Częsta zmiana wizerunku i strojów, doniesienia, że w domu na parapecie gromadzi 30 par szpilek, przekazywane tuż po wydarzeniu informacje, że „ta suknia zeszła od ręki”, skłoniły nas do napisania artykułu. Długo trzeba było namawiać Justynę Chojnacką... W końcu się udało, jednak postawiła pewien warunek: „napisz to na prima aprilis, może Czytelnicy nie uwierzą”.
Sukienka, co powszechnie wiadomo, jest atrybutem kobiecości. Dla Justyny ma większe znaczenie.
Justyna Chojnacka: "To element wizerunku, który sobie wymyśliłam"
- To element mojego wizerunku, który sobie wymyśliłam, który jest ze mną spójny, gdyż oddaje mój charakter, mój nastrój danego dnia i oddaje też mój temperament - stwierdza Justyna Chojnacka.
Przyglądając się strojom, w których pojawia się na scenie, można wnioskować, że ma pewien dystans do siebie, do rzeczywistości, ale przy okazji wykorzystuje też komfort bycia sobą, czemu daje wyraz w stroju.
Zawód, w którym pracuje, a także pasja, jaką jest taniec umożliwiają jej wejście w pewną rolę. Dla naszej rozmówczyni bardzo ważny jest jednak fakt, że jest taka sama, kiedy na sobie ma sukienkę wieczorową, jak i kiedy jest w scenicznym makijażu albo w sportowych trampkach i różowym dresie. Potwierdza to starą prawdę: "nie szata zdobi człowieka”.
- Istotne jest to, co ma się do powiedzenia albo to, co chce się przekazać swoim działaniem: zaktywizować do czegoś, mówić o tym, co jest ważne albo swoją osobowością, charyzmą zachęcić do pewnych działań lub po prostu wyrazić siebie - wyjaśnia swoje podejście do stroju.
Szczerze przyznaje, że poza pracą - tą wykonywaną zawodowo (funkcja dyrektora ośrodka kultury zobowiązuje też do prowadzenia organizowanych imprez, poza tym Justyna Chojnacka udziela się w roli konferansjerki poza powiatem gostyńskim, prowadząc najróżniejsze imprezy i eventy) i tą, którą kocha (czyli instruktor tańca), na co dzień nie wkłada sukienek. Wówczas wybiera strój sportowy. Biega codziennie od 5 do 10 kilometrów i dlatego sportowy styl jest jej bardzo bliski. Ceni wygodę stroju, lubi miękkie materiały, otulające ciało.
Dla Justyny Chojnackiej scena i parkiet to miejsca szczególne
Scena i parkiet, są dla niej miejscami szczególnymi. Tam realizuje się jako menadżer kultury, ale też jako animator przestrzeni. Natomiast parkiet i salę z lustrami najczęściej wykorzystuje jako instruktorka tańca.
- To dla mnie duża odpowiedzialność – tak do tego podchodzę. Wizerunek sceniczny, który mogę stworzyć, daje mi ogromną radość. Mam w tym pomysł na siebie, dystans do siebie i odwagę. Jest to też przestrzeń, gdzie mogę wyrazić swój temperament i satysfakcję z tego, co robię, z miejsca, w którym jestem - mówi Justyna Chojnacka.
Po chwili zamyślenia mówi, że wszelkie stroje, stylizacje ubierają jej duszę i eksponują pewność siebie.
- Kiedyś usłyszałam, że sukienka przede wszystkim ubiera kobiecy mózg i to określenie bardzo mi się podoba, ale przede wszystkim myślę, że również uśmiech ubiera kobietę i to podkreślam. Jest też tak, że przy okazji różnorodnych wydarzeń, które realizuję, jako dyrektorka ośrodka kultury czy na tanecznym parkiecie, to przede wszystkim strój wraz ze scenariuszem i z osobami, które ze mną pracują, stanowią spójny projekt - tłumaczy Justyna Chojnacka.
Suknie Justyny Chojnackiej - godzina wydarzenia też ma znaczenie
Sceniczny strój - jako wyznacznik samopoczucia - wybiera w zależności od nastroju. Jeśli chodzi o gale, imprezy, które prowadzi „na zamówienie”, to w przygotowaniu ubioru za każdym razem stosuje tę samą zasadę.
- Już w pierwszym wywiadzie z organizatorami zbierając informacje do scenariusza konferansjerki pytam o charakter imprezy - event sportowy, wywiad śniadaniowy, rozdanie nagród czy bal - jak sobie życzą, żeby przebiegała. Godzina wydarzenia, ma duże znaczenie, jeśli chodzi o dobór stroju - wyjaśnia.
Po chwili dodaje, jakby na przekór:
- Osoby, które są mi najbliższe - z mojej rodziny, z grona przyjaciół, wiedzą, że 15 minut przed danym wydarzeniem potrafię zamknąć się w pokoju czy garderobie, by totalnie zmienić strój, dodatki, ozdoby - po czym otwieram drzwi i ukazuję się w zupełnie innej stylizacji, zupełnie inaczej wyglądam, niż wcześniej zaplanowałam - zdradza.
Szacunek do widza równie ważny, jak charakter wydarzenia
Równie ważna jest publiczność oraz obecni dookoła ludzie.
- Strój powinien wyrażać szacunek do widza, publiczności, osób, z którymi się spotykam, do miejsca w którym jestem. (...) Miałam okazję brać udział w różnorodnych telewizyjnych formatach - teleturniejach czy wystąpieniach przed kamerą. Osoby, z którymi się spotykałam: z artystami, stylistami, pracującymi przy okazji telewizyjnych projektów - za każdym razem strój uznawali za element poszanowania publiczności i podkreślenia charakteru danego eventu. Zapamiętałam to podejście, potraktowałam, jako radę. Zostało to u mnie i mnie się podoba - opowiada Justyna Chojnacka.
Justyna Chojnacka poczucie estetyki ma w genach - po mamie
Nasza rozmówczyni jest przekonana, że takie a nie inne poczucie estetyki ma w genach. Wszystkiemu winna jest mama, gdyż najprawdopodobniej to, jak „traktuje” strój i suknie, odziedziczyła po niej.
- Po mamie, którą bacznie zawsze obserwowałam. Interesowała mnie jej garderoba, ubrania, które wisiały w szafie. Zawsze ją podziwiałam. Potrafiła i nadal potrafi ubierać się nie tylko stosownie do okazji, ale też oryginalnie, kobieco, ze smakiem potrafi komponować pięknie kolorystycznie ubrania - mówi.
Justyna Chojnacka od dziecka lubiła projektować sukienki, rysować je.
- Pamiętam z dzieciństwa kolorowe czasopisma. Wówczas brałam długopis i przerabiałam sukienki, które aktorki czy piosenkarki z gazetowych fotografii miały na sobie - wyznaje.
Dziś od czasu do czasu pokazuje się w sukienkach, które nosiła jej mama w czasie swojej młodości. Uwielbia modę retro.
- Lubię uwspółcześniać kroje z dawnych lat, poza tym trend na uwspółcześnianie wraca. Fakt, że mogę dziś włożyć ubrania mojej mamy sprzed lat świadczy o tym, jak solidne były wówczas materiały oraz o dbałości mojej mamy o materiały. Do dziś jej stroje wyglądają jak nowe - mówi Justyna Chojnacka.
Co jeszcze ma w szafie Justyna Chojnacka?
Najdroższą (dosłownie i od serca) sukienką dyrektorki MGOK jest kreacja kupiona w butiku w Lesznie na studniówkę - w fasonie princessy w kolorze starego złota, przełamanego zielenią. Ogromna, z podszewką ze sztywnego tiulu i z woalem.
- Przepiękna. Studniówka to pierwsza impreza, którą prowadziłam konferansjersko. To była wówczas dla mnie frajda, przyjemne doświadczenie. Miałam przyjemność prowadzenia poloneza dla roztańczonego grona uczniów - opowiada historię stroju Justyna Chojnacka.
W studniówkowym stroju wystąpiła jeszcze w 2018 roku podczas poloneza tańczonego wokół ratusza w Borku Wlkp. Do dziś ma również suknię z balu kończącego szkołę podstawową. To ponadczasowa koronkowa „mała czarna”.
- Jest na mnie za duża, ale wciąż wisi u mnie w szafie. Te ciuchy mają swoją historię... wiążą się z emocjami, jakie mi towarzyszyły podczas tych imprez. Nie pozbywam się ich ze względu na sympatyczne skojarzenia - mówi.
Na wieszakach znajdziemy też „kilka zrealizowanych projektów własnych”. To sukienki, w których spełnia się jako instruktorka, ale nie tylko. W świecie tańca porusza się w rytmach latynoamerykańskich (latino dance): samba, rumba, cha-cha, bachata. Ten określony styl tańca wymaga charakterystycznego stroju.
- Musi podkreślać ruch ciała i błyszczeć. Obowiązkowe są cekiny, pióra, frędzle. Tak skomponowany strój powinien współgrać z muzyką, jest seksowny, eksponuje kobiece ciało - mówi Justyna Chojnacka.
Ma dwie sukienki taneczne, do których czuje sentyment. Stworzyła je w swojej wyobraźni. Jedna to tzw. hiszpanka, z odkrytymi plecami, z mnóstwem falban, asymetryczna - dłuższa z tyłu.
- Marzyłam o takiej, miałam gotowy projekt, wiedziałam, jak chcę w niej wyglądać, z jakiego materiału - sama się o niego postarałam. Wiedziałam, w jakim ma być kolorze, krawcowa rozrysowała mi ją na szablonach - opowiada Justyna Chojnacka.
Druga to strój do latino dance. Na tej sukience naszyto kilkanaście metrów frędzli.
- Jest bardzo ciężka, ale też w tańcu fantastycznie podkreśla każdy ruch ciała, zaznacza każdy takt, bitu muzycznego. Frędzle robią dużą robotę - przyznaje właścicielka kiecki.
Logistyczny "organizer" w szafie
Drzwi do szafy przeznaczonej na te kreacje (a tych jest przecież sporo), domykają się, a jakże, chociaż ubrania zajmują sporo miejsca. Właścicielka w tym przypadku wykorzystuje swój zmysł logistyczny i organizacyjny.
- Sukienek jest tyle samo, co kompletów sportowych. Tyle samo mam szpilek, ile obuwia sportowego. Moja mama nauczyła mnie dbałości i organizacji miejsca w szafie. Bardzo tego pilnuję - to się sprawdza. Każdy strój jest na oddzielnych wieszakach, w workach, w opisanych kartonach. Szpilki... stoją na parapecie. Bywa, że ozdobne szale z piór wiszą w oknach. Ale szafa się domyka, nie jest źle. Rzeczywiście jest tak, że większość kreacji podlega ciągłej wymianie. Oprócz sukienek, których nigdy nie sprzedam, gdyż opowiadają moją historię - przyznaje nasza rozmówczyni.
Jak Justyna Chojnacka zdobywa suknie?
Stroje pochodzą z różnych źródeł. Justyna Chojnacka ma kilkanaście zaprzyjaźnionych butików, a także sklepów sprzedających odzież z drugiej ręki. Korzysta też z ulubionych sklepów internetowych, które sprowadzają ciuchy zza granicy. Tak to sobie załatwiła, że ma do nich pierwszeństwo.
- Sukienki kupowane z drugiej ręki muszę najczęściej poprawić - zwłaszcza skrócić. Mam zaprzyjaźnioną krawcową, kreatywną, która ma głowę pełną pomysłów, nie boi się też moich eksperymentów. Współpracujemy już od 15 lat. Nic jej nie zaskoczy. Zna moje upodobania, moją figurę, rozumiemy się bez słów - mówi.
Poleca też internetową aplikację, gdzie można znaleźć unikaty. Tam ma swoich ulubionych sprzedawców - kobiety, które ją inspirują. W internecie można też kupić kreacje Justyny, w których wcześniej pokazała się scenie.
- To suknie dopasowane do mnie, do moich wymagań, które idą w świat, co mi bardzo odpowiada. Wystawiam je z nadzieją, że oczarują i inne kobiety, ucieszą je, kiedy będą mogły je włożyć na imprezę, galę i poczują się pewne siebie, jak królowe - mówi Justyna.
Jej stroje rozchodza się, jak ciepłe bułeczki już w trakcie gali. Bardzo często pod zdjęciami z trwającej jeszcze imprezy, umieszczanymi na portalu społecznoścowym, w komentarzach pojawiają się pytania, czy nie zechciałaby sprzedać kreacji.
- Bywa tak, że zanim zejdę ze sceny, sukienka ma już inną właścicielkę. Bardzo często sprzedaję suknie w komplecie z biżuterią i innymi dodatkami - by kobiety inspirowały się, jak dany strój można nosić. Mam dużą frajdę gdy stroje dostają kolejne życie, a ja w portfelu wirtualnym gotówkę na kolejne zakupy - mówi Justyna Chojnacka.
Zdarza się, że w zakupie sukienek pomagają jej przyjaciółki.
- Mam też świetną grupę dziewczyn, które znają mój styl ubierania się. Będąc na zakupach w galeriach handlowych, buszując po second hand’ach, targowiskach, w aplikacji, często zauważają kieckę, która przypuszczalnie może mi się spodobać - robią zdjęcie, z pytaniem czy kupować. Odwdzięczam się tym samym - zapewnia nasza rozmówczyni.
Upodobania Justyny Chojnackiej
Ulubiony kolor - różowy w każdym odcieniu, od pudrowego przez landrynkowy po przybrudzony róż, aż do fuksji. Różowa Królowa - to określenie do Justyny Chojnackiej bardzo pasuje.
- To tak trochę na przekór, gdyż kojarzy się z dziecinnym usposobieniem, dla niektórych to Barbie, infantylność dla innych. A prawda jest taka, że owszem, mam w sobie sporo dziecięcej radości, ale też dużo dojrzałości. Myślę, że tak spójna z sobą kobieta, wrażliwa, lubiąca siebie, pełna energii zarówno w ciele i w umyśle, może sobie pozwolić na pewien dystans do siebie. Zachęcam do eksperymentowania z kolorami - soczystymi, które dodają życiowej energii. Nie boję się tego, zwłaszcza kiedy dopada nas chandra - doradza nasza rozmówczyni.
Ulubiony fason - ten Justyna Chojnacka dobiera do sylwetki. Suknia powinna dodawać jej trochę centymetrów. Zaznacza, że buty - między innymi te na kilkunastocentymetrowych szpilkach (takie lubi, w różnych kolorach, przechowuje je na parapecie), a także makijaż sceniczny, dodatki, ozdoby - też wchodzą w skład danego stroju. Lubi rozkloszowane, szerokie suknie, w stylu księżniczki lub eksponujące sylwetkę suknie tuby. Poza tym tzw. syrenki podkreślające figurę.
Justyna nie stroni od asymetrycznych krojów. Jeśli chodzi o balowe - są rozkloszowane, odcięte w talii, dzięki czemu wyrównują się proporcje sylwetki. Nie wkłada sukni w stylu empire, odcinanych pod biustem, gdyż nie podkreślają atutów jej sylwetki. Zachęca panie do eksperymentowania - z dobrą krawcową, stylistką.
- Eksperymentować można w przymierzalni - zabierzmy ze sobą na zakupy życzliwą duszę. Bywa to często odkrywcze - doradza Justyna Chojnacka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.