- Nie chcieliśmy pochopnie podjąć decyzji, zadanie zostało „odwleczone w czasie”. Od tematu nie uciekamy - tłumaczył Tomasz Pawlak, przewodniczący boreckiej rady miejskiej decyzję o wycofaniu z porządku ostatniej sesji uchwały, dotyczącej wyrażenia zgody na bezprzetargowe oddanie w dzierżawę części gminnego gruntu w Koszkowie. Radni nie mają łatwego zadania. O ten sam grunt starają się dwie grupy mieszkańców wioski. Co zrobić, żeby wilk był syty i owca cała?
Chodzi o kawałek działki, przy boisku, w kierunku hydroforni, który podzielił społeczność Koszkowa. Jest grupa kilku rodzin, które wiele lat temu na tym terenie urządziły sobie ogródki działkowe i miejsce gospodarcze. Korzystały z gminnego gruntu nieodpłatnie. W jednej części jest kompostownik, w innej wypuszczane są kury. Jednym z użytkowników jest były sołtys wioski Sławomir Tronina. On wystąpił do burmistrza Borku z pismem o wydzierżawienie terenu, za opłatą, na okres do 10 lat. Taką zgodę może podjąć rada miejska. Sprawa była omawiana przez boreckich radnych na posiedzeniu wspólnym komisji, 13 maja.
- Automatycznie wpłynęło drugie pismo, również podpisane przez mieszkańców Koszkowa. Oni z kolei domagają się przejęcia terenu. Chcą go wykorzystać w celach rekreacyjnych. Jest lista podpisów mieszkańców, którzy żądają, aby osoba, która obecnie działkę zajmuje, uporządkowała ją i przekazała gminie. Wioska by ją przejęła - wyjaśniał burmistrz Marek Rożek.
Temat wyniknął z faktu, że jednym z użytkowników działki jest były sołtys Koszkowa, ma tam kompostownik. Z kolei obecny sołtys Zdzisław Sokół, wraz z radą sołecką mają inną wizję zagospodarowania terenu.
- Musicie mieć państwo świadomość, że te osoby, które dotychczas użytkowały teren, mają ogromne poczucie jego własności. Komu to przeszkadza? Co wymyślono? Nie wnikam, to sprawa wioski - mówił burmistrz. Radni dopytywali jednak, co nowy sołtys wraz z radą sołecką zamierzają na działce zrobić? W przyszłym roku planowane są prace związane z urządzeniem strefy fitness, służącej dorosłym mieszkańcom miejscowości. Miałaby tam powstać siłownia plenerowa.
- Środki na zagospodarowanie mają pochodzić z funduszu sołeckiego. A na 2019 rok już są rozplanowane. W tym roku już pieniędzy nie dostaniemy - powiedział dziennikarce gospodarz wioski. Podkreślił (o czym napisał również we wniosku), że próbował w tej sprawie porozumieć się z byłym sołtysem, ale bez powodzenia. - Informował mnie, że tego samowolnie przejętego terenu nie odda i nadal będzie go użytkował - pisał Zdzisław Sokół.
Radni otrzymali obraz sytuacji - najpierw grupa wieloletnich użytkowników części gminnej działki (bez żadnych opłat) wystąpiła do burmistrza z wnioskiem o legalne wydzierżawienie im terenu. Kiedy dowiedzieli się o tym pozostali mieszkańcy, zebrali podpisy pod wnioskiem przygotowanym do rady miejskiej, żądając terenu dla wioski, gdyż chcą zagospodarować go „po swojemu”. Radny Romuald Gawroński dopytywał, co się stanie, jeśli rada miejska nie wydzierżawi terenu tym osobom, które od wielu lat z niego korzystają? - Czy obecny sołtys może przejąć grunt w ramach innych przepisów? - dociekał.
Burmistrz Marek Rożek uznał, że jeśli działki się oficjalnie nie wydzierżawi, jeśli nie będzie odpowiedniej uchwały, to „tam nic nie będzie”, a nowy sołtys i rada sołecka mogą zająć teren. - To jest grunt gminny, którym zawiaduje sołectwo. Dlatego mieszkańcy, którzy zagospodarowywali go wiele lat temu, wystąpili z wnioskiem o odpłatną dzierżawę. Wiedzą, że nowy sołtys i rada sołecka mogą zająć teren - wyjaśnił Marek Rożek. - Gdyby oficjalnie jakieś urządzenia chciał nowy sołtys tam postawić, musi uzyskać pozwolenie. Macie jako radni problem - dodał. Samorządowcy nie potrafili podjąć decyzji na posiedzeniu połączonych komisji stałych. A z porządku sesji, która odbyła się dwa dni później, wycofano projekt uchwały.
- Nie chodzi o to, aby uciekać od tematu. Chcemy go jedynie odłożyć, aby radni mieli możliwość dokładnie zapoznać się, aby mieli czas na przemyślenie sprawy, ustosunkowanie się. Sprawa prawdopodobnie ujrzy światło na następnej sesji. W tym czasie musimy zrobić spotkanie radnych z dwoma zainteresowanymi stronami i ewentualne znaleźć obiektywne rozwiązanie, aby zadowolona była jedna i druga strona - powiedział Tomasz Pawlak, przewodniczący boreckiej rady miejskiej.
Więcej w bieżącym numerze "Życia Gostynia"