reklama

Trzeba krowę za wszelką cenę uratować

Opublikowano:
Autor:

Trzeba krowę za wszelką cenę uratować - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

- Gdybyśmy wszystkim krowom w Polsce chcieli taki byt zapewnić, to pewnie byłoby ich więcej jak w Indiach. Chodziłyby po ulicach i dożywały swojej starości – tak podsumował wójt Stanisław Krysicki koniec historii krowy, której o mało co nie zagłodził mieszkaniec Siedlca. Krowa przed świętami pojechała do fundacji VIVA z Warszawy.

Artykuł opublikowany w numerze 2/2015 Życia Gostynia


To ładnie brzmi Jak informował wójt radnych, gmina ostatecznie uporała się z problemem krowy. - To ładnie brzmi, dość zabawnie, ale był to problem, przed którym nasza gmina stanęła w sierpniu – zauważył. Przypomnijmy, że latem służby weterynaryjne i policja dowiedziały się o dwóch krowach, które rolnik z Siedlca przetrzymywał w okropnych warunkach. Zwierzęta były w złym stanie zdrowotnym, bardzo wycieńczone. Przebywały na stercie odkładanego od dłuższego czasu obornika, którego ilość powodowała, że krowy grzbietami prawie dotykały sufitu. Jedna ze sztuk była w stanie agonalnym. Dlatego podjęto decyzję o jej uśpieniu. Drugą zabrano do Kombinatu Rolniczego w Krzyżankach, z którym gmina ma podpisaną umowę na opiekę nad zwierzętami w razie nagłych sytuacji. Koszt całego przedsięwzięcia, jaki poniósł samorząd pępowski, to blisko 4 000 złotych (są dwa rachunki po 3 700 złotych).

Przesłanie telewizji

- Chciałbym parę zdań powiedzieć na temat procedur, które zmuszają nas do wydatkowania środków finansowych, bo tak się ustawodawcy i różnym organizacjom zielonym zachciało. Mówię to językiem dość twardym, ale rzeczywiście tak jest. Okazało się, że jesteśmy od płacenia, jako gmina, ale nie od decydowania o losach tego biednego zwierzęcia – podkreślał Stanisław Krysicki. Jak mówił, problem krowy stał się ogólnopolski po tym, jak nagłośniły sprawę dwie stacje telewizyjne: Telewizja Polska i Polsat. – TVP zajmowała się głównie procedurami, jakie obowiązują w tym zakresie. Druga telewizja komercyjna przesłanie przyniosła takie, że trzeba tę krowę za wszelką cenę uratować. I tak się stało – mówił.

Krowa stała się popularna

W październiku sąd wydał postanowienie o przejęciu krowy przez Skarb Państwa. – Następnie, zgodnie z procedurami, Skarb Państwa oczywiście tej krowy nie chciał. Nie przekazał jej gminie, choć tak powinno się stać, ale Gostyńskiemu Stowarzyszeniu Przyjaciół Zwierząt NOE. A wydawało się, że to wójt postanowi o umieszczeniu tej krowy i przekazaniu kombinatowi, kombinat krowę sprzeda, a kwotą uzyskaną ze sprzedaży wyrównamy sobie straty, które z tego tytułu ponieśliśmy. Ale się tak nie stało – tłumaczył wójt. NOE, zgodnie z prawem, postanowiło zwierzę przekazać innemu stowarzyszeniu. Chętnych było sporo, ponieważ zgłaszali się po reportażu w Polsacie. NOE zdecydowało się wysłać zwierzę do Warszawy do fundacji VIVA. – Krowa stała się popularna, pewnie nadadzą jej jakieś imię – stwierdził Stanisław Krysicki.

Nie do Głuchowa, tylko do Warszawy

Zwierzę chciały również zabrać do Głuchowa członkowie stowarzyszenia Łaciata Wieś, w gminie Pogorzela. Wójt był za tym, aby krowa trafiła właśnie tam. - Panie chciały tę krowę, jako maskotkę. Ale nie, panie z Gostynia uparły się, że pojedzie do Warszawy. Rzeczywiście, krowa przed świętami pojechała, tam będzie teraz żyła sobie do końca, aż nie zdechnie. A my zostaliśmy z kosztami – podsumował sytuację Stanisław Krysicki.

Pewnie umorzenie

Gminie zostało roszczenie względem mieszkańca, który zwierzęta o zwrot poniesionych koszów. - Pewnie to będę musiał zrobić, naliczyć mu te pieniądze, wydać odpowiednią decyzję i szukać przez komornika możliwości ściągnięcia pieniędzy – przyznał. Jest jeszcze inna droga, jeśli mężczyzna jest właścicielem gruntów, zabudowań, można zająć hipotekę. Jeśli to się nie uda, ostatecznie samorząd może zobowiązanie umorzyć. – Wtedy zostalibyśmy ze stratą, która może nie jest jakaś znacząca, ale generalnie te prawie cztery tysiące przydałyby się na coś bardziej potrzebnego w naszej gminie – zauważył wójt.

Humanizm w pełnym wymiarze

Zdaniem włodarza Pępowa, ustawodawca powinien zastanowić się nad zmianą ustawy o ochronie zwierząt. - Aby ona nie szła tak daleko. Dlaczego sąd nie przekazał własności krowy gminie, tylko Skarbowi Państwa? I co tam szukają te wszystkie organizacje pozarządowe? Jeżeli byśmy wszystkim krowom chcieli taki byt zapewnić, to pewnie byłoby ich więcej jak w Indiach. Ale tak nie jest. To zwierzęta hodowlane. Póki przynoszą korzyści – żyją, a jeżeli już nie dają mleka, nie cielą się, to wiadomo, jaki jest los tych zwierząt. Stało się, jak się stało. Pierwszy reportaż pokazywał procedury, a drugi w pełnym wymiarze humanizm – podsumował Stanisław Krysicki. Niestety, z Alicją Jerszyńską, prezesem Gostyńskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt NOE, nie udało nam się porozmawiać.

Renata Turbańska, stowarzyszenie Łaciata Wieś z Głuchowa: - Krowa miałaby u nas dobrze. Żyłaby, a tam nie wiadomo, jak będzie. Chciałyśmy ją trzymać u nas w siedzibie w Pogorzeli. Miały dzieci ją odwiedzać, może cielak by był. Z tego, co mi wójt mówił, panie z NOE nie chciały słyszeć o tym, aby krowa przyszła tutaj. Może trochę późno się wzięłyśmy się za to. Na pewno lepiej miałaby w Pogorzeli, niż w Warszawie. Jak to możliwe, że krowa z naszych rejonów poszła tak daleko. Śmiechu warte.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE