Remont gostyńskiego stadionu i budowa bieżni wchodzą w decydującą fazę. Dzisiaj rozpoczęto rozkładanie niebieskiej nawierzchni dookoła płyty głównego boiska.
- Rozkładanie nawierzchni jest ściśle związane z aurą. Nawet drobne krople deszczu nie pozwalają na to, aby kłaść klej poliuretanowy. Nie może być wilgotnego podłoża - mówi Zbigniew Kordus, dyrektor OSiR w Gostyniu. Można założyć, iż prace potrwają do połowy września.
Przedsięwzięciu przygląda się wielu mieszkańców miasta i zainteresowanych sportowych działaczy. Na końcowy efekt „wow” będzie trzeba poczekać jeszcze parę tygodni (do połowy września). Ale niektórzy są mniej cierpliwi. Potrafią być na stadionie kilka razy dziennie i zauważą każdy szczegół wykonywanych prac. A swoimi spostrzeżeniami dzielą się chociażby z radnymi.
- Z relacji zainteresowanego wynika, że Armagedon tam jest. Nie jest tam wesoło. Chodzi o asfalt kładziony na bieżni, mówił o elektryce, o kablu, który biegnie zbyt nisko. Tutaj ma trochę racji ze względu na bezpieczeństwo, mówił o zraszaniu. Tu prawdopodobnie musi by zatrudniania dodatkowa firma, która naprawia błędy wykonawcy. Niedomówienia? - pytał na ostatniej sesji rady miejskiej Andrzej Rogala.
Obserwujący odnosił się też do dziury, wykopanej w miejscu, gdzie piłkarze będą grali i z tym problemem przyszedł do burmistrza. Martwił się, że sportowiec może sobie połamać nogi, jeśli w nią wpadnie, jak będzie chciał strzelić bramkę.
Burmistrz Jerzy Kulak przyznał, że sprawdził „doniesienia” mieszkańca Gostynia. - To jest prawda: jest dziura, ale geodezyjna, która jest potrzebna (...). Ona zawsze tam będzie - powiedział Jerzy Kulak. Rozmawiał w tej sprawie z dyrektorem Kordusem i okazało się, że prace przy przebudowie bieżni, przy miejskim stadionie, są wykonywane, jak należy.
- W terminie niezagrożonym i jakości zadowalającej, można nawet powiedzieć bardzo dobrej. Nie ma żadnego poprawiania wykonanej roboty, ale prace zgodne z harmonogramem - wyjaśniał Jerzy Kulak.
W rozmowie z redakcją portalu te informacje potwierdził dyrektor OSiR-u Zbigniew Kordus. Nie dziwi się, że mieszkańców Gostynia, zwłaszcza tych, związanych z piłką nożną i gostyńskim klubem sportowym interesuje tak duża inwestycja. Mówił, że ma wszystko pod kontrolą, dogląda wykonywane prace.
- Osobiście jestem tutaj w godzinach pracy, przyjeżdżam wieczorami, sprawdzam, bo jestem w to zaangażowany. Jeśli są zainteresowani i pytają, rozmawiamy - wyjaśnia dyrektor Kordus.
A dwie dziury wykopane na boisku, służą pracom geodezyjnym. Są w nich zamurowane punkty geodezyjne, które pozostaną na zawsze. - Według nich wykonywane są pomiary, aby dokładnie wyprofilować łuki. Pod koniec inwestycji będziemy musieli wyznaczyć linie na stadionie i bardzo pomogą przy wymiarach. Jeśli za kilka lat ponownie będą do pomalowania - wystarczy odkryć te punkty - tłumaczy Zbigniew Kordus.