Mnóstwo wody jeszcze tydzień temu stało na posesji, a właściwie na polu należącym do właściciela firmy Toral w Gostyniu. Wydawałoby się, że to nic nadzwyczajnego w okresie przedwiosennych roztopów, kiedy przy pierwszych plusowych temperaturach, topnieje skuta lodem ziemia, a także przy intensywnych opadach, jakie mieliśmy w ubiegłym tygodniu. A jednak!
Działka znajduje się przy ul. Polnej w Gostyniu, na łuku nowo wybudowanej drogi, nazwanej ul. Zachodnią. Woda na prywatną posesję wypływa z „tajemniczej” rury, wychodzącej z pobocza drogi na działkę rodziny Krupów. Wygląda to tak, jakby ktoś poprowadził rurę w poprzek drogi, pod jezdnią i uznał, że to koniec odwodnienia. A co dalej? - Z tą rurą i wypływającą przez nią wodą inwestor i wykonawcy nowej drogi przeszli samych siebie. Nic o tym nie wiedzieliśmy - mówi Klemens Krupa. - Przy roztopach woda poszła z tyłu na posesję. Jest zalana działka. Rura jest wyprowadzona pod drogą, w pole. Jeśli takie plany miała gmina z odwodnieniem, to „wielki szacunek” - dodaje z irytacją właściciel działki.
Jak na wiadomość o "tajemniczej" rurze zareagowała gmina Gostyń, która jest inwestorem przy budowie nowej drogi i ronda. Urzędnicy z wydziału inwestycji w gostyńskim magistracie o „oryginalnym” odprowadzeniu wód opadowych na prywatną posesję dowiedzieli się od dziennikarza. Byli zdziwieni. - To nie jest nasza rura! - padło pierwsze zapewnienie od naczelnika wydziału Henryka Sadzkiego. Skoro biegnące w poprzek drogi odprowadzenie wody nie należy do gminy, nie zostało zaplanowane przy budowie nowej drogi, kto jest jego „wykonawcą”? Można przypuszczać, że rura prowadzi pod drogą wodę z posesji, położonej naprzeciw działki państwa Krupów. Musiała być widoczna podczas rozkopów, przy budowie nowej szosy. - Wykonawca dał ciała. Jeśli widział rurę, powinien ją usunąć, albo szukać innego rozwiązania. Nie zostawimy tak tej sprawy. Jestem w kontakcie z kierownikiem budowy, wyjaśniamy to - zadeklarował Henryk Sadzki z gostyńskiego magistratu.