W powiecie gostyńskim, podobnie, jak w całym kraju trwa pierwsza tura wyborów samorządowych. Lokale wyborcze zostały otwarte o godz. 7.00, do ich zamknięcia pozostało 5,5 godzin.
Póki co w powiecie gostyńskim policja nie zanotowała żadnych incydentów, związanych z głosowaniem, funkcjonowaniem lokali wyborczych czy zakłóceniem ciszy wyborczej.
Z informacji, jakie przekazał urzędnik wyborczy ustanowiony na gminę Gostyń wynika również, że nie ma sygnałów o jakichś incydentach (zbyt małej ilości kart do głosowania, pomyłek w wydrukowaniu kart) podczas wyborów samorządowych. W gostyńskiej gminie obwodowe komisje rozpoczęły pracę punktualnie. - Wszystko przebiega w porządku - powiedziała Beata Pietrowska, urzędnik wyborczy.
Jeśli chodzi o frekwencję w trwającym głosowaniu, na podstawie pierwszych wyników podanych przez Państwową Komisję Wyborczą na godzinę 12.00 karty do głosowania wydano 4,6 mln osób - frekwencja wyniosła 15,62 proc. Wynika z tego, że więcej osób zmobilizowało się do głosowania. Podczas poprzednich wyborów ( z 2014 roku) frekwencja na godzinę 12.00 wynosiła 14,59 proc.
W Gostyniu przed południem frekwencja była „taka, jak zwykle”, czyli zaangażowanie uprawnionych do głosowania nie zaskoczyło przewodniczących obwodowych komisji ani w jedną, ani w drugą stronę. Wczesnym popołudniem „coś się ruszyło” i do lokali zaczęli przybywać mieszkańcy. - Po mszach świętych mieszkańcy poszli głosować - mówili przewodniczący obwodowych komisji wyborczych.
Włodzimierz Banach z Czajkowa bierze udział w każdych wyborach, wraz z żoną. Dziś zabrał do lokalu tylko dzieci, aby im pokazać, że mieszkaniec może o czymś zdecydować.
- Żona przyjedzie później. Chodzę głosować, abym później mógł wyrazić swoje zdanie na temat samorządu, radnych, włodarzy, który wybrałem. Są ludzie, których to nie obchodzi, a później narzekają, skarżą się. A teraz mogą zdecydować. Wychodzę z założenia, że mój głos też ma znaczenie - stwierdził mieszkaniec gminy Gostyń po wyjściu z lokalu wyborczego, w Szkole Muzycznej w Gostyniu. Przyszedł zdecydowany, wiedział na których kandydatów będzie głosował.
Zarówno wyborcom, jak i członkom obwodowych komisji wyborczych „nie przypadły do gustu” przezroczyste, duże urny wyborcze. Głosujący słyszą porady, przypomnienia, aby jak najbardziej zginać wypełnione karty do głosowania, ale po wrzuceniu, w urnie „swoje się dzieje”. - Nie wiem, co komu przeszkadzało w tych, które stały tu wcześniej? Czy tam ktoś w środku siedział i mieszał? Przecież tutaj wszystko widać. Wrzucam zgięte arkusze, ale w środku karta się otwiera, nie mam gwarancji, że nie do końca - żalił się jeden z wyborców na Pożegowie.