Gdy sędzia główny meczu Polska - Szwajcaria Mark Clattenburg rozpoczynał gwizdkiem spotkanie we francuskim Saint Étienne, w Gostyniu na „Strefie kibicomaniaka” zorganizowanej przez Ośrodek Sportu i Rekreacji jeszcze świeciło słońce. Nikt nie przejmował się ciemniejącym w oddali niebem, podczas odgrywania hymnu narodowego, czy gdy Arkadiusz Milik pudłował do pustek bramki w kilka minut po rozpoczęciu starcia „naszych” z Helwetami w 1/8 mistrzostw Starego Kontynentu.
Jednak z minuty na minutę widać było, iż bez deszczu się nie obędzie. Dodatkowo, co chwilę wyładowania atmosferyczne przerywały transmisję telewizji Polsat, wprowadzając wśród publiczności nerwową atmosferę. Część osób na widok chmur zawczasu opuściła stadion. Wytrwalsi mieli nadzieję, że może spadanie kilka kropel deszczu i na tym się skończy, dlatego twardo siedzieli i oglądali heroiczną walkę Pazdana, Fabiańskiego czy Krychowiaka.
Niestety nie dane było im zobaczyć bramki Jakuba Błaszczykowskiego w 39 minucie spotkania. Deszcz, który lunął uniemożliwił wspólne przeżywanie emocji tym, którzy mimo upału zjawili się w sobotnie popołudnie na stadionie przy ulicy Sportowej. Przerwał również akcję, którą pewne „Księżniczki” prowadziły dla swojego „Rycerza” - Oskara Zaremby z Daleszyna, chłopca walczącego z chorobą nowotworową.
Czytaj także: o konflikcie parafianki z księdzem