reklama
reklama

„Syćkie dziewcyny „piscom”, panowie „rycom”. Góralski show muzyczny, czyli Baciary w Gostyniu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura Nie mogło być inaczej! W samym środku długiego listopadowego weekendu mieszkańcy Gostynia i okolic musieli się wyszaleć. Zadbał o to gostyński ośrodek kultury, który na scenę zaprosił kapelę Baciary z Podhala. To był „strzał w dziesiątkę” – nic innego, tylko góralskie muzyczne show.
reklama

Baciary w Gostyniu - dwa koncerty jednego dnia

Początkowo 12 listopada 2022 r. planowano jeden koncert pełen góralskiej muzyki i podhalańskiego folkloru, ale kiedy dzięki portalom społecznościowym, a także za sprawą „poczty pantoflowej” wieść o tym wydarzeniu się rozeszła, telefony w „Hutniku” dosłownie się urywały, mieszkańcy pytali o bilety, rezerwacje, zamawiano je „garściami”. Już we wrześniu na pierwszy koncert płatnych wejściówek zabrakło. Organizatorzy tak kombinowali, że „załatwili” drugi występ znanej i bardzo lubianej góralskiej kapeli, jeszcze tego samego dnia. W przypadku drugiego występu z kupnem biletów zainteresowani też musieli się spieszyć – na kilka tygodni przed koncertem już ich nie było. W sumie sprzedano blisko 700 biletów wstępu.

- Jak za dawnych czasów – można by powiedzieć, spoglądając na salę widowiskową „Hutnika”.

Pękała w szwach – na jednym i drugim występie.

Zespół Baciary - jak powstała góralska kapela?

Co można powiedzieć o gościach? Zespół Baciary powstał na Podhalu w 2002 roku. Założyli go Andrzej i Janusz Body. Liderem kapeli jest Janusz. Poza tym śpiewa i gra na gitarze basowej. Sęk w tym, że jego wyuczony zawód nie ma zupełnie nic wspólnego z tym, co robi. Jest kucharzem, ale - jak zazwyczaj mówi w wywiadach - już od najmłodszych lat lubił grać. Nigdy nie uczył się gry na instrumentach w szkole muzycznej, jednak w wolnych chwilach grywał z bratem. 

- Nasza mama nie była z tego zadowolona - nawet nam zabraniała grać, bała się, że nie będziemy pracować, tylko baciarować. Z czasem gra i śpiewanie stały się moją pasją: początkowo podśpiewywałem przy pracy – zwłaszcza, gdy pracowałem jako szef kuchni. Potem zacząłem z kolegami tworzyć zespół i tak powstały Baciary. W dzień pracowałem w kuchni, wieczorami grywałem z zespołem – powiedział Janusz Body na platformie pociagdokariery.pl.

Kapela błyskawicznie zyskała sławę dzięki nowoczesnemu podejściu do grania, jaki prezentują „muzykanci”. Górale z kapeli, dzięki nowoczesnym aranżacjom z dużą dozą góralskiej nuty, „ożywili” czasami już zapomniane melodie, śpiewane dawno temu przez dziadków czy rodziców.

Koncert Baciarów w Gostyniu - stare melodie w nowych aranżacjach na góralską nutę

Jest taki uwtór „Ballada o łysych”.

- Czterech łysych się zebrało, rolkę papy ukraść chciało. Lecz daleko nie uciekli, bo aniołki ich przywlekli. O bela, bela belamari, belamari, belamari i już – taki jest tekst mniej więcej.

Tę piosenkę znajdziecie w śpiewnikach weselnych. Królowała na biesiadach, zabawach i przyjęciach może ze 30 lat temu. Wówczas był to ulubiony utwór  zarówno gości, jak i zabawiających ich zespołów, bo "pod nogę". Muzycy z Baciarów tak zaczarowali tę piosenkę, że kiedy publiczność słyszy pierwsze takty, zaczyna bawić się na całego. W Gostyniu też tak było. Mieszkańcy usłyszeli jeszcze inne szlagiery: "Jak się bawią ludzie", "Żyje się raz", "Góraleczka", "I znowu nieprzespana noc". Poza tym górale zabawiali publiczność anegdotami „z życia rodzinnego” i dowcipami. Za wszelką cenę chcieli w Wielkopolsce wyswatać Staska lub Jaśka, kłócili się kto jest „lider”, a może „liter” w zespole...

- Uwaga! Ręce w górę. Syćkie dziewcyny piscom - padła komenda w gwarze góralskiej.

Co robiły panie na widowni? Żywiołowo reagowały i posłusznie piszczały, a do tego krzyczały najgłośniej, jak tylko potrafiły.

- A teraz syscy panowie rycom - wydawał polecenie inny z muzyków.

Panowie gwizdali, krzyczeli, ale... w tej bitwie wygrała damska część widowni. Była głośniejsza.

Baciary w Gostyniu - publiczność nie dawała za wygraną, chciała bisów

Górale dali czadu, a obecni na koncercie bawili się na całego. Nogi same rwały się do tańca, niektóre osoby znalazły kawałek podłogi by poszaleć w rytm muzyki. Uczestnicy imprezy, którym w sali, pomiędzy rzędami krzeseł, to się nie udało, postanowili tańczyć w holu. 

Jeden z górali widząc, jak dziewczyny „piscom”, zeskoczył ze sceny i podszedł do pięknych i rozbawionych kobiet, by je wyściskać i przytulić. 

- Och jakże chciałbym, ujrzeć dziewczynę, tę którą kocham w moim śnie. Och jakże chciałbym mieć ją przy sobie i czule szeptać Kocham Cię, I love you. O Królowo moich marzeń. O Królowo moich snów. Może kiedyś cię zobaczę, może kiedyś ujrzę cię znów – zagrała kapela.

Przednia zabawa ze zbójnikami z Podhala trwała kilkadziesiąt minut. Publiczność z Wielkopolski nie zamierzała rozstawać się z góralami, wielokrotnie prosząc o bis. Muzycy i wokaliści z Baciarów nie śmieli odmówić uczestnikom koncertu.

TUTAJ ZOBACZYSZ relację z koncertu w hołdzie Krzyśkowi Klenczonowi.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama