reklama

Cytaty belfrów robią furorę na „fejsie”

Opublikowano:
Autor:

Cytaty belfrów robią furorę na „fejsie” - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Już nie do kajecika chowanego sekretnie pod szkolną ławką, a sieci internetowej trafiają „złote słówka” nauczycieli. Zamieszczone na facebooku fanpage z żartobliwymi tekstami belfrów zasłyszane podczas lekcji czy na przerwie cieszą się ogromną popularnością wśród młodzieży. Artykuł opublikowany w nr 2/2014 „Życia Gostynia”

"Jak Ty jesteś Justin Bieber, to ja jestem Michael Jackson'', ''Giganci... lecimy z materiałem miski moje kochane!'', "Tablica chciałaby się przyjrzeć twoim przepięknie pomalowanym paznokciom. Zapisz temat dzisiejszej lekcji" - to tylko niektóre z cytatów pedagogów zamieszczonych przez uczniów powiatu gostyńskiego na portalu społecznościowym. Czytając je można się uśmiać. Fala tworzenia podstron na Facebook’u dotyczących wypowiedzi pedagogów z Gostynia, Pogorzeli oraz Grabonogu ruszyła w listopadzie i już w pierwszych dniach była odwiedzana przez setki osób oraz ubogacana kolejnymi tekstami. W Internecie znalazły się pieszczotliwe określenia uczniów, jak „słodziaki moje!”, czy czarny humor pewnych nauczycieli, który szczególnie przypadł do gustu młodym ludziom: "Black to widzę, Panie B.", „Jesteście ciency jak moja wypłata” lub "Chłopie, ty zginiesz!". Wszystkie opisane są inicjałami belfrów, tak by każdy z uczniów mógł odszyfrować, kto jest autorem tak zacnego powiedzonka.

W szkole nie wieje nudą
Jak przyznali twórcy stron, sami byli zdumieni, że wieść o cytatach w Internecie tak szybko się rozniosła. - Już w pierwszym dniu stronę polubiło 100 osób - mówi Bartek Paterek z Pogorzeli, który stworzył profil cytatów Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych w Pogorzeli. Wypowiedzi nauczycieli podczas zajęć każdy chętny może przesyłać bezpośrednio do niego. Dopiero, gdy sprawdzi czy żaden z tekstów nie jest obraźliwy i nie zawiera wulgaryzmów, wrzuca je na portal. Tłumaczy, że pomysł ściągnął od kolegów z Gostynia, ci natomiast temat podchwycili od uczniów ze szkół z innych stron Polski. Cytaty zamieszcza m.in. uczennica Gimnazjum nr 2 w Gostyniu. Ona jednak nie chciała podać swojego nazwiska. - Uważamy, że warto było coś takiego zrobić, ponieważ byliśmy ciekawi reakcji innych na temat i przekonaliśmy się o tym właśnie w ten sposób - tłumaczy swoje motywy. O zdanie na temat fanpage zapytaliśmy również twórcę ze Zespołu Szkół Rolniczych w Grabonogu. Niestety odmówił komentarza. Ci, którzy byli bardziej otwarci, przekonują, że profile z cytatami mają charakter rozrywkowy. - Dodatkowo wyszła z tego, w pewnym sensie, promocja szkoły, z czego jestem zadowolony. Jak widać umieszczone teksty pokazują, że na naszych lekcjach nie wieje nudą - wyjaśnia Bartek Paterek. Uczniowie podkreślają, że nie zależy im na obrażaniu, a raczej ukazywaniu „ludzkiej” twarzy pedagoga, bo czyż w szkole nie może być czasem po prostu wesoło? - Jest kilku takich nauczycieli, którzy są zabawni na lekcjach, ale nie chcemy nikogo konkretnego wymieniać. Oczywiście teksty nie zawsze są na poważnie. W wielu przypadkach są one wypowiadane w sposób żartobliwy - pisze uczennica „dwójki”. Nastolatek z Pogorzeli przyznaje, że ma grupę najciekawszych „powiedzonek”. Jego zdanie podziela wielu kolegów. - Wiele cytatów jest ulubionych, ale największy ubaw mam z tekstów pani B. M. Zresztą widać na profilu, że czarny humor zawarty w tekstach pani Beaty cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. Nie sposób zapominać o innych nauczycielach, choć myślę, że osoby, które śledzą tę stronę, w większości oczekują tekstów pani Beaty. Wiemy, jak przebiegają z nią lekcje matematyki. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak jest wymagająca, ale czasem powie coś takiego, że wszyscy się śmieją - opowiada.

Nie mam potrzeby wchodzenia na portal
Jakie zdanie na temat profili mają sami cytowani? Często nie mają zielonego pojęcia o tym, że ich wypowiedzi są umieszczane w sieci. Czasem wiedząc o tym, są niezadowoleni. Tak też było w przypadku Zespołu Szkół Zawodowych w Gostyniu, gdzie profil istniał przez kilka dni, nagle został zdjęty, później znów powrócił. Po kilku dniach fanpage cytatów nauczycieli tej szkoły przepadł na dobre. Dlaczego? - Trudno wypowiadać mi się na ten temat, gdyż to nie była oficjalna strona szkoły. Nie wiem nawet czy w ogóle ona istniała - informuje dyrektor Maciej Marcinkowski.

Zupełnie w temacie zamieszczonych w Internecie wypowiedzi swoich pracowników nie był zorientowany dyrektor Gimnazjum nr 2 w Gostyniu. Zapytany o profil, przyznał, że po prostu nie korzysta z Facebooka. Z dużym dystansem do tego rodzaju działalności młodych ludzi podchodzi Ewa Bayer, wicedyrektor Zespołu Szkół Rolniczych w Grabonogu. - Nie jestem na Facebook’u i nie mam potrzeby wchodzenia na ten portal. Nie wiem czy nauczyciele tam zaglądają i wiedzą o tym profilu, bo chyba nie każdy wie. Jednak myślę, że jeżeli coś komuś by przeszkadzało, byłaby odpowiednia reakcja. A nikt o tym mi nie mówił - tłumaczy. Nie kryje sceptycznego nastawienia do sieci. - Nie jestem przeciwnikiem tego typu portali. Uważam jednak, że dla naszych relacji i zdrowia lepsze są kontakty bezpośrednie, które budują pozytywne relacje. Trudno jest współpracować z młodzieżą, która zamknęła się w sieci. Mówi się o tym, żeby odciągnąć młodych ludzi, bo te relacje między rodzicami a dziećmi są gorsze - stwierdza Ewa Bayer.

Całkowicie inne nastawienie ma Jarosław Adamczak, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych w Pogorzeli. - Czytając te cytaty sam się świetnie bawiłem. Jest też jeden mój, ale kiepski. Muszę się jeszcze postarać, żeby tam bardziej zaistnieć  - żartuje. Jego zdaniem wpisy udowadniają, że atmosfera na lekcjach w jego szkole jest przyjazna. - Ten fanpage świadczy o tym, że nasi uczniowie nie są strachliwi, relacje miedzy uczniami i pedagogami są przyjacielskie. Pokazuje także, iż potrafimy śmiać się z samych siebie - mówi. 


„Mój zeszyt marzy...”
Jedyne w swoim rodzaju i niesamowicie wykwintne cytaty należą do polonisty z pogorzelskiej placówki - Alfreda Siamy. Każdy kto zna tego nauczyciela, nawet, gdyby nie było przy tekście inicjałów, łatwo domyśliłby się, że to powiedział właśnie on: "Mój zeszyt marzy o spotkaniu z twoimi literkami, proszę zapisać listę uczniów aktywnych." Tego rodzaju sformułowania Alfred Siama określa jako „żartobliwe powiedzionka”. - Nie są niczym złym. Nauczyciel oczywiście nie może mówić wszystkiego, co mu ślina na język przyniesie, ale te cytaty odzwierciedlają w jakimś stopniu humor czy próbę poprawienia atmosfery podczas lekcji - stwierdza. Mistrzem żartów na zajęciach szkolnych jest Zbigniew Jakuszkowiak. Cytują go zarówno pogorzelscy, jak i gostyńscy uczniowie. Wypowiedzi tego nauczyciela w Internecie jest naprawdę mnóstwo. W rozmowie z „Życiem” jednak nie chce ujawnić swojej satyrycznej natury. - Coś mi się obiło o uszy, ale pozostawię to bez komentarza - odpowiada zwięźle zapytany o własne powiedzonka w Internecie.

Internet jest tylko narzędziem
Tendencja do tworzenia przez młodzież profilów z cytatami rozpowszechnia się w błyskawicznym tempie. Pokazuje to, jaką siłę ma Internet. Wydaje się, że teoretycznie wiedzą o tym dorośli, czasem narzekając na negatywnie skutki sieci. Jednak często nie zagłębiają się bardziej w problematykę nowych mediów. Internet, portale społecznościowe, blogi - wszystko jest złe! Czy słusznie jest mieć jednak w obecnych czasach takie nastawienie, skoro nowe media coraz bardziej ogarniają nasze życie? - Internet jest tylko narzędziem. Ważne, abyśmy wiedzieli, jak go wykorzystać - tłumaczy Jacek Pyżalski, doktor habilitowany nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki UAM w Poznaniu. - Przypominam sobie sytuację, gdy w szkole podstawowej czy średniej, do której chodziłem, opowieści nauczycieli były prowadzone w formie tradycyjnych zeszytów. Byli uczniowie, którzy notowali powiedzonka, sposoby zwracania się do ucznia. Funkcjonowało to na zasadzie folkloru szkolnego. Później te zeszyty krążyły pomiędzy młodymi ludźmi. Obecnie mamy do czynienia z nową odsłoną tego zjawiska. Teraz dzieje się w sferze publiczności określanej mianem „invisible” - niewidzialnej. Dostęp do informacji ma nieokreślona liczba osób, które to mogą teoretycznie przeczytać - stwierdza dr hab. Pyżalski. Jego zdaniem nowe medium, jakim jest Internet, jest tylko sposobem na realizację ciągle tych samych dążeń, do których człowiek zmierzał jeszcze przed wejściem „wirtualnej ery”.  - Kiedy badam młodzież zachowującą się on - line, zawsze staram się w nowych czasach widzieć zaspokajanie starych potrzeb rozwojowych, które istniały do zawsze. Wydaje mi się, że rolą pedagoga jest umieć rozkodować tę formę od treści. A więc, po co ktoś, coś robi? I nieważne czy to robi za pomocą nowych mediów czy bez nich - wyjaśnia.

Brakuje namysłu i pomysłu, jak działać
Dr hab. Pyżalski przyznaje, że polskie szkoły bardzo dobrze, czasem nawet lepiej niż inne kraje Europy, są wyposażone w nowoczesny sprzęt elektroniczny, taki jak tablice multimedialne, e - podręczniki, tablety. Jednak często zapomina się o socjalizacyjnej i wychowawczej stronie nowych mediów. - Chodzi o to, w jaki sposób młodzież nabywa wartości i umiejętności społeczne przy użyciu Internetu. Brakuje namysłu i pomysłu, jak działać, by w tej części wpływać pozytywnie na rozwój dzieci. To się przekłada na prozaiczne problemy w szkole, takie jak: czy przyjmować uczniów jako znajomych na Facebook’u? Czy być dla nich obecnym on - line? Czy zezwalać na stosowanie nowych mediów na lekcji, a więc robienia zdjęć komórką? U nas raczej, rzeczywiście, głównym trendem jest opinia, że wykorzystanie nowych mediów niesie za sobą za duże ryzyko, więc w dużym stopniu się je ruguje ze szkoły, zabrania - stwierdza. Jednak nie wszędzie tak jest. W Finlandii czy Australii tworzone są wielostronicowe publikacje na temat tego, jak wykorzystać telefon komórkowy na lekcji. Liczy się więc sposób, a nie narzędzie. - W wielu krajach świata proste programy polegające na zapewnieniu dostępności każdego ucznia do laptopa poległy przez brak merytorycznych pomysłów na wykorzystanie tego urządzenia. Sam fakt posiadania niewiele zmienia - mówi dr hab. Jacek Pyżalski. Pedagodzy powinni zdawać sobie sprawę z wagi Internetu dla współczesnego nastolatka. - Od kogo ma się uczyć młody człowiek tego, że świat nowych mediów, jest światem komunikacji, wartości, relacji z innymi ludźmi? To też musi się dziać przy współudziale dorosłych. Jeśli odetniemy się od tego i powiemy, że to jest niebezpieczne, nie będziemy z wami tego robić to i tak Wisły kijem nie zawrócimy. Młodzi ludzie z tego nie zrezygnują. Z moich badań wnika, że 25% gimnazjalistów prowadzi stronę internetową albo bloga - wyjaśnia pedagog.


Internet nie zagraża ludzkim relacjom
Dorośli nie powinni się obawiać również tego, że przez Internet rozluźnią się relacje międzyludzkie. - Podział na kontakty realne i wirtualne jest adekwatny dla dawniejszego czasu, gdy Internetu było mało. Wówczas ktoś wskakiwał do sieci, poznawał tam kilka osób i koncentrował się na nich. W tej chwili jest tak, że większość młodych ludzi właściwie uzupełnia kontakty - stwierdza dr hab. Pyżalski. Przytacza badania, które pokazują, że gdy młodzi ludzie mają wybór: spotkania się z kimś lub rozmowy za pomocą środków komunikacji zapośredniczonej z reguły wybierają tradycyjną formę. Nie jest też tak, że Internet generuje patologię. - Wiadomo, że wśród ludzi są tacy, którzy czynią złe i dobre rzeczy. 74% polskiej młodzieży codziennie wykorzystuje Internet. Trudno się spodziewać, żebyśmy tam nie obserwowali zachowań dysfunkcjonalnych, skoro również bez Internetu młodzież podejmuje się zachowań niewłaściwych. Jest to przeniesienie złych zachowań do sieci, nie na odwrót - zaznacza.

Zaakceptować nowe media
Aby wykorzystać komputer w dydaktyce i wychowaniu prowadzone są szkolenia dla pedagogów. - Powstały studnia podyplomowe o tej tematyce. Warsztaty organizują także Fundacja Dzieci Niczyje i wiele organizacji pozarządowych. Choć mogłoby być tego więcej - mówi dr hab. Pyżalski. Innowatorskie formy nauczania na lekcjach wprowadzają pedagodzy należący do grupy „Superbelfrów”, którzy mają profil na Facebook’u. W sieci pokazują swoje autorskie pomysły na dotarcie do młodych ludzi przy wykorzystaniu nowych mediów.

Dr hab. Pyżalski przekonuje, że wiele zależy od dorosłych, jak pokierują swoich wychowanków. - Pomimo tego, że Internet działa sam w sobie, to tak naprawdę wiele zależy od nadawcy, rodzica, nauczyciela. To nie jest tak, że nie mamy nic do powiedzenia. Mamy bardzo dużo - dodaje.


74% polskiej młodzieży codziennie wykorzystuje Internet

25% gimnazjalistów prowadzi strony internetowe lub blogi

Duża grupa twórczych młodych ludzi w sieci, wykazuje także aktywność w środowisku rówieśniczym i szkolnym


W. N.: „To teraz sobie usiądźcie na ławce. Możecie sobie wybrać miss dziewczyn, a w tym czasie niećwiczący rozwiną siatkę"

B. M.: „Przy takim zachowaniu dopuszczę do matury dwie, trzy osoby. W porywach wiatru - cztery, pięć"

Z. J.: "Na igrzyskach występowano nago, bo jeden potknął się o kieckę i się zabił", „Jesteście ciency jak moja wypłata”, "let's go crazy", "Słucham Cię jak radio Wolna Europa", „Jak się nazywa najdłuższa ulica świata? Wy nic nie wiecie...”, "Grecja miała bardzo ładną kulturę, ponieważ władzę mieli tylko mężczyźni", "Na igrzyskach występowano nago, bo jeden potknął się o kieckę i się zabił".

A. W.: „kolonia to nie grupa ludzi, która pojechała na wakacje..."

A. B.-K.: „...A umiesz stać na głowie? Bo jeśli chcesz zdawać maturę z języka angielskiego, to raczej będziesz musiał się nauczyć"

B. R.: „Nie jestem Janosikiem i nie rozdaje nic za darmo”, "Konrad był pyszny i zarozumiały. Nie, nie - nie myślcie, że chodzi o to, że był smaczny"

E. W.: ''Dostaniecie kilka luf pod rząd to może doda wam to motywacji!'', „Byłam też w heaven. Co? Zdziwieni? Nie widzieliście mnie bo byłam przebrana. W końcu halloween było. Za strój weszłam za darmo”

K. B.: „Dzienniczek jest?! Nie? Uuuu...zło się dzieje!”


Dr hab. Jacek Pyżalski: doktor habilitowany nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki (UAM, 2012). Obecnie adiunkt na Wydziale Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz w Instytucie Medycyny Pracy w Łodzi – w Krajowym Centrum Promocji Zdrowia w Miejscu Pracy. Mediator sądowy. Autor licznych publikacji. Trener w obszarze komunikowania i trudnych zachowań.


*Cytaty zaczerpnięto z profili na portalu społecznościowym Facebook utworzonych przez uczniów Zespołu Szkół Ogólnokształcącego i Zawodowego w Pogorzeli, Gimnazjum nr 2 w Gostyniu oraz Zespołu Szkół Rolniczych w Grabonogu

Dorota Jańczak

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE