Rolnicy z Czachorowa kontynuują temat zapadających się poboczy przy drodze powiatowej, prowadzącej ze Strefy Przemysłowej w kierunku wioski. Otrzymaliśmy od nich zdjęcia, które pokazują jak wyglądają wykonane kilka miesięcy temu rowy po 12-godzinnych opadach deszczu.
Gospodarze z Czachorowa uważają, że rowy zostały źle wykonane i są zupełnie niepotrzebne. - Chodzi o sam fakt pracy, wykonanego zadania. Monitowaliśmy od samego początku, że roboty są źle wykonywane, ale nas ignorowano. A teraz trzeba to piętnować. Wiedzieliśmy, że rowy nie będą zdawać egzaminu. Jeśli są wykopywane nowe, których wcześniej nie było, to one są niepotrzebne – mówi Kazimierz Kordus z Czachorowa. Podkreśla, że w ciągu 12 godzin spadło mniej więcej 26 litrów wody na metr kwadratowy. - Wcześniej po takich opadach woda spływała sobie na pole, rozlewała się, ale nigdy nie stała. Mamy dobrze wykonany drenaż. Teraz jest problem. Tak wykopali rowy, że woda leci odwrotnie – z powrotem do wioski, czyli pod górę – dodaje gospodarz.
Jeśli nie będzie opadów, za 2, 3 godziny woda może zniknąć. - To jest co najmniej metr podsiąkania. Wiem, że wsiąknie sobie w ziemię, pójdzie we wszystkie strony – na pole i pod drogę. Będzie susza, słońce, to część wyparuje. Ale poziom wód gruntowych przy długotrwałych opadach może wzrosnąć, skutki podsiąkania pod jezdnię będą widoczne, nowy asfalt zacznie się zapadać. Tymczasem na suszę się nie zanosi – mówi rolnik z Czachorowa.
Zwraca uwagę, że gdyby opady były intensywniejsze, woda z tzw. „ślepego rowu” lada moment wpłynęłaby na teren firmy Convert Paper. - W wydziale do spraw dróg w Starostwie Powiatowym w Gostyniu powiedziano mi, że systematycznie będą to naprawiać. Mogą sobie naprawiać, kiedy woda wsiąknie pod drogę i asfalt zacznie się zapadać – mówi gospodarz.