Pierwszą rundę zakończyliście dokładnie w środku tabeli. Jak Pan ocenia te ostatnie miesiące, które były przecież debiutem w roli trenera pierwszego zespołu?
Dokładnie, był to mój debiut w roli trenera drużyny seniorów. Wcześniej prowadziłem drużyny młodzieżowe i praca ta nieco się różni. Jednakże nie taki diabeł straszny, jak go malują. Mecze sparingowe mogły napawać optymizmem, ponieważ wyniki w nich osiągane były naprawdę dobre. Niestety już wtedy był problem z frekwencją, co odbiło się w dalszej części sezonu. W pierwszych meczach graliśmy w kratkę. Zwycięstwa przeplataliśmy porażkami, w tym bardzo bolesną i niespodziewaną w Wijewie. (…)
Wydaje się, że aby pomyśleć co czymś więcej, niż środek tabeli potrzebujecie wzmocnić siłę rażenia. Najlepszym strzelcem zespołu jest Witold Szlachetka, ale jego dorobek (7 goli) nie powala na kolana.
Zdecydowanie trzeba wzmocnić rywalizację w formacjach ofensywnych. Brakowało nam zdecydowanie siły rażenia, większość akcji opierała się głównie na Witku Szlachetce oraz Jędrzeju Wyskoku. Ten drugi ponadto od października zaczął studia i absencja w treningach odbiła się na jego dyspozycji w drugiej części sezonu. Wspólnie z zarządem musimy pomyśleć nad wzmocnieniem zespołu. Jestem już po rozmowie z kilkoma zawodnikami, w styczniu okaże się, czy uda nam się ich do nas zwerbować.
Pełna wersja wywiadu w 51 numerze ŻG.