Świąt wielkanocnych nie wyobraża sobie bez rodziny, spotkań i rozmów. Na wspólnym stole obowiązkowo musi gościć maślany baranek, a w te dni stara się znaleźć czas na wyciszenie. Jak wyglądają Święta Zmartwychwstania Pańskiego w domu Alfreda Siamy, przewodniczącego Rady Powiatu Gostyńskiego?
Jaka tradycja wielkanocna jest szczególnie ważna w pana domu?
- Po mszy rezurekcyjnej jest, oczywiście, wspólne śniadanie wielkanocne, połączone ze spożywaniem święconych potraw, z barankiem wykonanym z masła w roli głównej. Na stole stoi również wazon z gałązkami wierzby, poświęconymi w Niedzielę Palmową, są wiosenne kwiaty z ogrodu, jeżeli zdążą zakwitnąć. Wśród słodkości, serwowanych do kawy, królują mazurki i lukrowana babka. W drugi dzień świąt fundujemy sobie popołudniowy spacer, podczas którego szukamy wiosny. Za bardzo ważny obowiązek świąteczny uważam także odwiedzenie ojca i teściowej. Bezdusznością byłoby dopuszczenie do tego, by nasi rodzice czy dziadkowie czuli się w te dni osamotnieni.
Czy msza rezurekcyjna jest obowiązkowym elementem świąt?
- Zdecydowanie tak – i to w wersji porannej, czyli w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego o świcie. Uroczysta procesja, bicie dzwonów, śpiewanie wielkanocnych pieśni w scenerii rześkiego zazwyczaj poranka i rodzącego się dnia – te okoliczności pozwalają głębiej przeżyć tajemnicę triumfu życia nad śmiercią i jasności nad ciemnością. Ponadto w pełni zgadzam się z naszym proboszczem, który wielkanocną mszę kończy stwierdzeniem, że śniadanie wielkanocne najlepiej smakuje po rezurekcji. Sam tego doświadczam każdego roku.
Bez czego nie wyobraża sobie pan tego świąt?
- Bez rodziny, bez spotkań, rozmów i życzliwości. Bardzo ważny jest też wymiar religijny i duchowy. Choć nasilają się trendy neutralne religijnie i świeckie, to nie wolno zapominać, że pierwszoplanowym bohaterem Wielkanocy jest Chrystus, który zmartwychwstał. Uważam, że święta są również po to, by spotkać się i porozmawiać z Jezusem – nie tylko poprzez udział w uroczystościach kościelnych, lecz także w sposób bardziej indywidualny, np. poprzez czytanie Ewangelii.
Jak corocznie wygląda sobota i święcenie wielkanocnych potraw
- Kiedyś w ceremoniał związany ze święconką włączała się cała rodzina, a szczególną radość miały dzieci, które bardzo chętnie w Wielką Sobotę razem ze mną lub żoną chodziły z koszyczkiem wypełnionym potrawami do kościoła. Dziś wygląda to trochę inaczej, bo dzieci dorosły. Święconkę przygotowuje żona z młodszą córką, Edytą, która idzie z nią do kościoła.
Czego życzyłby pan czytelnikom?
- By atmosfera radości i entuzjazmu udzieliła się wszystkim. Zatrzymajmy się, zadbajmy o autentyczne spotkania z ludźmi, zwłaszcza z bliskimi, spróbujmy przenieść cząstkę tego czasu na pozostałe dni w roku.