Artykuł opublikowany w numerze 09/2017 Życia Gostynia
Jeżeli ktoś przyszedł na mającą miejsce w poniedziałek, 20 lutego konferencję na Świętej Górą w Gostyniu, dotyczącą złoża Oczkowice z oczekiwaniem, iż uzyska jasną i klarowną odpowiedź na pytanie: czy kopalnia węgla brunatnego powstanie w naszym regionie, ten nie zawiódł się. Deklaracja jednego z wysokich urzędników państwowych, wiceministra spraw zagranicznych Jana Dziedziczaka nie pozostawia złudzeń, co do negatywnego stanowiska w stosunku do „odkrywki”, na jakim stoi obecna ekipa rządząca. Przynajmniej tak wynika ze słów przedstawiciela rządu. - Mogę państwu jednoznacznie powiedzieć, że dopóki będzie rząd Prawa i Sprawiedliwości na pewno kopalni tutaj nie będzie - mówił na kilka minut przez oficjalnym rozpoczęciem konferencji Jan Dziedziczak. Poinformował także, że odbył rozmowę z osobą, którą szczególnie samorządy zaangażowane w walkę przeciwko kopalni dobrze znają - wiceministrem środowiska i głównym geologiem kraju Mariuszem Orion-Jędryskiem i on miał również wyrazić zapewnienie że „kopalni nie będzie”. - Więc dzisiaj mogę powiedzieć, że na pewno nasz rząd nie podejmie decyzji o budowie kopalni. Nie ma takiej możliwości - jeszcze raz zaznaczył wiceminister Dziedziczak, który poprosił o zjednoczenie się środowiska walczącego z odkrywką, gdyż „może być kiedyś tak, że za ileś lat przyjdą inne siły, które bardziej stawiają na pierwszym miejscu zysk niż człowieka i dobrze żebyśmy się nie rozproszyli”.
Nie wyobrażam sobie u nas Barbórki
W konferencji święto górskiej, nad którą patronat objął poseł Jan Mosiński, a w której uczestniczyli niemal wszyscy zaangażowani w sprawę kopalni: parlamentarzyści, przedstawiciele rządu, samorządowcy, organizacje pozarządowe i stowarzyszenia oraz eksperci, głos zabrali reprezentanci każdego z wymienionych środowisk. Bezpośrednio po wystąpieniu Jana Dziedziczaka, w którym podkreślił, że obecnie trwa proces wycofywania się z niekorzystnych decyzji w sprawie „odkrywki” podjętych w ostatnich latach i wypowiedzi Jana Mosińskiego, swoje zdanie w temacie konferencji wyraził starosta gostyński Robert Marcinkowski. Jak powiedział, napawały go pewnym optymizmem słowa wiceministra spraw zagranicznych, jednak niektóre działania dotyczące samej kopalni i tego, co się wokół niej dzieje nadal niepokoją. Chodziło głównie o możliwość wpisania złoża Oczkowice na listę złóż strategicznych, które w opinii włodarza, jeżeli nie doprowadziłyby do budowy samej „odkrywki” to m.in. zablokowały możliwości inwestycyjne, nie tylko samorządów, ale także osób prywatnych. - Mamy świadomość tego, co oznacza kopalnia na naszym terenie. To jest degradacja środowiska, stopniowy upadek produkcji rolnej, przedsiębiorstw branży rolniczej, także okołorolniczej i przetwórczej. To także zahamowanie rozwoju gmin na terenach, na których znajduje się odkrywka i ja nie boję się użyć tego sformułowania - ta kopalnia może doprowadzić do katastrofy ekologicznej - powiedział Robert Marcinkowski. Starosta pobudził także wyobraźnię zebranych pewnym porównaniem: - Ja proszę państwa od lat jest współgospodarzem dożynek, które 15 sierpnia, w dniu naszego święta narodowego oraz święta kościelnego odbywają się na Świętej Górze. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby zamiast dożynek w sierpniu, świętować 4 grudnia Barbórkę. To jest coś absolutnie niedopuszczalnego. Włodarz wyraził także przekonanie, że budowa kopalni w regionie powiatów gostyńskiego i rawickiego jest pierwszym korkiem do powstania całego zagłębia górniczego, obejmującego swoim zasięgiem znacznie większy obszar. I dlatego „gra toczy się nie tylko o tu i teraz, ale także o przyszłość następnych pokoleń”.
Starostę gostyńskiego wsparł włodarz powiatu rawickiego Adam Sperzyński, który w swojej prezentacji podkreślił, że kwestia kopalni jest tematem ponad podziałami, niezależnie od reprezentowanych poglądów politycznych. Wypowiadał się w tonie podobnym do swojego poprzednika, podejmując m.in. temat miejsce pracy - jednak nie tych, które miałyby rzekomo powstać w wyniku powstania kopalni, lecz utraconych na przykład w przetwórstwie czy rolnictwie. - Musimy pamiętać o jeszcze jednej, bardzo ważnej rzeczy, że tak naprawdę eksploatacja węgla brunatnego to nie jest tylko sam węgiel brunatny. Wiemy o tym, że powstało takie założenie (...), że sama kopalnia nie ma racji bytu. Jeżeli kopalnia, to automatycznie elektrownia. Czy jeszcze trzeba przekonywać kogoś, jakie dodatkowe niesie zagrożenia, oprócz kopalni także elektrownia - skierował retoryczne pytanie do zebranych starosta rawicki.
Brak wody to nie jedyne zagrożenie
Po samorządowcach swoje ekspertyzy przedstawili specjaliści w różnych dziedzinach. Jako pierwszy w kwestii, która była głównym tematem konferencji, czyli zagrożenia hydrologicznego wypowiedział się profesor Jan Przybyłek, hydrogeolog z Uniwersytetu Adam Mickiewicza w Poznaniu. Wskazywał on również na błędy w dokumentacji hydrogeologicznej przygotowanej przez stronę najbardziej zainteresowaną wydobyciem kopalin, inwestora - spółkę PAK Górnictwo. - Z powodu odwadniania odkrywki wysychać będą tereny nawet do 25 kilometrów od jej granic. Brak wody to jednak nie jedyne zagrożenie. Problemem będzie także pogorszenie jej jakości, głównie ze względu na solanki, czyli niezdatne do użytku wody głębinowe, które będą musiały zostać wypompowane na powierzchnię - ostrzegał naukowiec.
Z kolei negatywną, ekonomiczną stronę przedsięwzięcia górniczego m.in. dla miejscowych rolników i przedsiębiorców, zaprezentował doktor Benedykt Pepliński z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. - Deficyt wody znacznie ograniczy produkcję rolną. Wszystkie prognozy mówią o tym, że w ciągu 35 lat zapotrzebowanie na żywność zwiększy się dwukrotnie. Dlatego powinniśmy inwestować w poprawę efektywności produkcji żywności, a nie likwidować jeden z najlepszych rolniczych regionów w kraju. Tym bardziej, że wartość węgla w złożu Oczkowice jest niższa niż przewidywane straty w rolnictwie i przetwórstwie rolno-spożywczym - powiedział ekspert.
Jak w takiej sytuacji można mówić o rozwoju
Stronę społeczną na konferencji reprezentował m.in. prezes Stowarzyszenia „Przedsiębiorczość dla Ekologii” Leszek Wenderski. Swoimi słowami nawiązał on pokrótce do kwestii podnoszonej już przez starostę gostyńskiego. Wyjaśniał, że już teraz wizja wpisania zasobów węgla brunatnego do rejestru powstrzymuje przedsiębiorców przed inwestycjami. - Niedługo może się okazać, że nie będziemy mogli wybudować na swoim terenie żadnego budynku, gdyż może on w przyszłości utrudnić dostęp do kopalin. Jak w takiej sytuacji można mówić o rozwoju regionu? Twierdzenie, że węgiel jest dla nasz wszystkich szansą, to całkowite nadużycie - mówił Leszek Wenderski. A Sylwia Maćkowiak, stojąca na czele Stowarzyszenia „Nasz Dom” apelowała do obecnych na sali polityków: - Jeszcze nie jest za późno. Wszystkie decyzje można odwrócić. Mamy prawo żyć spokojnie i nie martwić się, co nas czeka za 5, 10 czy 15 lat.
Jesteśmy nawet gotowi zmienić prawo
Jako ostatni na konferencji wystąpił wiceminister środowiska Mariusz Gajda. Przedstawiciel resortu wtórował pierwszemu prelegentowi świętogórskiej konferencji Janowi Dziedziczakowi mówiąc, między innymi, że jego zdaniem południowo-zachodnia Wielkopolska jest zbyt ważna dla polskiego rolnictwa, by niszczyć ją poprzez budowę kopalni. - Jestem całkowicie po stronie mieszkańców. Przy takich inwestycjach należy brać pod uwagę koszty środowiskowe i społeczne. W tym przypadku nie ma wątpliwości - z punktu widzenia gospodarki wodnej budowa kopalni będzie katastrofą. Nie będzie wody, nie będzie życia, będzie za to jedna wielka pustynia. Te ziemie powinny nadal produkować dobrą i zdrową żywność, dlatego musimy trwale je zabezpieczyć przed tego typu pomysłami. Jesteśmy nawet gotowi zmienić prawo, by kopalni tutaj nie było - deklarował przedstawiciel rządu.
Politycy zobowiązali się do przekazania wniosków z konferencji premier Beacie Szydło oraz ministrom środowiska i energii. Plany budowy kopalni mają być również przedmiotem obrad sejmowego zespołu ds. energetyki. Interpelację w sprawie złoża Oczkowice złożył już poseł Adam Szłapka, a oświadczenie poselskie w tej sprawie wydał poseł Jan Mosiński.