Piłkarze ze Starego Bojanowa bliscy byli sprawienia sensacji. Może nie tak wielkiej jak ta sprzed dokładnie dwóch lat, kiedy to w pucharowych rozgrywkach rozgromili IV-ligową kościańską Obrę (5:2), ale urwanie punktów piaskowianom należałoby rozpatrywać w kategorii niespodzianki sporego formatu. W końcu Korona przez wszystkich upatrywana jest w roli murowanego faworyta do zwycięstwa w lidze. Przez większość spotkania utrzymywał się wynik remisowy i to wcale nie dlatego, że miejscowym dopisywało szczęście. W sobotę LUKS pokazał, że będzie się w tej lidze liczył i żaden rywal nie jest mu straszny.
Korona momentami była w tarapatach, ale wszystko zmieniła sytuacja z 75. min. Na kwadrans przed końcem na bezpośredni strzał z rzutu wolnego zdecydował się Wojciechowski i piłka po rykoszecie znalazła się w bramce. Ten gol musiał odmienić mecz. LUKS nie miał nic do stracenia, więc musiał się otworzyć. To była woda na młyn dla piaskowian, którzy w końcowych minutach jeszcze dwa razy skarcili rywala. Autorem obu trafień był Łukasz Fabich. Ostatecznie gospodarze przegrali wysoko, a mimo to trener Wojciech Ciszewski nie miał wielkich pretensji do swoich piłkarzy.
LUKS Stare Bojanowo – Korona Piaski 1:4 (1:1)
1:0 Zając (6’)
1:1 Wojciechowski (25’)
1:2 Wojciechowski (75’)
1:3 Fabich (88’)
1:4 Fabich (90’)
Korona Piaski: Wabiński – Skorupski, D. Naskrent, Ludwiczak, Danielczak (72’ Wiatrowski), M. Olejniczak, Kozak, Norkiewicz (46’ Andrzejewski), Bonawenturczyk (72’ Berchert), Fabich, M. Wojciechowski
Wypowiedzi obydwóch szkoleniowiowców przeczytasz już we wtorkowym numerze Życia Gostynia (37/2015).