Goście ze Śląska przywieźli do Krobi mnóstwo dobrego humoru, głowy pełne dowcipów i anegdot, garść śląskich szlagierów i muzyki. Hanysy kontaktu z publicznością z Wielkopolski szukać nie musieli. Ta przyjęła ich z otwartymi ramionami, zostawiając troski i zmartwienia za drzwiami krobskiego kina. 22 października 2022r. wieczorem najważniejsze były radość i zabawa, a główne wyzwanie: szalej do rana!
I chociaż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że mieszkańcy Biskupizny tych ze Śląska nie lubią (w oczy rzucały się puste krzesła na widowni), nikt się nie obrażał, kiedy artyści ze Śląska widzów z Wielkopolski od czasu do czasu nazywali poznańskimi pyrami, wypominając im z humorem "poznańskie skąpstwo".
KLIKAJĄC w obrazek zobaczycie, jak na Biesiadzie Śląskiej, z inna ekipą hanysów bawili się niedawno mieszkańcy gminy Piaski
Na pierwszy ogień do widzów z gminy Krobia wyszedł jeden z najbardziej popularnych artystów śląskiej estrady biesiadnej - Mirek Szołysek z żoną Bożeną i córką Julką.
- Jesteście zmęczeni? Idymy do domu? - pytał widzów wodzirej ze Śląska. Krobianie, w świetnych nastrojach, chętni do zabawy ani myśleli opuszczać miejsca na widowni. Na pytanie artysty: Pomożecie? odpowiadali głośno: Pomożemy!
- Nie cieszycie się kochani? To hasło wraco! - uświadamiał Mirek Szołtysek, a rozbawionym krobiakom obiecał, że węgiel w tym roku otrzymają za darmo.
Obecni na widowni uwierzyli i jeszcze bardziej się rozbawili.
Artysta zachęcał publiczność, by działali razem, byli razem, bawili się razem, żyli razem stawiając za przykład Ślązaków.
- Bądźmy razem to nie są słowa, wypowiedziane dla kawału czy pica. Oby nigdy się nie wydarzyło tak, że będziemy jeden drugiego szukać. A jak się zobaczymy, to będziemy się ściskać ze łzami w oczach. Jesteśmy dobrymi ludźmi, nie dajcie sobie powiedzieć, że jesteście źli. Jesteśmy silni, otwarci, idziemy w świat z miłością - mówił artysta.
Bardzo często na widowni wybuchały salwy śmiechu - to po dowcipach, których niezliczone ilości sypały się ze sceny. A wszystko po to, by sprawdziły się słowa jednej z piosenek: "tu o wszystkim dzisioj zapominosz, tu nie ma żadnych zmartwień ani trosk”.
Kolejną gwiazdą wieczoru w biesiadnym show był Jacek Kierok z żoną Jolantą. Wspólnie zaśpiewali najbardziej znane hity ze swoich albumów. Jacek Kierok to nie tylko wokalista, ale też świetny gitarzysta, co pokazał przed krobską publicznością. Między piosenkami duet żartował, opowiadając anegdoty z koncerów. Z kolei głównym bohaterem dwocipów był covid oraz życie podczas pandemii.
Goście ze Śląska wystąpili na krobskiej scenie w duetach - tylko Grzegorz Stasiak działał solo.
- Dzisiaj macie szczęście z trzema małżeństwami śląskimi. Było jedno, za chwilę będzie drugie. A trzecie jest takie niepełne, bo jestem bez żony - mówił kabareciarz.
Nikt nie wątpił, że założyciel kabaretu „Mieszany” sam na scenie sobie poradzi.
- Widzę, że babcia mi tu cały czas mruga. A żeby było wszystko jasne - możesz mi mrugać, ale z góry mówię, że jestem żonaty, 40 lat po ślubie - przestrzegał Grzegorz Stasiak.
Znany śląski aktor i satyryk pokazał, że ci, którzy nazywają go "prawdziwym showmanem", "wodzirejem", nie rzucają słów na wiatr. Doświadczenie konferansjera i prezentera też bardzo się przydało. Anegdoty opisujące codzienne życie w związku małżeńskim z 40-letnim stażem rozbawiły publiczność do łez.
Za nami Śląska Biesiada - czyli kolejna z imprez, które w tym roku przygotowano z okazji VIII Krobskich Dni Seniora. Spotkanie mieszkańców ziemi krobskiej z hanysami udane. Towarzystwo (chociaż nieliczne) z kina wyszło wesołe, by pojawić się w równie pogodnym nastroju na wieczorze poezji "Żółty jesienny liść", który zaplanowano już 24 października w Centrum Biblioteczno-Kulturalnym w Krobi.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.