Samorządy mogły odczuć „po kieszeni” poprzedni rok szkolny 2017/2018. Sporo nauczycieli zdecydowało się wtedy skorzystać z urlopów dla poratowania zdrowia. Skoro urlopy, to i szukanie zastępstw, czyli kolejne pieniądze do wydania.
Tylko w szkołach, należących do powiatu gostyńskiego, w poprzednim roku szkolnym z takiej możliwości skorzystało 5,2 proc. ogółu zatrudnionych nauczycieli. Wcześniej ta liczba obejmowała zaledwie 1,4 proc. Jednym z czynników decydujących były zmiany w przepisach, które weszły w życie od stycznia tego roku. Odtąd z przywileju można skorzystać tylko w przypadkach szczególnych schorzeń, o których orzekają lekarze medycyny pracy, a nie jak wcześniej – pierwszego kontaktu. - Miewałam sytuacje, gdy w ciągu roku szkolnego traciłam głos, pojawiły się guzki, musiałam skorzystać z urlopu – mówi jedna z gostyńskich nauczycielek, która wybrała się kilka lat temu na taki wypoczynek, aby ratować swoje narzędzie pracy – swój głos.
O urlop dla poratowania zdrowia zgodnie z Kartą Nauczyciela, ubiegać się może nauczyciel zatrudniony w pełnym wymiarze zajęć na czas nieokreślony, po przepracowaniu nieprzerwanie co najmniej 7 lat w szkole w określonym wymiarze zajęć.
Kolejny warunek, to wydanie przez uprawnionego lekarza orzeczenia lekarskiego o potrzebie udzielenia takiego urlopu. W szkołach powiatowych, w roku szkolnym 2016/2017, urlop dla poratowania wzięło 5 osób. Rok później było ich już 14. Nauczyciel w okresie przebywania na urlopie dla poratowania zdrowia zachowuje prawo do comiesięcznego wynagrodzenia zasadniczego i dodatku za wysługę lat oraz prawo do innych świadczeń pracowniczych.
- Dla organu prowadzącego są to dodatkowe koszty, bowiem każdy urlop dla poratowania zdrowia to koszt około 50 tys. zł. W miejsce urlopowanych nauczycieli należy zatrudnić dodatkowe osoby, co wiąże się oczywiście z koniecznością wypłaty kolejnych wynagrodzeń – wyjaśnia Marek Smektała, naczelnik Wydziału Oświaty i Spraw Społecznych ze Starostwa Powiatowego w Gostyniu.
- Wzięłam ten urlop na cały rok szkolny, gdy miałam problemy z gardłem. Cały czas to kontrolowałam, ale po wielu latach leczenia lekarz stwierdził, że nic się nie poprawia i jakieś guzki się pojawiły i dobrze byłoby sobie odpocząć – mówi nauczycielka jednej z gostyńskich szkół, która skorzystała z tej możliwości kilka lat temu.
O temacie piszemy w bieżącym Życiu Gostynia.