.„Wesoła Czasówka” to kolarski wyścig indywidualny na czas organizowany przez Gostyński Klub Rowerowy (GKR).w ostatnią sobotę, 28 sierpnia w Krainie Orła Białego w Starym Gostyniu odbyła się jego 11 edycja. Tym razem kolarze zdecydowali się połączyć tradycyjną rywalizację z akcją charytatywną. Wpisowe zawodów zamiast na organizację imprezy w całości wrzucano do puszki dla Zuzi walczącej z SMA o której piszemy m.in. TUTAJ
W planach mieli zupełnie inny pomysł na zbiórkę. Nieco większą i szerszą akcję. Jak przyznają, za późno jednak zaczęli rozważać jej przeprowadzenie i w ostateczności okres wakacyjny „położył” pomysł.
- Szybko jednak postanowiliśmy połączyć zbiórkę z organizowaną przez nas od lat „Wesołą Czasówką”. - mówił Radosław Frydyrszak, prezes GKR. - A skoro już się spotykamy, to dlaczego by nie z pożytkiem dla Zuzi. Bardzo szybko wsparli inicjatywę nasi sponsorzy i nie tylko, dzięki którym udało się utrzymać poziom wydarzenia. Zrezygnowaliśmy bowiem z opłat startowych, które zawsze przeznaczaliśmy na organizację. Tym razem wędrowały do puszki (i to w znacząco wyższych kwotach) – dodał.
Na liście startowej znalazło się 50 uczestników. W latach poprzednich wpisowe wynosiło około 30 złotych, jednak tym razem każdy sam decydował o wysokości swojej wrzutki do puszki.
Trasa klasycznie wiodła pofałdowaną pętlą o długości 11.5 km. Na jej dystansie były trzy spore podjazdy, przy których trzeba było się trochę pomęczyć. Najszybciej pokonał ten dystans Bartosz Wesoły z Kościana, który jest specjalistą od takich wyścigów. Jego czas 16 minut i 25 sekund przełożył się na średnią prędkość 42km/h. Natomiast 19 minut i 49 sekund na przejechanie trasy potrzebowała Dorota Andrzejewska z Czempinia, która była najlepsza wśród kobiet. Co ciekawe, jej czas pozwolił zająć wysokie 13 miejsce wśród wszystkich uczestników, przeważnie mężczyzn.
- 50 startujących oraz osoby im towarzyszące, to jak na małe lokalne wydarzenie, do tego związane ze sporym wysiłkiem na dość wymagającej trasie - całkiem niezła frekwencja. „Wesoła Czasówka” to już powoli pozycja obowiązkowa – podkreślił R. Frydryszak.
W „Czasówce” każdy startuje na takim rowerze, jaki ma. Siłą rzeczy na starcie pojawiają się rowery turystyczne, czasami miejskie, „górale”, naturalnie „kolarzówki” czy rowery czasowe.
- Jedni jadą dla samych siebie w formie rekreacji, choć my wiemy, że i tak starają się pojechać najszybciej, jak tylko mogą. Drudzy rywalizują z czasem, który ma być lepszy niż rok temu, z kolegami, których może w końcu uda się pokonać i innymi uczestnikami – bo zawsze fajnie jest wejść na podium. Niektórzy z uczestników osiągają naprawdę fantastyczne czasy (każde zejście poniżej 17 minut za takie uważam). Inni sukcesywnie się poprawiają, wykręcając życiowe wyniki. I o to w zasadzie chodzi w naszej imprezie. Próbuj co roku być nieco lepszy. By stać się lepszym, trzeba zadać sobie trud przygotowania się, co zawsze pozytywnie wpłynie na twoją formę – podsumował Radosław Frydyrszak.
Pogoda i frekwencja dopisały, a to przełożyło się na doskonały wynik zbiórki dla Zuzi. Kolarze wrzucili do puszki blisko 5.500 złotych oraz 3 euro. Wynik uznają za doskonały, gdyż cała impreza nie trwała więcej niż 4 godziny. Na zakończenie zlicytowano też obraz, który namalował Tadeusz Porzucek - jeden z członków klubu GKR, oraz strój kolarski darowany przez innego z zawodników Dariusza Kostrzewskiego. Te kwoty również wliczono do sumy zbiórki.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.