Około godziny 17.30 do naszej redakcji dodzwonił się pan Michał, przedsiębiorca spod Poznania pracujący w branży spedycyjnej. Mężczyzna prowadząc swoją ciężarówkę utknął w okolicach Ponieca. Najpierw zatrzymało go kolizja samochodu dostawczego z osobowym pomiędzy Poniecem a Dzięczyną (o tym zdarzeniu czytaj TUTAJ), a później warunki atmosferyczne spowodowały, że nie może wydostać się z lasu przed Karcem.
- Miałem załadunek na 12.00 w Pudliszkach. Zajechałem na wypadek, który skończył się o 14.30, pojechałem dalej, żeby zawrócić. Teraz jestem w lesie, na takim zakręcie, gdzie jezdnia jest tak pochyła, przechylona, że leży ciężarówka jedna, druga, osobówka w rowie. Ja stoję na samym zakręcie jadąc na Pudlszki na lewym pasie. Nie wiem, kto mnie wyciągnie głodny jestem, no naprawdę Armageddon w XXI wieku. Jak dzwoniłem na numer alarmowy pytam się, gdzie jest piaskarka to mi powiedzieli, że czekają, aż się zakończą opady. A ja tutaj stoję od 12.00 i nawet płatek nie spadł - komentuje zdenerwowany mężczyzna.
Doszło nawet do tego, że kierowcy opuścili swoje pojazdy i sami zaczęli posypywać drogi. Pomocy udzielił im też jeden z okolicznych rolników przyjeżdżająć ładowarką teleskopową z piaskiem.
Jak dowiedzieliśmy się od służb odpowiedzialnych za stan dróg powiatowych na ten odcinek wysłano już piaskarkę.
O sprawie będziemy informować w kolejnych artykułach.