Najdłużej nadawany, nagrywany w Lublinie
Na nagranie programu do oddziału TVP w Lublinie pojechał w styczniu. Teraz wraz z najbliższymi czeka, kiedy odcinek z jego udziałem zostanie wyemitowany w telewizji.
- Mam córkę, która chodzi do pierwszej kasy szkoły podstawowej. Juz chciałaby zobaczyć tatę w telewizji - mówi Michał Wiza.
Choć pochodzi z Poznania, a w naszym mieście mieszka zaledwie od kilku miesięcy, w teleturnieju przedstawił się jako gostyniak.
Teleturniej „Jeden z dziesięciu” jest emitowany w Telewizji Polskiej od 3 czerwca 1994 roku. Na stałe związał się z nim Tadeusz Sznuk, jako prowadzący. Produkowany jest przez Euromedia TV i TVP3 Lublin. Pod względem lat emisji jest to najdłużej nadawany (spośród wciąż produkowanych) teleturniej w polskiej telewizji.
Córki zauważyły w tacie potencjał
Michał Wiza przygodę z teleturniejem rozpoczął kilkanaście lat temu, w 2004 roku.
- Wtedy pierwszy raz startowałem i skończyło się na tym, że przeszedłem do II rundy. Byłem na nagraniu, ale nie dostałem się do finału - opowiada gostyniak.
Zdradza, że pochodzi z Poznania, przez wiele lat mieszkał z żoną i dziećmi za granicą.
- Regularnie oglądaliśmy teleturniej. Była presja ze strony rodziny - córki dopytywały, czy i kiedy w końcu zgłoszę się do udziału. Obiecałem, że kiedy zjedziemy do Polski, to wezmę udział w eliminacjach. Tak się złożyło, że we wrześniu wróciliśmy z zagranicy i od razu obietnicę zrealizowałem - opowiada pan Michał.
Córki miały podstawy, by namawiać tatę do udziału w teleturnieju. Kiedy oglądali „Jeden z dziesięciu” wspólnie, znał odpowiedzi na większość pytań. Dzieci to zauważyły. A pan Michał - po namowach - postanowił spróbować jeszcze raz. Przed ekranem telewizora teleturnieje czy konkursy oglądać można w domowym zaciszu. Zrelaksowani widzowie z łatwością odpowiadają wtedy na zadawane pytania. A jak jest po drugiej stronie, przed kamerą?
- Tego nie widać w telewizji, ale w studiu nagrań jest o wiele więcej osób, niż prowadzący i uczestnicy. Jest reżyser programu, jest trzech operatorów kamer, wizażystka. To zwiększa stres, przynajmniej u mnie. Dla mnie najtrudniejsze był czas z pierwszymi dwoma pytaniami. Później było już „z górki” - wyjaśnia pan Michał.
Po kilkunastu latach stres pozostał
Zgłoszenie do programu wysyłał przez internet. Producent programu co jakiś czas organizuje eliminacje. Tym razem odbywały się we Wrocławiu, a Michał Wiza musiał tam być we wrześniu. Otrzymał zestaw 20 pytań.
- Były stosunkowo łatwe. Powiedzmy, że z tej pierwszej grupy. Każdy, kto odpowie na przynajmniej 16, kwalifikuje się do programu. Odpowiedziałem chyba na 19 i pozostało mi czekać na informację o terminie nagrania. Przyszła pod koniec grudnia 2021 roku, a 20 stycznia jechałem do Lublina - opowiada uczestnik turnieju.
Przyznaje, że na planie niewiele się zmieniło od 17 lat.
- Pan Sznuk wygląda na starszego. Poza tym w 2004 roku była z nim większa interakcja. Można było przywitać się, porozmawiać, pożartować. Teraz nie było w ogóle żadnej rozmowy twarzą w twarz, ze względu na pandemię. I to jest smutne - wspomina Michał Wiza.
Tadeusz Sznuk zawsze będzie mu się kojarzył z sympatycznym, kulturalnym człowiekiem. Realizuje kilka nagrań dziennie i nie może zbyt wiele czasu poświęcić dla uczestników.
- Pojechałem po raz drugi do Lublina, ale nie mogę powiedzieć, żebym był mniej zestresowany. Kilkanaście lat minęło, ale trema teraz również mi towarzyszyła - przyznaje uczestnik programu.
Postawić na wiedzę czy opracować taktykę?
Wraz z rywalami trafił na drugie nagranie - a tych w ciągu dnia jest kilka. Podczas oczekiwania można poznać rywali, porozmawiać.
- Wiadomo, że jednego lubi się bardziej, inną osobę mniej i tym można kierować się przy „rozdawaniu pytań. Ale nie umawiamy się, z kim wchodzimy do finału. Każdy gra dla siebie - zaznacza Michał Wiza.
Uczestnik turnieju nie wie, na jakie pytania, z jakiej kategorii będzie odpowiadał. Jaką wiedzą powinien się wykazać uczestnik?
- Moim zdaniem ogólną, pogłębioną, z różnych dziedzin czy przedmiotów. Sam głownie bazuję na informacjach zawartych w internecie, jeśli czegoś nie wiem, sprawdzam właśnie tam, zapamiętuję - mówi pan Michał.
Ogląda od lat teleturniej „Jeden z dziesięciu” i zdążył zauważyć, że większość z zadawanych pytać dotyczy historii, geografii, polityki - w tych dziedzinach się czuje najmocniejszy.
- Skończyłem studia historyczne, a moim hobby była geografia. Życiem politycznym też się interesuję, muzyką także, ale współczesną. Słabiej u mnie z wiedzy o literaturze - przyznaje.
Gostyniak, który spróbował swych sił w popularnym teleturnieju, nie opracował żadnej taktyki, za to pilnował tego, żeby w II rundzie po równo rozdzielać pytania wśród konkurentów.
- Są wytrawni uczestnicy teleturniejów, którzy wiedzą komu i jakie pytanie zadawać. Ta część turnieju poszła mi gładko i dużo łatwiej, niż się spodziewałem. Byłem zaskoczony. Nie dowierzałem na końcu - wspomina Michał Wiza.
Jest przekonany, że trzeba mieć na pewno trochę szczęścia w takiej sytuacji.
- To nie jest tak, że jechałem z głową pełną wiedzy i znałem odpowiedzi na wszystkie pytania. Uważam, że szczęście trafiło mi się akurat teraz. Moi rywale otrzymywali takie pytania, na które bym nie odpowiedział. Cieszyłem się, że nie trafiły na mnie - dodaje Michał Wiza.
Pamięta, że dostał jedno pytanie, na które nie odpowiedział. Dziś nie potrafi go powtórzyć. A nie odpowiedział, bo naprawdę nie miał wiedzy.
- To co umiałem, przedstawiłem i jestem zadowolony - mówi pan Michał.
Koszmarna wizytówka
Czas przeznaczony na nagranie odcinka zależy od wielu czynników - od dubli, ilości pomyłek, niespodziewanych sytuacji. Odcinek, w którym wystąpił pan Michał nagrywano od 2 do 2,5 godzin. Etap z pytaniami wcale nie był dla gostyniaka najtrudniejszy. Odpowiedział dobrze na pierwsze, pewniej na drugie i trema opadła.
- Wyluzowałem się trochę, bo wtedy pomyślałem: ”najgorsze już za mną, gorzej być nie może”. Ale tylko trochę, gdyż przed kamerami zupełnie nie można - wspomina Michał Wiza.
Koszmar przed kamerą przeżył podczas nagrywania tzw. wizytówki. Wtedy uczestnicy przedstawiają się i krótko opowiadają o sobie.
- Dla mnie najbardziej stresująca była ta część. Nie lubię wiele mówić o sobie, a szczególnie będąc świadomym, że patrzy się na mnie 20 osób, których nie widać. Ale musiałem coś wydukać do kamery, bez zająknięcia, patrząc w kamerę. W moim przypadku nagrywane było to 10 razy - przyznaje uczestnik teleturnieju.
Wiedział, że rodzina trzyma kciuki. Przedstawił się jako 43-letni mieszkaniec Gostynia, chociaż mieszka w tym mieście zaledwie od września 2021 r. Pochodzi z Poznania, a przyjechał do nas za głosem serca. Żona jest gostynianką. Przez wiele lat mieszkali za granicą. Ma dwie córki - jedna uczy się w kl. I, druga - w VIII szkoły podstawowej. Niecierpliwie czekają na odcinek, który ma zostać wyemitowany w TVP w kwietniu. Zobaczą tatę w telewizji. Pan Michał lubi zwierzęta - ma psa i kota, lubi czytać, uwielbia grać rodzinnie w gry planszowe, quizy, rozwiązywać krzyżówki.
- To pomaga, motywuje do szukania lub sprawdzania informacji oraz pogłębiania wiedzy. A co ważne - ćwiczy pamięć - mówi.
Zwycięzca odcinka wygraną - 5 tys. otrzymuje do ręki w gotówce. Poza tym w zestawie nagród jest też zegarek, weekend w hotelu Gołębiowski (wybrany przez zwycięzcę), ekspres do kawy i zestaw kosmetyków. Czy mieszkaniec Gostynia otrzymał wszystkie te nagrody, czy tylko mógł się przyglądać, jak inni je odbierają? Przekonamy się w kwietniu, kiedy zaplanowano emisję odcinka teleturnieju „Jeden z dziesięciu” w TVP, w którym zaprezentuje się pan Michał z Gostynia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.