Z nietypową sytuacją musiały zmierzyć się dzię służby ratunkowe na terenie powiatu gostyńskiego. Około godz. 19.00 do Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Gostyniu wpłynęło zgłoszenie o wypadku drogowym, do którego miało dojść na trasie Wilkonice-Skoraszewice. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że informację wysłało auto, które miało uczestniczyć w zdarzeniu.
Coraz nowocześniejsze pojazdy potrafią już same generować zgłoszenia o zagrożeniach i wysyłać sygnały SOS. W tym jednak wypadku, coś poszło nie tak, nie wiadomo tylko czy z winy człowieka czy był to błąd systemu. Dlaczego? Ponieważ rzeczonego peugeota 308, który „zadzwonił” na straż nie udało się zlokalizować.
- Przeszukaliśmy miejsce zdarzenia, które wskazywał GPS. Jak również najbliższe dukta leśne oraz pola i tereny bezpośrednio przyległe do wskazanego miejsca. Niestety nie natknęliśmy się na sugerowany w zgłoszeniu samochód ani żaden inny pojazd. Można domniemywać, że doszło do przypadkowego uruchomienia systemu - relacjonował aspirant sztabowy Wojciech Idkowiak z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Gostyniu.
Czy rzeczywiście właściciel przy przypadek „nacisnął guzik” lub coś zaszwankowało w aucie - na razie trudno udzielić odpowiedzi na to pytanie. W każdym razie dwa zastępy JRG Gostyń oraz dwa Ochotniczej Straży Pożarnej w Pępowie w asyście policji oraz zespołu ratownictwa medycznego przez ponad godzinę prowadziły akcję poszukiwawczą samochodu i jego pasażerów. Ostatecznie poszukiwania odwołano.
Czytaj również: zmarł mężczyzna, który remontował oborę