reklama

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Krobi. Gdy trafiali do więzienia byli młodymi ludźmi, wychodzili mocno doświadczeni

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Krobi. Gdy trafiali do więzienia byli młodymi ludźmi, wychodzili mocno doświadczeni - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
50
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
KulturaJuż 13. rok, dzięki Narodowemu Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, możemy świętować i pamiętać o bohaterach: Polkach i Polakach, którzy - pomimo zakończenia II wojny światowej - w ramach tzw. drugiej konspiracji - cały czas walczyli o wolność, o prawdę, o wartości, które także dzisiaj powinny być nam bliskie. W ramach gminnych obchodów, 1 marca 2024 roku w Krobi przypomniano historie ludzi, którzy nie bali się stawić czoła komunistycznemu oprawcy - często płacąc najwyższą cenę.
reklama

"Honor to było coś świętego, trwali przy swojej przysiędze"

Gminne obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych rozpoczęły się mszą świętą w intencji "żołnierzy niezłomnych" w kościele pod wezwaniem świętego Mikołaja w Krobi.

Główna część uroczystości odbyła się w Centrum Biblioteczno-Kulturalnym KROB_KULT, gdzie głos zabrali burmistrz Łukasz Kubiak oraz poseł Jan Dziedziczak.

Pierwszy apelował, aby "robić wszystko, żeby historie "żołnierzy wyklętych" nie były historiami zapomnianymi", drugi przypominał, że "bardzo często byli to ludzie niewiele starsi od młodzieńców, którzy siedzą dzisiaj w pierwszym rzędzie".

- To byli chłopcy, dziewczęta. Przecież "Inka" [Danuta Siedzikówna - sanitariuszka Armii Krajowej, zamordowana w 1946 przez komunistów za działalność konspiracyjną - przyp. red.] miała 17 lat. W czasie II wojny światowej czuli się odpowiedzialni - współtworząc największe państwo podziemne w historii świata, a po 1945 roku, ponieważ przysięgali, a honor to było coś świętego, trwali przy swojej przysiędze. Zapłacili za to potwornie wysoką cenę: uwięzieni, katowani w czasie przesłuchań. Liczba wyroków śmierci była nie mniejsza niż podczas okupacji hitlerowskiej - mówił parlamentarzysta.

Dodał także, że przez pierwsze dwadzieścia lat wolnej Polski mało kto słyszał o "żołnierzach wyklętych".

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD ZDJĘCIEM - KLIKNIJ GRAFIKĘ, żeby PRZECZYTAĆ

Aresztowano ich na obozie i uwięzono na długie lata

W tym kontekście historię grupy konspiracyjnej AK "Zawisza", która działała na terenie gminy Krobia, przybliżyła doktor habilitowana Elżbieta Wojcieszek z Instytutu Pamięci Narodowej w Poznaniu.

Założycielami grupy na przełomie 1947/1948 byli trzej druhowie IV Drużyny Harcerskiej imienia Tadeusza Kościuszki w Krobi wchodzącej w skład Hufca ZHP Gostyń chorągwi wielkopolskiej: Henryk Andrzejewski, Józef Szczepaniak i Kazimierz Szymański. Przysięgę złożyli 13 listopada 1945 roku w mieszkaniu państwa Szymańskich w Krobi. Pierwszym dowódcą był Jerzy Kmiecik ps. „Tygrys”, a kolejnym - od 13 listopada 1948 roku - Henryk Andrzejewski.

W skład grupy wchodziło trzynastu harcerzy i trzy harcerki. Zajęli się tzw. małą propagandą: wykonywali potajemnie napisy na ścianach domów, na maszynie do pisania wytwarzali ulotki antypaństwowe, które były rozlepiane i rozrzucane na terenie Krobi i okolicznych miejscowości, informowali o Katyniu, itd. Z czasem otrzymywali od swoich zwierzchników w podziemiu niepodległościowym coraz poważniejsze zadania, jak na przykład dotyczące gromadzenia broni. Na początku 1949 roku organizacja została włączona do Armii Krajowej, tworząc Odwód Krobia

Działalność grupy konspiracyjnej AK "Zawisza" załamała się w lipcu 1949 roku, kiedy harcerze przebywali na obozie w Podtyniu koło Kłodzka. Funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa aresztowali wówczas Józefa Szczepaniaka, Kazimierza Szymańskiego i Gerarda Kaczmarka. Uwięzieni zostali w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Gostyniu, Śremie i Poznaniu. Oprawcy znęcali się nad nimi fizycznie i psychicznie.

11 maja 1950 roku w sali kina w Gostyniu urządzono im proces pokazowy, na który spędzono młodzież szkolną z okolicy. Władza chciała wystraszyć miejscową ludność i zniechęcić do działalności antysocjalistycznej. Elementem poniżenia oskarżonych były publikowane paszkwile i oskarżenia w miejscowej prasie, która porównywała „Zawiszaków” do złodziei i bandytów. Zostali skazani na długoletnie kary więzienia. Wyszli na wolność w okresie odwilży w latach 50-tych.

"Razem z kolegami próbowali sobie pomagać, żeby przetrwać"

Kazimierz Szymański ps. "Jędrek", był jednym z trzech założycieli AK „Zawisza”. Aresztowanego w Podtyniu, 7 lipca 1950 roku, Wojskowy Sąd Rejonowy w Poznaniu skazał na karę 11 lat więzienia, którą odbywał w Poznaniu, Jaworznie i Rawiczu - do 30 maja 1956 roku. 

- Mój ojciec, rocznik 1932, w momencie aresztowania miał 17 lat. W więzieniu przesiedział 7 lat. Nigdy jednak za dużo nie mówił o tym, co przeżył. Opowiadał jedynie, jak razem z kolegami próbowali sobie pomagać, żeby przetrwać w Jaworznie, ale najgorsze, co ich spotkało - to przesłuchania UB w Poznaniu i więzienie we Wronkach, które było jednym z najcięższych. Stamtąd mieli bardzo złe wspomnienia - mówi Irena Mendel, córka Kazimierza Szymańskiego.

Podczas gminnych obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Krobi, z montażem słowno-muzycznym wystąpili harcerki i harcerze 4. Drużyny Harcerskiej imienia Tadeusza Kościuszki oraz obejrzano film dokumentalny "Zapomniane historie", w którym wystąpili nieżyjący już członkowie AK "Zawisza".  

KLIKNJ ZDJĘCIE, żeby PRZECZYTAĆ FOTOREPORTAŻ

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama