Warto wspomnieć, że jeden z synów Marty jest uczniem gostyńskiej „trójki”. Prowadząca szkolny samorząd Anna Kordus, poprzez radę rodziców, skontaktowała się z Oliwią Giermaziak, przyjaciółką poszkodowanej w wypadku mieszkanki Brzezia, która zaproponowała wspólne działanie w zbiórce funduszy na leczenie.
- Postanowiliśmy, że chętnie dołączymy do akcji i zrobimy co w naszej mocy, by pomóc mamie naszego ucznia, całej rodzinie. Tak zrodził się pomysł na kiermasz i zbiórkę do puszek - mówi Anna Kordus.
Wydarzenie miało miejsce w poniedziałek, 27 października 2024 roku. Szkoła została podzielona na cztery strefy. W jednej uczniowie zaplatali włosy swoim koleżankom (chętni byli też koledzy) z wykorzystaniem różnych akcesoriów, chociażby kolorowych sztucznych włosów, używanych jako ozdoby do fryzur.
W innej części szkoły tworzono tatuaże - w tym brokatowe, można było liczyć na kolorowe grafiki na twarz, a także na ozdabianie ciała różnymi „świecidełkami” - brylantami lub diamencikami. Oprócz tego Beata Kasprzak, specjalnie na rzecz akcji, wykonała piękne rękodzieło w technice decoupage, były też torebki zrobione na szydełku - wszystko po to, by można je było sprzedać podczas kiermaszu.
Organizatorzy akcji charytatywnej podkreślają, że w przygotowanie bardzo zaangażowali się rodzice uczniów.
- Otrzymaliśmy mnóstwo ciast, które mogliśmy wystawić na stoiskach. Właściwie cała sala była nimi wypełniona. Oprócz tego jedna z mam podarowała nam mnóstwo pięknych, sympatycznych i modnych teraz pluszaków, w tym ogromnego misia, które cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem. Współpraca na linii szkoła - rodzice jest fantastyczna. Naprawdę zawsze możemy liczyć na społeczność szkolną - opowiada Anna Kordus.
Szlachetny cel kiermaszu w gostyńskiej "trójce" zmobilizował wiele osób
Jako nauczycielka jest dumna z postawy uczniów, którzy wiedzieli jak się zachować, jak można wspierać innych w trudnej sytuacji. W przygotowanie atrakcji na szkolny festyn sporo swojej pracy włożyli uczniowie - nie tylko samorząd uczniowski, ale również osoby z wolontariatu szkolnego.
- Do kiermaszu przygotowywaliśmy się już od dłuższego czasu. Na lekcjach nauczyciele uświadamiali uczniów, zwłaszcza w ostatnim okresie przed wydarzeniem, dlaczego kiermasz się odbędzie i jak można pomóc w przygotowaniach. Członkowie samorządu uczniowskiego szukali osób chętnych do współpracy przy stoiskach, gdzie robiono tatuaże. Można być dumnym z takiej postawy, z przekonania o słuszności charytatywnej akcji, w szlachetnym celu. Widać było zainteresowanie dzieci i młodzieży, ale też rodziców, którzy wydzwaniali do szkoły i oferowali pomoc - mówi Marek Rożek, dyrektor szkoły nr 3.
Młodszy syn Marty Dubiel, jako uczeń szkoły, również pomagał sprzedawać ciasto. Został wcześniej przygotowany przez szkolną pedagog, czego może się spodziewać na festynie.
- Koleżanki i koledzy z klasy, do której uczęszcza, też stanęli na wysokości zadania, służąc pomocą - opowiadają dyrektor i nauczycielka, koordynująca festyn.
Festyn odbywał się na terenie budynku szkolnego, ale rodzicom umożliwiono dostęp do stoisk z ciastem, dzięki czemu oni również mogli dołożyć swoją cegiełkę i wcale nie trzeba było ich namawiać na skosztowanie wypieków.
Gostyń wspiera rodzinę Marty Dubiel z Brzezia, przekazując datki na leczenie i rehabilitację
W sumie, dzięki sprawnie przygotowanej akcji charytatywnej, w szkole uzbierano do wystawianych puszek blisko 7000 zł. To sporo.W pomoc dla Marty i jej rodziny bardzo zaangażowana jest jej przyjaciółka, ale też sołectwo Brzezie, czy wiele instytucji, które pomagają ze wszystkich sił, m.in. organizując kiermasze:
- Grillowanie dla Marty podczas imprezy Krzywizna Festiwal w GOK Hutnik - uzbierano 816,60 zł.
- Kiermasz ciast na parkingu w sąsiedztwie kościoła Ducha Świętego w Gostyniu - przekazano 3973,50 zł.
- Kiermasz ciast w Gostyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej - przekazano 6795 zł.
Wciąż aktywna jest także zbiórka na portalu Siepomaga.pl - link do zbiórki TUTAJ - dla zdrowia Marty liczy się każdy gest wsparcia.
Co spotkało Martę Dubiel z Brzezia w Turcji?
Marta Dubiel została potrącona na przejściu dla pieszych przez obywatela Turcji. Sytuacja jest tragiczna. Po kilkudniowym pobycie w tureckim szpitalu, w połowie października, została przetransportowana do Polski specjalnym samolotem medycznym. Akcję transportu medycznego nadzorował zespół z Centrali Lotów Sanitarnych. To kosztowało rodzinę 31.500 euro. Po wielotygodniowej walce o stabilizację jej stanu zdrowia, kobieta trafiła na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej (OIOM) w klinice przy ul. Przybyszewskiego w Poznaniu.25 października Marta trafiła do gostyńskiego szpitala. Jest w śpiączce, jej stan jest bardzo zły, za to dzieci mogą ją widzieć codziennie. Jest w bardzo dobrych rękach, ma fachową opiekę lekarską i pielęgniarską, otrzymała wszystkie leki na obniżenie ciśnienia, co w jej stanie ma bardzo duże znaczenie.
Dla dzieci bardzo ważne jest to, że mają swoją mamę na miejscu, jest blisko nich. Jednak codziennie przeżywają ogromny smutek, boją się o jej życie.
- Niestety, nic nie wskazuje na to, aby Marta w jakimkolwiek stopniu odzyskała świadomość. Nie porusza się, kończyny są niewładne, brak odruchu na ból. Średnice oczu są nierówne, wskazuje to na trwałe uszkodzenia mózgu. Marta leży na intensywnej terapii i śpi, sama radzi sobie z oddychaniem, ale jest w śpiączce. (...)W tym momencie nawet nie można rehabilitować Marty. Po pierwsze brak jakiejkolwiek świadomości, po drugie ma uraz głowy (odbarczanie mózgu, przeszła zabieg kraniotomi), uraz ręki, niedowład kończyn i zakrzepicę. Marta ma stan podgorączkowy, który utrzymuje się od kilku dni, dostaje antybiotyk. Opuchlizna po operacji rekonstrukcji oczodołów już zmalała - informuje Oliwia Giermaziak, przyjaciółka rodziny, zaangażowana w pomoc Marcie i jej dzieciom.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.