Najlepiej pracuje się jej, gdy już większość śpi. – Siedzę całymi nocami i rzeźbię. Mąż nieraz wstaje i mówi: „Kiedy przestaniesz te zęby borować?” – śmieje się Halina Spodzieja z Krobi. Mówiąc o „borowaniu” małżonek ma na myśli charakterystyczny dźwięk pracującej frezarki. Potrafi siedzieć od rana do nocy lub odwrotnie, bo wszystko musi być porządnie wykonane.
Choć hobby, które sobie znalazła wymaga dużo cierpliwości, wcale się przy nim nie męczy, lecz relaksuje i wypoczywa. – Praca manualna mnie uspokaja. Ja się wręcz w ten sposób wyżywam – tłumaczy mieszkanka Krobi. Na święta przygotowała kolejną serię wyrzeźbionych jajek, kunsztem i precyzją przypominających Fabergé. – Odkąd sięgam pamięcią zawsze uczestniczyłam we wszystkich dostępnych mi warsztatach i doskonaliłam swoje umiejętności, na przykład wyszywałam serwety, obrusy. (...) Były to jeszcze czasy, kiedy pracowałam w Wojewódzkim Ośrodku Postępu Rolniczego i organizowałam różne kursy oraz pokazy – opowiada Halina Spodzieja. Pasją do wyszywania udało jej się zarazić córkę.
Jednakże dopiero powstanie Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Krobi wyzwoliło w niej talent i pasję. – Lubię warsztaty, po których dalej mogę coś robić, sama. Opowiada, że bardzo podobały jej się zajęcia z fusingu - tworzenia szklanych naczyń, ale bez specjalistycznego pieca nie jest w stanie zrobić produktu finalnego. Za to intarsja - technika zdobnicza polegająca na tworzeniu obrazu przez wykładanie powierzchni przedmiotów drewnianych (zwłaszcza mebli) innymi gatunkami drewna - nadal „siedzi w jej głowie”. Razem z pięcioma koleżankami tworzy sekcję rękodzielniczą krobskiego UTW. Ostatnio jej dzieła można było podziwiać na kiermaszu wielkanocnym w Pępowie.
