reklama

Biskupianki z piłką za pan brat

Opublikowano:
Autor:

Biskupianki z piłką za pan brat - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

- Kto wygra mecz? - pyta trener. - Stara Krobia! - krzyczą zawodniczki piłkarskiej drużyny UKS Biskupianka Stara Krobia. Zazwyczaj dotrzymują słowa - ostatnio, podczas finału wojewódzkiego turnieju piłki nożnej Tymbark... zajęły II miejsce. Kinga Kozak została królem strzelców - wbiła 21 goli. Artykuł opublikowany w nr 16/2014 “Życia Gostynia”

Uczennice klasy piątej ZSPiG w Starej Krobi trenują piłkę nożną od kilku lat. I, sądząc po sukcesach, są w lepszej kondycji niż nasza męska drużyna narodowa. Po zwycięstwie w rozgrywkach powiatowych, trener Bogdan Paluszkiewicz uzupełnił ekipę, dobierając zawodniczki z Pępowa i Krobi. I wszystkie, jako UKS Biskupianka Stara Krobia wystartowały 8 kwietnia w Śremie w wojewódzkim finale turnieju „Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku”. Jechały z nadzieją, że powtórzą przynajmniej wynik sprzed 2 lat, kiedy zajęły 3 miejsce. Ale postarały się, wzięły sobie do serca rady trenera i... zwyciężyły. Być może pomógł sukces z października 2013 roku - wtedy też w turnieju Orlika zajęły I miejsce w województwie.

Dziewczyny trenują w hali sportowej zespołu szkół w Starej Krobi, a kiedy pogoda dopisuje - na boisku przy szkole. - To wszystko dla przyjemności i zabawy - zapewniają. - Najfajniejsze w kopaniu jest wygrywanie, kopanie i strzelanie bramek. Można się przy tym nieźle odstresować - dodają nastolatki.

Trener, a zarazem dyrektor ZSPiG w Starej Krobi Bogdan Paluszkiewicz twierdzi, że taka dyscyplina sportu, jak dziewczęca piłka nożna bardzo się rozwija. Niedawno UKS Stara Krobia była jedyną tego typu drużyną w powiecie, jeszcze ekipa z Krobi grała w turniejach. A teraz już w Pępowie i w Gostyniu dziewczyny ćwiczą z piłką. - A na poziomie Wielkopolski jest bardzo dużo tych drużyn - są nawet takie, które grają w lidze. Zainteresowanie wciąż rośnie - mówi Bogdan Paluszkiewicz.

Uczennice ze Starej Krobi trenują od II klasy szkoły podstawowej. Na początku miała to być tylko zabawa, jakieś ćwiczenia rekreacyjne, dodatkowa forma ruchu. Ale udało się wygrać kilka meczów w gminie Krobia i powiecie. A z pierwszymi sukcesami przyszło poważniejsze zainteresowanie tym sportem.

Miłośniczki gry „w nogę” spotykają się 2 razy w tygodniu. - Gdyby miały czas, przychodziłyby codziennie. Dziewczyny się wciągnęły i teraz treningi traktują jako podstawową formę ruchu. Coraz częściej przychodzą na boisko przy szkole i grają same, nie jest konieczny trening - to obraz dosyć niespotykany, a kilka lat temu był wręcz dziwny - wyjaśnia Bogdan Paluszkiewicz. Wspomina, że po pierwszych meczach były trochę zdziwione, kiedy krzyczał na nie jako trener. - Wyjaśniłem, że nie krzyczę bezpośrednio na nie, tylko po to, żeby lepiej się ustawiały na boisku - opowiada. Zawodniczki już zdążyły się przyzwyczaić. - Wrzaski trenera nas motywują do lepszej i przemyślanej gry - zapewniają.

 



Jeśli chodzi o zasady treningu i gry, to dla chłopięcych i dziewczęcych zespołów obowiązują takie same. Jak zauważa trener UKS Biskupianka Stara Krobia, bywa tak, że dziewczyny grają na wyższym poziomie niż chłopcy. - Kinga Kozak jest takim przykładem. Nieźle sobie radzi z chłopakami, czasami od niektórych jest nawet lepsza - mówi Bogdan Paluszkiewicz.

Jaki charakter muszą mieć dziewczyny, które trenują piłkę nożną? Powinny być zawzięte, twarde, nie mogą poddawać się zbyt szybko. - Trzeba umieć walczyć - o piłkę, o to, aby nie dać sobie strzelić bramki - mówią zgodnie zawodniczki. A jak znoszą ból? Całkiem dobrze. - Nigdy nie ryczałyśmy po faulu, jak się przewróciłyśmy na boisku. Bolało, ale trzeba było grać dalej. Teraz to już nawet nie boli, ale nie myślimy o tym podczas meczu, tylko o wygranej - zapewniają dziewczyny z „biskupiańskiej drużyny”.

Przed meczem wzrasta adrenalina, czują tremę, ale tę motywującą, która „daje kopa”. Zdenerwowanie znika po pierwszym gwizdku, a kiedy strzelą pierwszego gola nakręcają się jeszcze bardziej. Z kapitanem Kingą Kozak, która ma „zabójczy wzrok”, porozumiewają się bez słów. Zarzekają się, że nie boją się jej, ale wiedzą, że powinny jej słuchać. Podczas rozgrywek turniejowych najgorszy zawsze jest pierwszy mecz, a najlepiej zawsze dziewczynom wychodzi drugi. - Bo wtedy, po obserwacji gry przeciwniczek i zawodniczki z innych drużyn, wiemy już na co je stać - zapewniają dziewczyny.

Po każdym meczu następuje analiza gry. Czy bardzo przeżywają przegraną? Zawodniczki ze Starej Krobi do łez się nie przyznają. - Czasami one się pojawią na boisku podczas niepowodzenia, kiedy coś nie wyjdzie lub przeciwnik strzeli 2 lub 3 gole więcej. Smutno jest, ale się podnoszą - mówi trener.

Grę podczas meczu bardziej przeżywają rodzice, a szczególnie mamy, które często pokazują, jak potrafią być nadopiekuńcze. - Z trybun słychać ich krzyki, lamenty, widać, że są zdenerwowane. Wołają: „po co główką odbijałaś? przecież głowa będzie cię bolała”. A kiedy jest faul - boją się, że do szpitala pojedziemy. Mamy najchętniej wbiegłyby na boisko z apteczką. Ojcowie są bardziej zdystansowani - opowiadają zawodniczki.

Agata Fajczyk

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE