Alarmujący list mówiący o „epidemii świerzbu” w Zakładzie Opiekuńczo – Leczniczym w Gostyniu otrzymaliśmy od Czytelnika.
Przypomnijmy, że ZOL, zlokalizowany przy ulicy Wrocławskiej, jest częścią szpitala. - Pacjentka z oznakami świerzbu trafiła na oddział jednak lekarz medycyny Grzegorz Głuszak i pielęgniarka koordynująca uznali, że szkoda pieniędzy na dermatologa, przez co epidemia zaatakowała większość pacjentów i 8 osób z personelu. Brak umieszczenia pacjentki w izolatce i niewdrożenie zakazu odwiedzin, powoduje dalsze rozprzestrzenianie się choroby. Pielęgniarki zarażone pracują w innych placówkach na umowy zlecenie i tam zarażają. Ponadto dostały zakaz pójścia na chorobowe, co jest pogwałceniem kodeksu pracy. Przez półtora miesiąca epidemia zamiatana była pod dywan – pisał czytelnik.
O wyjaśnienia poprosiliśmy dyrektora gostyńskiego szpitala. Okazuje się, że zarzuty przedstawione w liście są niesprawdzone i nieprawdziwe, zwłaszcza, jeśli chodzi o sugerowany brak reakcji i „zamiatanie pod dywan”.
Faktem jest, że świerzb do placówki sprowadziła jedna z pacjentek. Dyrektor SP ZOZ Piotr Miadziołko potwierdził, że nowa pacjentka przyjęta została ze zmianami skórnymi, które zdiagnozowano, jako świerzb.
– Wdrożono pod nadzorem epidemiologicznym leczenie pacjentów chorych i podejrzanych, a u pozostałych wdrożono profilaktykę przeciwświerzbową. Personel chory skorzystał ze zwolnienia lekarskiego celem leczenia, natomiast personel pracujący, zaostrzył rygor sanitarny opiekując się nadal chorymi w Zakładzie Opiekuńczo – Leczniczym. Obecnie ognisko zostało opanowane, a chorzy pacjenci wyleczeni – podkreślił Piotr Miadziołko.
Sytuację monitoruje również Sanepid, który został poinformowany przez administrację szpitala. Nie ma mowy o żadnej epidemii. – Są podjęte działania, pacjenci są już przeleczeni. Trudno, przyszedł pacjent, z zupełnie innego terenu i przyniósł świerzb. Są wprowadzone wzmożone zachowania reżimu sanitarnego, wszystko wraca do normy. Nie ma żadnej epidemii – podkreśla Ewa Ulanicka, dyrektor gostyńskiego Sanepidu.
Dyrektor wyjaśnia, że bardzo trudno stwierdzić jednoznacznie, czy osoba ma świerzb, czy na przykład alergię, czy inną wysypkę. – Naprawdę trudno w takim zbiorowisku, gdzie jest wielu pacjentów leżących ustrzec się podobnej sytuacji. Personel nie ma na to wpływu. Nie ma zagrożenia dla życia pacjentów – zaznacza Ewa Ulanicka. W ZOL-u wstrzymane są odwiedziny, sytuacja na oddziale wraca do normy.