Około 300 osób zatańczyło poloneza na boreckim rynku. Projekt nazwano „100 na 100” - czyli 100 par na setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, ale liczba chętnych do odtańczenia poloneza pozytywnie zaskoczyła i zmotywowała organizatorów .
Przed ratuszem w Borku już przed godz. 15.00 zebrały się 292 osoby - panie - z biało-czerwonymi kotylionami na rękach, panowie mieli je wpięte do marynarek. Wszyscy w podniosłych nastrojach. Dzieci z klatek wypuściły 100 gołębi, odczytano 12 księgę "Pana Tadeusza", dotyczącą poloneza. I ruszyli, kiedy tylko zabrzmiała muzyka Wojciecha Kilara z filmu pt. "Pan Tadeusz". Poloneza prowadziła Justyna Chojnacka, dyrektor ośrodka kultury, wraz z instruktorem z zespołu „Snutki” z Potarzycy.
Wśród tańczących byli radni boreckiej rady miejskiej, których godnie reprezentował wiceprzewodniczący Tomasz Szczepaniak oraz radni powiatowi z gminy Borek. Do „chodzonego” przed ratuszem stanęli też: burmistrz Marek Rożek z małżonką, wiceburmistrz Jolanta Chudzińska, skarbnik Mirosława Kozłowska z mężem. Byli również inni urzędnicy, a także harcerze, strażacy - ochotnicy, członkowie zespołów ludowych, chórzyści, uczniowie gminnych szkół, podopieczni DPS w Zimnowodzie oraz pozostali mieszkańcy. Wiek nie grał roli. Taniec trwał ponad 20 minut, a tancerzami umiejętnie kierowała Aleksandra Mendelska - instruktorka z zespołu z Potarzycy.
Co było niespodzianką podczas Biegu Jesieni w Karcu?- ZOBACZ TUTAJ
Na zakończenie tancerze serdecznie podziękowali swoim partnerkom i partnerom.
- To jest ten moment doniosłości, związek emocji. Poprzytulać też się można - zachęcała Justyna Chojnacka już po tańcu. - To było wyjątkowe i mam nadzieję, że tak się czuliście, że czuliście w sercu rzeczywiście ciepło i taką podniosłość, bo zadziało się coś wspaniałego - dodała.
Szyków po odtańczeniu poloneza na boreckim rynku nie rozwiązano, ale w skocznym rytmie wszyscy udali się z centrum miasta do ośrodka kultury, gdzie można było wypić ciepłą kawę lub herbatę i zjeść ciasto, przygotowane przez panie z siedmiu kół gospodyń wiejskich, działających na terenie gminy Borek.
Na korytarzu widniała olbrzymia tablica, gdzie osoby, które odtańczyły poloneza mogły zostawić swój autograf. Jeden z najmłodszych tańczących - Nikodem - miał dwa lata. O przeżycia podczas poloneza zapytaliśmy jego partnerkę i jednocześnie mamę.
- Noga mi się nie podwinęła, chociaż partner zasnął na samym końcu. Musiałam partnera nieść też na rękach. Zdecydowałam się zatańczyć z synkiem, bo stwierdziłam, że to super przedsięwzięcie. Kiedy dorośnie będzie mógł powiedzieć, że pierwszy raz zatańczył poloneza z mamą na rynku, kiedy miał dwa lata - mówiła zadowolona Natalia Jędryczka z Borku.
Dyrektor szkoły podstawowej w Borku Władysław Hałas zgłosił się do poloneza, chociaż miał nadzieję, że będzie padał deszcz. Miał tremę, ale ostatecznie dobrze się bawił. Przyznał, że ostatni raz tańczył „chodzonego” na swojej studniówce 34 lata temu. Burmistrz zdradził, że w trakcie tańca przypomniały mu się pomieszczenia wojskowe, w których w klasie maturalnej miał studniówkę. - Pamietam, jak przechodziliśmy przez te wszystkie drzwi, a także koleżanki i koledzy ze szkoły średniej. To były wspaniałe, piękne czasy - wspominał Marek Rożek.