Nie spodobało jej się postępowanie Gostyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej (GSM) wobec drzew, więc przyszła na sesję Rady Miejskiej w Gostyniu. Nagłośniła sprawę. Chciała dać wszystkim do zrozumienia, że w urzędzie z łatwością można dostać zgodę na wycinkę drzewa.
- Jestem oburzona łatwością z jaką zdobywa się to prawo. Wydawanie w pośpiechu zgody na wycinkę, uważam za draństwo. Wystarczy napisać pismo i już jest zgoda. To, co zrobili fachowcy od siedmiu boleści z topolą, która rośnie na moim osiedlu, to jest tragedia. Drzewo jest okaleczone. Wygląda, jak po wybuchu bomby (na zdjęciu - przyp. red.) - mówiła Grażyna Zielińska do obecnych na sesji. Przyznała, że mieszka na Osiedlu Tysiąclecia w Gostyniu i zdaje sobie sprawę, że o wycinkę i poprzycinanie konarów zabiegała spółdzielnia mieszkaniowa.
Pani Zielińska sugerowała, że nie jest to jedyne naruszone drzewo. Zarzucała zarządowi spółdzielni, że wyciął wierzbę, „która mogła rosnąć dalej, wystarczyło tylko przyciąć konary”. Nie przekonało jej uzasadnienie pani urzędnik z wydziału ochrony środowiska, które mówiło: „bo może się przewrócić”. - Wieża ratusza też może się przewrócić. Zupełnie nie rozumiem, jak urzędniczka - odpowiedzialna za ochronę środowiska - w ten sposób może tłumaczyć zgodę na wycinkę? Tego drzewa by nie było, gdyby nie protesty ze strony mieszkańców - wyjaśniała. Wypominała, że GSM na swoim terenie ostatnio powycinała masę drzew, między innymi ochraniających od słońca piaskownice i inne zabawki dla dzieci. Teraz na skwerach dzieci mogą się „usmażyć”. - Wydawanie w pośpiechu zgody na wycinkę drzew uważam za draństwo - mówiła Grażyna Zielińska.
Burmistrz Gostynia zapewnił, że przy wydawaniu tego rodzaju zgody, urząd stosuje się do norm i przepisów ogólnopolskich, a pracownica nie miała prawa odmówić, gdyż były argumenty, że drzewo będzie usuwane ze względu bezpieczeństwa. - Urząd miejski wydał zgodę, ale to nie znaczy, że nakaz. Spółdzielnia nie musiała usunąć. I jednego nie wycięła - powiedział burmistrz.
Prezes spółdzielni mieszkaniowej, w rozmowie z redakcją „Życia Gostynia” wyjaśnił dlaczego zabrano się za porządkowanie terenów zadrzewionych na osiedlach. Przyczyniła się do tego ubiegłoroczna nawałnica - z burzą i wichurą, a konkretnie jej skutki. Zarząd dba o bezpieczeństwo mieszkańców. W okolicy bloków na ul. Mieszka I wycięto wierzbę, a przy topoli znacznie podcięto konary. I mieszkanka osiedla się obraziła.
- Oba drzewa stwarzały zagrożenie. Ogromna topola, z dużą objętościowo koroną, do tego woda i wiatr. Kto odpowiada, jak stanie się coś takiego, jak przed rokiem, kiedy drzewa się przewracały? Zarządca i spółdzielnia - powiedział Saturnin Wasielewski.
Poinformował, że pani Zielińska wniosła na piśmie zastrzeżenie na temat topoli, więc ją pozostawiono z przyciętymi konarami. GSM planuje nasadzenia, ale zupełnie innych gatunków drzew - nie tak dużych, jak dotychczas. - Cień może dają, ale w rozłożystych koronach przesiadują również ptaki, które zanieczyszczają to, co jest pod spodem - wyjaśnił Saturnin Wasielewski. Miał na myśli głównie ławki, piaskownice i inne dziecięce zabawki.
Więcej w bieżącym numerze „Życia Gostynia”