Ma na imię Dasco, jest duży, czarny i ma sympatyczne, brązowe oczy. W powiece gostyńskim znany jest głównie z tego, że ma szlachetne serce i lubi pomagać. Był maskotką imprezy, jaka odbywała się w GOK „Hutnik” z okazji 27 finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i innych festynów.
Dasco to nowofundland. Do niedawna, wraz z właścicielami mieszkał w Smogorzewie, miał do dyspozycji ogromną działkę i dom. Sporo wiedzą o nim już organizatorzy niektórych charytatywnych imprez. Pomagał w zbiórce pieniędzy dla Kacperka.
- Mama chłopca po wszystkim przywiozła podziękowania. Ściskałam ją, płakałam, razem płakałyśmy - wspomina pani Monika, właścicielka psa. Kiedy zorganizowano festyn ze zbiórką na zamontowanie windy dla niepełnosprawnego Mikołaja z Piasków (dotkniętego porażeniem mózgowym), pies musiał się tam pojawić. Przebywał wśród dzieci, pomagał zbierać pieniądze. Miał założony czerwony śliniak z napisem „Jestem Dasco. Pomagam”. Kiedy po imprezie przedszkolaki dostały od nauczycielek zadanie namalowania wspomnień z festynu, na większości prac znalazł się ich pupil - Dasco. Pies otrzymał mnóstwo laurek i rysunków z podziękowaniami. - Człowiek jest tyle wart, ile może dać drugiemu człowiekowi. Serdeczne podziękowania dla sympatycznego Dasco za czynny wkład w zbieraniu środków na windę dla Mikołaja - napisały w laurce przedszkolaki z gminy Piaski.
Dziś czarny, duży pies wraz z właścicielami mieszka w Brzeziu. Nie może wytrzymać bez pomagania, więc postanowił wziąć udział w tegorocznym finale WOŚP. Niestety, właściciele zbyt późno zgłosili się do sztabu powiatowego i nie otrzymali już identyfikatora oraz oryginalnej puszki do zbiórki ulicznej. Był za to maskotką imprez, jakie odbywały się w GOK Hutnik. Wspierał wolontariuszy na czterech łapach. Pies jest spokojny, bardzo lubi zabawy z dziećmi. Miłość jest wzajemna. Kiedy przedszkolaki, po występach na scenie, wychodziły na korytarz, wręcz rzucały się na Dasco. Nazywały go Misiem, Michem. Przytulały się, ściskały, głaskały, łaskotały, każdy chciał mieć zdjęcie z psem. A ponieważ jest pieszczochem i uwielbia łaskotki, taka sytuacja była mu na rękę. A przy okazji do puszki wpadło kilka złotych.
- Kupiliśmy nowofundlanda 5 lat temu do kochania. Wychowywał się ze spanielką. Przepada za dziećmi, lubi się z nimi bawić - opowiada pan Roman, właściciel psa.
Dasco jest uparciuchem, bardzo przeżył przeprowadzkę do mniejszego mieszkania, ale chętnie chodzi na spacery. Lubi biegać, co u nowofundlandów nie jest często spotykane. Ma swoje „widzimisię”. Bardzo sprytnie udaje, że się krztusi, kiedy pan nie pozwala mu na coś i pociągnie go za obrożę. Jako szczeniak uwielbiał banany, teraz tych owoców nie tknie. Ale za to chętnie je inne owoce i warzywa. Lubi surową i kiszoną kapustę, marchewki, a także jabłka, pomarańcze i cytryny.
- Przy podawaniu jedzenia wszystko ważymy, aby nie przytył za bardzo. Trzeba dbać, aby nowofundlanda nie przekarmić. Waży około 60 kg i tej wagi nie przekracza - opowiadają właściciele. Do zabawy służy mu piłka nożna. Lubi też... kolorowe koce, szale, chusty. - Gdybyśmy byli na spacerze, a w pobliżu przejeżdżałaby mama z dzieckiem w wózku, przykrytym kocykiem, to mógłby mu się spodobać ten kocyk. Jako szczeniak miał kiedyś taki - wspominają właściciele psa.
Psy tej rasy nazywane są „wodołazami”. Dasco lubi kąpać się w jeziorze, ale do wody wchodzi ostrożnie. Chyba, że zauważy w niej człowieka - wtedy pędzi bez opamiętania. Bardzo dobrze pływa.
Pies ma swój czerwony, ozdobny śliniak z napisem: ”Jestem Dasco. Pomagam”. Kiedy widzi, że pani wyciąga go z szafy, bardzo się cieszy i staje w gotowości. Właściciele - Monika i Roman Fiebig są chętni do uczestniczenia z psem, w festynach i imprezach charytatywnych. Wystarczy zadzwonić: 725 373 970.