Sześć zastępów straży pożarnej dyspozytor skierował dziś po południu do Pępowa. W gospodarstwie przy ul. Powstańców Wlkp. zapaliła się obora. Opanowaniem i refleksem wykazał się właściciel.
Zgłoszenie o pożarze w Pępowie wpłynęło do dyspozytora komendy powiatowej straży pożarnej o godz. 15.3. Alarmowano, że w gospodarstwie w Pępowie zapalił się budynek inwentarski, w którym między innymi przechowywana jest słoma w balotach.
- Zadysponowaliśmy na miejsce zadysponowano 6 zastępów straży pożarnej. Były dwie jednostki ratowniczo-gaśnicze z Gostynia, 2 jednostki OSP Pępowo i OSP z Babkowic - powiedział asp. Roman Wrotyński, dyspozytor w KP PSP w Gostyniu.
Właściciel gospodarstwa nie siedział z założonymi rękami. Jak tylko okazało się, że w budynku inwentarskim pali się słoma, sam wywiózł palące się baloty na zewnątrz. To spowodowało, że kiedy strażacy dojechali na miejsce zdarzenia, pożar był częściowo opanowany. Okazało się, że zwierzetom ani nic się nie stało. - Działania straży polegały na podaniu dwóch prądów gaśniczych. Jeden prąd do gaszenia słomy, a drugi do gaszenia ocieplenia budynku - poinformował asp. Roman Wrotyński.
W późniejszej fazie akcji strażacy zdemontowali 2 płyty eternitu i dogaszali drewniane łaty na dachu budynku. Strażacy walczyli nie tyle z ogniem, co ze sporym zadymieniem, akcja trwała ponad godzinę, kiedy pożar został całkowicie dogaszony. - Ogień był wewnątrz obory, nie rozwinął się na tyle, aby zagrażać pozostałym budynkom w gospodarstwie, w tym mieszkalnym - dodał dyspozytor KP PSP w Gostyniu.
Właściciel obory oszacował straty wstępnie na ok. 8 000 zł. Spłonęły dwa baloty słomy, 6 płyt eternitu, okopcone są ściany obory i nadpalone drewniane łaty, które stanowiły połać dachową. Przyczyną wybuchu pożaru, według wstepnych ustaleń, było prawdopodobnie zwarcie instalacji elektrycznej.
