24 zł od osoby za odbiór odpadów komunalnych to za mało w gminach, należących do Komunalnego Związku Gmin Regionu Leszczyńskiego? Być może miesięczną stawkę od 2020 r. trzeba będzie podwyższyć. Tak wynikałoby z ofert złożonych w II przetargu na odbiór i zagospodarowanie odpadów, jaki kilka tygodni temu ogłosił komunalny związek. Kwota „podatku śmieciowego” może wzrosnąć nawet do 32 zł, KZGRL deklaruje, że zrobi wszystko, aby utrzymała się na obecnie ustalonym poziomie. A kto będzie odbierał odpady komunalne, skoro przetarg nie został rozstrzygnięty?
Eugeniusz Karpiński, przewodniczący zarządu KZGRL przypomina, że póki co, od 1 stycznia 2020 r. będzie obowiązywała uchwalona obecnie „śmieciowa stawka” od mieszkańca (24 zł). Ale to się może zmienić. 15 listopada zostały otwarte oferty przetargu na odbiór i zagospodarowanie odpadów.
- Z najniższych ofert przedstawionych przez potencjalnych wykonawców, przedsiębiorców wynikało, że stawka 24 zł od osoby na miesiąc nie wystarczy. Ona musiałaby wynosić mniej więcej 32 zł - przyznaje Eugeniusz Karpiński.
W związku z tym w KZGRL podjęto decyzję, że przetarg zostanie unieważniony i zostanie ogłoszony kolejny. Zarząd i zgromadzenie komunalnego związku liczą na to, że firmy świadczące usługi zagospodarowania i transportu śmieci „wykażą jakieś opamiętanie”, że konkurencja będzie większa. - To spowodowałoby, że przedsiębiorstwa, które wezmą udział w przetargu zaproponują niższe kwoty za usługi - mówi Eugeniusz Karpiński. Szef KZGRL ma nadzieję, że stawka 24 zł zostanie utrzymana lub niewiele trzeba będzie ją podwyższyć.
- Jesteśmy na takim etapie, że unieważniliśmy drugi przetarg i za chwilę będziemy musieli ogłaszać kolejny, już trzeci. Praktycznie nie będzie się niczym różnił od poprzedniego. Nie możemy juz obciąć wymagań w stosunku do przedsiębiorcy - chodzi o częstotliwość odbioru, bo one są ustalone ustawowo - dodaje przewodniczący zarządu. KZGRL liczy na to, że startujące w trzeciej ofercie przetargowej firmy przedstawią niższe stawki za swoje usługi. Według szefa komunalnego związku obecna sytuacja spowodowana jest chaosem prawnym. Nikt z przedsiębiorców nie wie, jakie będzie ponosił koszty za zagospodarowanie odpadami od 2020 r., a część firm startujących w przetargu zajmuje się tylko odbiorem i transportem odpadów do RIPOK.
- Aby przedstawić nam swoją ofertę zakład musiał skalkulować swoje koszty we własnym zakresie - znane obecnie i te przewidziane na rok 2020. Chodzi o zużycie paliwa, środki na wynagrodzenia. Ale te koszty stanowią tylko 30% wyceny jego oferty, którą nam przedstawi na tonę odpadów - tłumaczy Eugeniusz Karpiński.
Poza tym firma świadcząca „śmieciowe” usługi musi wiedzieć, czy będzie mogła zagospodarować frakcje, które będzie odbierała: odpady zmieszane, makulaturę, plastiki, szkło. Czy ktoś to odbierze i za ile? Na razie żadna z instalacji, które mają możliwość zagospodarowania tych odpadów nie chce zdradzić, ile to będzie kosztowało - 200 czy 500 zł za tonę „na bramce”. Czekają, kto będzie się do nich zgłaszał. - Jeśli koszt zagospodarowania będzie wyższy niż zakłada przedsiębiorca przy składaniu oferty, a umowa już byłaby podpisana, to poniesie straty - mówi szef KZGRL.
Ma świadomość, że przedsiębiorcy, którzy wystartowali w ostatnim przetargu na transport i zagospodarowanie odpadów komunalnych, podawały większe kwoty za usługi, aby nie być stratnym. - Wiedzą, że mają oddech konkurencji na plecach, ale wszyscy są w takiej samej sytuacji - podają większe kwoty, aby nie być stratnym - mówi E. Karpiński.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że kolejny przetarg nie zostanie rozstrzygnięty do końca roku. - Nie dopuszczamy takiej możliwości, aby pozostawić mieszkańców ze śmieciami, aby nie była świadczona usługa odbioru odpadów. Prawo przewiduje rozwiązanie, które polega na zamówieniu z „wolnej ręki” - informuje przewodniczący Karpiński. KZGRL może podpisać umowę z firmami i w ramach negocjacji ustalić koszty i standard usługi. Umowa zawarta z wolnej ręki, w wyniku negocjacji będzie obowiązywała do czasu rozstrzygnięcia przetargu - przez 3, 4 miesiące nowego roku.