O śpiewaniu koniecznie trzeba wspomnieć, bo przecież siostry Marysia i Julia Kozłowskie w Gostyniu są znane głównie z wokalnych występów podczas różnych uroczystości. Razem zadebiutowały w telewizji podczas występu w programie "Idol". To było pierwsze zetknięcie Julii z dużym, medialnym światem, wystawienie na krytykę opinii publicznej. A teraz mieszka w Krakowie, gdzie jako najlepsza studentka ukończyła Krakowskie Szkoły Artystyczne z dyplomem aktorka, aktorka scen muzycznych...
„Osadzone. Blok F” - jak Julia Kozłowska znalazła się na planie?
O castingu do serialu „Osadzone. Blok F”, który jest emitowany przez kanał TTV dowiedziała się z agencji, do której należy. Zaproszono ją na casting.
- A to oznaczało, że muszę nagrać sleftape - scenki, w których prezentuje się rozstrzał emocji. Reżyserzy, po ich obejrzeniu decydują, czy dana osoba odpowiada im, czy nie. Mnie się udało. Początkowo miałam kreować inną postać, lecz podobno byłam zbyt delikatna. Nie wiedziałam, czy mogę sobie pozwolić na coś więcej, ale później nie hamowałam się już, nie opierałam się - opowiada Julia.
Nadmienia, że w branży aktorskiej, u progu filmowego czy teatralnego świata liczą się castngi i tzw. wizytówki.
- Agencja daje pewność, że można dostać jakąś rolę. Aktorzy otrzymują z agencji informacje o castingach i pod tym względem one bardzo pomagają. Mają też bazę aktorów - z nagranymi wizytówkami. Prezentują te nagrania reżyserom, a oni wybierają aktora. Jeśli oczekują więcej materiałów, zapraszają na casting by sprawdzić „na żywo” grę aktorską - zdradza gostynianka.
Postać Miśki, jaką Julia Kozłowska kreowała w odcinku serialu nie była dla niej trudna, z małym wyjątkiem. To wulgarne zwroty.
- Rodzice pilnowali, żeby nikt nie przeklinał przy dzieciach. Takie były zasady w domu. Kiedy nagrywałam wizytówkę do roli w „Osadzonych”, pomyślałam, jak oni będą na mnie patrzeć, kiedy usłyszą te przekleństwa. Ale uświadomiłam sobie, że przecież zrozumieją, że to tylko rola, że to nie jestem ja - opowiada Julka Kozłowska.
Pracę na planie wspomina miło. Pojawiły się nowe znajomości, ale spotkała też koleżanki i kolegów ze szkoły, którą skończyła w Krakowie.
- Rodzinna atmosfera sprzyjała. Całkiem dobrze mi się grało, na planie był reżyser, który dawał wskazówki - opowiada Julka.
Gostyniankę w serialu jeszcze zobaczymy, ale już nie w roli Miśki. Poza tym wystąpi w produkcji „Lombard - życie pod zastaw” (TV Puls) - odcinek 614 z jej udziałem zobaczymy w telewizji prawdopodobnie 17 marca. Wystąpi też w serialu „Dzielnica Strachu” - Julia nie ma pojęcia, kiedy będzie on emitowany. Rola Miśki w serialu „Osadzone. Blok F” nie była debiutem gostynianki. Wcześniej grała w serialu "Szkoła", w kryminalnej produkcji "Lab" oraz w serialu "Kasta", emitowanym przez TVP.
Julka Kozłowska: "Zawsze coś pchało mnie na scenę"
Julia Kozłowska zdradza, że zawsze „coś pchało ją na scenę”. Początkowo realizowała się głównie w śpiewaniu.
- Wiedziałam jednak, że aktorstwo to jest to, co chcę w życiu robić. Śpiewania nie odpuściłam sobie, bo jest ze mną od zawsze, ale scena aktorska sprawiła, że jestem spełniona - mówi.
Bardzo miło, z dużym sentymentem wspomina pracę z Eweliną Mendyką, polonistką w ZSO w Gostyniu, która prowadzi teatr MPF. Podkreśla, że nauczycielka jest świetna w tym, co robi.
- To odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu. W szkole nie mogła się trafić lepsza reżyserka - mówi.
Na wycieczce Julia Kozłowska zakochała się w... Krakowie
Julia twierdzi, że pracując w licealnej grupie teatralnej poznała wiele wspaniałych, utalentowanych osób, ale też wiele się nauczyła, poczuła „powołanie aktorskie”. I właśnie z tą grupą pierwszy raz przyjechała do Krakowa, na wycieczkę, którą zorganizowała pani Ewelina.
- Zakochałam się w tym mieście i poczułam coś specjalnego - nie umiem tego opisać słowami - mówi nasza rozmówczyni.
Jednak wiedziała, że to jest to miasto, do którego chce wrócić, gdzie chce żyć. Składając papiery na studnia nie brała pod uwagę innego miejsca - tylko Kraków.
- Coś mnie tam ciągnęło - mówi.
W marcu skończy 23 lata, do Krakowa zawitała zaraz po maturze. Była sama. Pozostali znajomi z liceum na miejsce dalszego kształcenia wybrali Wrocław, Poznań, albo Zieloną Górę.
- Przywieźli mnie rodzice, z całym bagażem, różnymi rzeczami. Kiedy odjeżdżali wszystko było w porządku. Zawsze byłam ciekawa świata, zawsze byłam wszędzie, tylko nie w domu. U rodziców widziałam wzruszenie na twarzy. Kiedy pojechali, usiadłam na łóżku i pomyślałam: „o matko, to właśnie tak zaczyna się dorosłe życie” - wspomina dziś Julia Kozłowska.
Tęskni za rodziną. Przyznaje się do tego, kiedy przychodzi chandra
Będąc w Krakowie tęskniła, ale przyznawała się do tego tylko kiedy przychodził kryzys, chandra, zwątpienie, bo „nic mi nie idzie, wszystko wydaje się bez sensu”.
- Wtedy pomyślałam, że tęsknię za rodziną, za domem. Bez zastanowienia pojechałam do rodziny, zostawiając wszystko w Krakowie. Pamiętam, że usiadłam z tatą przy pianinie i razem sobie śpiewaliśmy. To taki nasz rytuał, tradycja. Zawsze gramy i śpiewamy. Bywa tak, że całe sąsiedztwo nas słyszy. I chyba właśnie tych chwil przy pianinie brakuje mi najbardziej. To zawsze bardzo mnie motywuje i dodaje energii. Kiedy o tym myślę, zawsze się wzruszam - przyznaje Julia. - Tęsknię też bardzo za siostrą, mamą i babcią, która zawsze o mnie wypytuje.
Julia bardzo ciepło wypowiada się o najbliższych. Wie, że zawsze może liczyć na wsparcie rodziny.
- Tata potrafi dzwonić kilka razy dziennie i udzielać rad, motywować, bym była bardzo szczęśliwa. Czasami to irytuje, ale wiem, że dzięki rodzicom jestem tu, gdzie jestem. To rodzice dali mi szansę, bym z zaangażowaniem realizowała swoje pasje, w mieście, w którym jestem zakochana - podkreśla Julia.
Teraz, kiedy przyjeżdża do Gostynia po dłuższym czasie nieobecności w domu, nie wie, gdzie najpierw zajrzeć, a chciałaby odwiedzić wszystkich: siostrę, babcię, spotkać się ze znajomymi. Wpada jak „strzała” na 2, 3 dni.
- Brakuje mi czasu i nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła do Gostynia zajrzeć na dłużej by siedzieć godzinami z najbliższymi, pogadać z mamą, uściskać babcię, a poza tym grać i śpiewać z siostrą - mówi.
Julia Kozłowska o powrocie do Gostynia nie myśli
O stałym powrocie do Gostynia nie myśli, nie ma takich planów, chociaż kocha swoją rodzinę, najbliższych i znajomych. W Gostyniu nie ma perspektywy rozwoju. Co zatem Julia osiągnęła w Krakowie? Seriale, a co dalej?Kiedy zawitała do stolicy Małopolski, myślała początkowo o Państwowej Akademii Aktorskiej, nie dostała się, ale nie chciała się zatrzymywać, w myśl zasady, której przestrzega tata: kto stoi w miejscu, ten się cofa. Dostała się na studia na Uniwersytet Jagielloński, na kierunek wiedza o teatrze. Jednak po egzaminach zrezygnowała. Za dużo teorii. Też jest ważna, ale praktyka robi swoje, czuła, że potrzebuje sceny. Zajrzała do Krakowskich Szkół Artystycznych, wybrała kierunek aktorski i w 2022 roku skończyła kształcenie. Otrzymała dyplom aktorka scen muzycznych.
- Bardzo się cieszyłam, kiedy rodzice z siostrą Marysią przyjechali do Krakowa na premierę, na spektakl w którym wystąpiłam, odbierając dyplom. To był najbardziej stresujący występ. Zależało mi by pokazać z jak najlepszej strony to, czego się nauczyłam. Byłam zestresowana, ale szczęśliwa, widząc ich na widowni, dumnych. Wiedziałam, że mnie wspierają. Mówią „rób to co kochasz, nie zniechęcaj się, nie przejmuj się”. Tak samo dobrymi aniołami byli moi wykładowcy w akademii w Krakowie, dodawali skrzydeł, zachęcali - zaznacza Julia.
Najlepszy czas w jej dotychczasowym życiu
Twierdzi, że 2 lata w akademii to był najlepszy czas w jej życiu. Nie tylko dlatego, że była najlepsza słuchaczką i otrzymała stypendium. Wszystko dzięki poznanym tam ludziom. Najwięcej czerpie od tych, którzy pokazują jej silną wolę, tych, którym chce się realizować marzenia, pasję. Pokazują, że można robić to, co się kocha najbardziej.
- W szkole aktorskiej dostałam od wykładowców serce na dłoni. To było coś pięknego, byli obok na każdym kroku, wspierali i wciąż to robią. Teraz z jednym z wykładowców współpracuję, gramy razem. Pracujemy nad projektem, jak do tej pory, dla mnie najważniejszym. Nie mogę jeszcze zdradzić szczegółów. Mam nadzieję, że w tym roku będzie zrealizowany - zdradza Julia Kozłowska.
Dojeżdża do Łodzi na studia zaoczne
Chciała dalej się kształcić, złożyła papiery na Akademię Muzyczną im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi, na specjalizację wokalistyka estradowa, chociaż nie była pewna, czy iść w kierunku aktorskim, czy może muzycznym.
- Pamiętam, że na egzaminy pojechałam, kiedy byłam chora. Ale jakoś przebrnęłam. Jestem zaoczną studentką akademii muzycznej, dojeżdżam do Łodzi z Krakowa - mówi.
Zawsze marzyła o teatrze. Zauważa, że gra na scenie, przed „żywą" publicznością, to coś innego niż gra na planie filmowym, gdzie jest tylko kamera, obiektyw.
- Słyszymy: „robimy dubla” i koniec. A kiedy mam widzów przed sceną i widzę jak reagują, to motywuje, bym dała z siebie wszystko. A widzowie reagują, są emocje - opowiada Julia.
Nie ukrywa, że przed kamerą dobrze się czuje i chciałaby zagrać w pełnometrażowym filmie.
- Chociaż musiałabym popracować, analizować scenariusz, żeby przygotować profil psychologiczny postaci. Zapada klaps i mam tremę. Kiedyś ten strach był paraliżujący, ale potrafię go już opanować. Teraz jest on bardziej mobilizujący - przekonuje nasza rozmówczyni.
Śpiewanie i aktorstwo to musical. To jej największe marzenie
Poza nauką i rolami w serialach, śpiewa na różnych koncertach. Pracuje też w jednym z najstarszych krakowskich klubów „Pod jaszczurami”. Tam śpiewa, prowadzi karaoke z zespołem „na żywo”.
- Razem z chłopakami z zespołu, oni grając, ja śpiewając dajemy ludziom szansę, by mogli poczuć się, jak gwiazdy estrady. W czasie wakacji będę prowadzić warsztaty aktorskie dla młodzieży - zdradza Julia.
Największy żywioł Julii to jednak scena teatralna. Jej marzenie - zagrać na deskach teatru muzycznego. Tam widzi swoją przyszłość.
- Musicale to jest to, co lubię. To jest dobry wybór, by połączyć aktorstwo z pasją muzyczną. Teoretycznie zmagam się z problemami z głosem, na co dzień mam rehabilitację i staram się, by ten głos funkcjonował. Na wypadek, gdybym nie mogła śpiewać, musiałam znaleźć sobie alternatywę. Ale pracuję nad tym, żeby było dobrze - puentuje aktorka z Gostynia.
Najbliżsi o Julii Kozłowskiej
Ewa Kozłowska, mama Julki:
- Całym sercem kibicujemy jej od samego początku. Tak jak cała rodzina. Jesteśmy z Julci bardzo dumni. Doceniamy ją przede wszystkim za wytrwałość w dążeniu do celu.
Ewelina Mendyka, prowadzi teatr MPF w ZSO w Gostyniu:
- Julka zawsze była bardzo zdolna i zaangażowana, brała udział w ogromie warsztatów i zagrała wiele ról w spektaklach konkursowych na festiwalach wyjazdowych Teatru MPF. Trzymamy kciuki za rozwój jej kariery i sukces.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.