„To nie tak miało być, zupełnie nie tak” - śpiewała „Budka Suflera”. I rzeczywiście nie tak miała wyglądać ostatnia sesja Rady Miejskiej w Krobi tej kadencji. Choć były momenty miłe, jak wręczenie stypendiów dla wybitnych uczniów, sympatyczne podziękowania, którymi wymieniali się nawzajem włodarze gminy, to wszyscy zapamiętają to posiedzenie, z jednego powodu.
Zebrania krobskich rządzących charakteryzowały się zazwyczaj spokojem i merytorycznym podejściem do tematu. Jednak we wtorkowe popołudnie, 16 października z całą mocą wybuchły czyste emocje i nie bez znaczenia jest tutaj fakt toczącej się obecnie kampanii wyborczej.
Wszystko „kręciło się” w zasadzie wokół dwóch informacji, w tym polemiki wyborczej między kandydatami ubiegającymi się o fotel burmistrza Krobi (opublikowanej na łamach „Życia Gostynia). Zapoczątkował ją burmistrz Sebastian Czwojda, dla którego to posiedzenie rady było ostatnim, przynajmniej w tej roli. Poczuł się dotknięty krytycznymi uwagami na temat pracy krobskich samorządowców, które wygłosiła kandydatka na burmistrza Krobi, Paulina Wajnert.
– Miało być miło i miały być tylko podziękowania. Natomiast w związku z tym, że zostawiamy w nikomu niepotrzebnym „betonie” naszą gminę muszę się do tego odnieść. Bo to nie jest opinia jakiegoś mieszkańca, który z nami nie pracował lub być może nie interesował się sprawami samorządu. Jest to zdanie jednego z członków naszej rady – mówił obecny jeszcze włodarz Krobi.
Co go tak wzburzyło? Jego zdaniem „fałszowanie rzeczywistości”, podawanie nieprawdziwych informacji przez kandydatkę. Stwierdził, że godzą one nie tylko w jego dobre imię, jako burmistrza, ale w całe 12 lat jego pracy, jak również w dobre imię pozostałych członków rady, urzędników i osób, które działają na rzecz samorządu. Chodziło o odniesienie do wymienianego już „betonu”, ale przede wszystkim do inwestycji realizowanych przez gminę w ostatnich latach m.in.: Małego Kopernika, projektowanego budynku edukacji ekologicznej oraz koncepcji budowy stadionu.
– To nie jest tak, że budujemy jakieś hale ze sztucznym lasem i miejscem na wernisaże, gdzie będziemy podziwiać ściółkę leśną i będą tam jakieś ambony. I w zasadzie chodzi tylko o to, żeby były jakieś pikniki i festyny tematyczne, plenery plastyczne i fotograficzne. To nie jest główny element związany z tą inwestycją. (...) W perspektywie czasowej realizuje ona postulat, który pani Paulina Wajnert również podnosiła – mówił Sebastian Czwojda.
– Czy pani Paulina Wajnert tego nie widzi? Czy nie chce widzieć? Czy jest to jej potrzebne w kampanii wyborczej? A z drugiej strony jest to przykre, że ktoś nie podejmuje żadnej inicjatywy, a w tej chwili chce wygrać wybory, w sposób, który ma charakter nieetyczny. Dla mnie jako mieszkańca naszej gminy jest to smutne – kontynuował burmistrz Krobi, któremu momentami - jak było widać - brakowało słów, aby wyrazić, jak czuje się dotknięty.
Sebastian Czwojda nie przebierając w słowach mówił, że kandydatka na burmistrza kompromituje się w niektórych przypadkach „wyszydzając” poszczególne inwestycje. Zarzucał jej niewiedzę i stwierdził, że gdyby „nie zajmowała się na sesji smsowaniem, to wyhaczyłaby” pewne kwestie.
Wyraźnie wyborczy charakter miała uwaga dotycząca męża krobskiej radnej, Łukasza Wajnerta, który jest kandydatem do sejmiku województwa wielkopolskiego. Burmistrz Krobi wyraźnie zasugerował, że na ostatnim spotkaniu wyborczym PiS, Łukasz Wajnert miał zabiegać o poparcie partii dla kandydatury małżonki.
– To już jest kłamstwo to, co pan mówi teraz. To już jest naprawdę poważne kłamstwo – odezwała się, tym razem poruszona Paulina Wajnert.
Burmistrz odpowiedział, że był świadkiem tej sytuacji.
– Ale na pewno nie zabiegał o takie poparcie i niech mi pan tu nawet nie kłamie. Bo tutaj już pan „przegina” całkowicie. A sesja nie jest miejscem na takie dygresje. W tym momencie, to już jest oczernianie – również nie przebierała w słowach P. Wajnert.
Po czym chciała na dłużej zabrać głos, na co przewodniczący rady Łukasz Kubiak zareagował słowami, że dopiero, gdy burmistrz skończy swoją przemowę. A radna ma „poczekać w kolejce”. Sebastian Czwojda wycofał się częściowo z wcześniejszych słów dodając, że być może wspomniane poparcie nie miało charakteru zorganizowanego, a było „spontaniczne”.
Wiele jeszcze padło różnych słów. Było odniesienie do decyzji „przyklepywanych, podjętych, gdzieś w kuluarach” rady miejskiej czy krytyki rankingów ogólnopolskich, w których gmina dobrze „stoi” oraz sposobu rządzenia w krobskim samorządzie.
– Nie chodzi tylko o moje dobre imię, ale wszystkich, którzy przez ostatnie lata w samorządzie i dla niego pracowali. Nie jestem żadnym wodzem, państwo nie są wojownikami, podwykonawcami działań, inicjatyw podejmowanych przeze mnie – zwracał się głównie do swoich współpracowników obecny burmistrz.
Drugi wyborczy zwrot miał miejsce, gdy Sebastian Czwojda zaczął mówić o komitecie wyborczym Krobia Nasza Ojczyzna, którego jest założycielem i jego obecnym liderze i kandydacie na burmistrza Łukaszu Kubiaku. Zasugerował, że ewentualna wygrana w wyborach jego współpracownika daje nadzieję, że „pewne działania w gminie, które zostały rozpoczęte będą realizowane”. To dało „paliwo” do dalszej dyskusji jego przeciwniczce.
– Uważam, że agitacja wyborcza na sesji, to chyba nie jest wskazane. A poza tym tylko do jednej rzeczy się odniosę. To pan był na tym spotkaniu z PiS-em, nie ja. To, co robi mój mąż prywatnie, ja nie ubezwłasnowolniam mojego męża. Także może robić, co chce i iść gdzie chce. A w ten sposób traktowanie miejsca, takiego jak tutaj i agitowanie to jest dla mnie straszne – dała wyraz swoim uczuciom Paulina Wajnert.
Na to S. Czwojda odpowiedział, że nie uważa swoich wcześniejszych słów za agitację wyborczą, lecz „prawo do polemiki wynikające z tego, że w mojej ocenie naruszono moje dobra osobiste”.
W tym momencie uaktywnił się Łukasz Kubiak, którego, jak sam powiedział „kusi, żeby powiedzieć coś więcej”. Ograniczył się jednak do słów, iż „sesja jest miejscem, gdzie można mówić wszystko i na każdy temat”, mówi o tym, co naprawdę myśli o programie swojej kontrkandydatki, który nazwał tylko „hasłami wyborczymi” i zarzutu braku „prawdziwej” dyskusji na posiedzeniach rady miejskiej.
– Jest naprawdę atmosfera, która nie powinna mieć miejsca na ostatniej sesji. Jestem wychowany w takiej tradycji, że jeśli coś się dzieje, coś poważnego, to się głowy w piasek nie chowa. I reakcja naszego komitetu nastąpi w ciągu trzech dni na te kłamstwa, które pani opublikowała. Bo tego wymaga dobro naszych mieszkańców, dobro moje i kandydatów, którzy startują z naszego komitetu – powiedział przewodniczący rady.
Jeszcze kilka osób wsparło Sebastiana Czwojdę i Łukasza Kubiaka. Nikt za to nie stanął po stronie Pauliny Wajnert.