykrycie i zdiagnozowanie choroby. W związku z tym, od stycznia tego roku, osoby z podejrzeniem nowotworu są leczone w ramach szybkiej terapii onkologicznej.
Do naszej redakcji zgłosiła się Czytelniczka, mieszkanka naszego powiatu, jedna z wielu, które miały okazję przekonać się, jak funkcjonuje pakiet onkologiczny na własnej skórze. Postanowiła opowiedzieć o swoim przypadku. - O służbie zdrowia to ja bym mogła książkę napisać, dlatego że leczę się onkologicznie już 5 lat, ojciec jest po udarze, mama jest cukrzykiem, jestem bardzo doświadczona. Kilka lat już jeżdżę do Poznania na Garbary (znajduje się tam Wielkopolskie Centrum Onkologii, przyp. red) i wydawało mi się, że już nic mnie nie zdziwi... - zaczęła.
Jakiś czas temu, u jej matki wykryto guz. Starsza kobieta, początkowo nikomu o tym nie powiedziała, mimo iż był on już wyczuwalny. Lekarz rodzinny od razu zaproponował założenie zielonej karty. Dzięki niej, pacjenci powinni być traktowani priorytetowo przez placówki medyczne.
Kobiety pojechały do Poznania bez badań, aby zrobić je na miejscu. - Do Poznania mamy mniej więcej 100 kilometrów, a przypadł nam 94 numerek. Na drzwiach widniała kartka, że kolejka nie obowiązuje kombatantów, osób z pakietem onkologicznym, itd. - mówiła. Panie czekały godzinę, dwie, dopytywały, otrzymały odpowiedź o opóźnieniach. Kolejne dwie godziny oczekiwania. Chora na cukrzycę 77- letnia kobieta, była poddenerwowana. - Tam nikt się nie zapytał o ten pakiet, o cokolwiek, nikt nie pilnował tej kolejki. Mama weszła, pani w kolejce oburzona, że ktoś wszedł przed nią. I ja się nie dziwię, bo ona jest też chora, też czekała kilka godzin. Bo pacjent to jest wróg dla tych, którzy tam czekają – stwierdza.
O co ma żal Czytelniczka? Co na temat kolejek i pakietu onkologicznego twierdzi przedstawiciel Wielkopolskiego Centrum Onkologii? O tym czytaj w bieżacym wydaniu Życia Gostynia.